piątek, 30 listopada 2018

15. Czyli to była randka?

Miałam ochotę rzucić szkołę już w tym momencie, myślałam, że jak się wszyscy dowiedzą, że Arka i Kasi już nie ma, że on spotyka się z kimś innym to wszyscy dadzą sobie z tym spokój, jednak myliłam się. Zresztą to też była wina chłopaka, szaleli razem i to bardzo. Byli teraz parą numer jeden i dlatego nikt nie mógł zapomnieć, że niedawno to ja byłam przy jego boku. Zwłaszcza, że co chwilę ta gówniara dodawała jakieś zdjęcie, nawet mieli czas, aby się spotykać i spacerować po mieście. Była zresztą na każdym meczu, imprezie. Zresztą to on teraz brylował na imprezach, ja wolałam jednak zaszyć się w swoim pokoju i po prostu czytać książki. Coraz bardziej pragnęłam wyjechać, dlatego szukałam czegoś konkretnego dla siebie na wakacje. W końcu po ciężkim roku należało mi się chwila dla siebie, i byłam w sumie ciekawa co robić. W poprzednie wakacje planowaliśmy z Arkiem i całą ekipą wyjazd po Europie, jednak w tym momencie nie miałam ochoty wsiadać w samolot, ani nawet pociąg do Berlina, gdzie wstępnie miała zacząć się nasza podróż. Właściwie to moje opcje były dość ograniczone i jedyna osoba, która mogłaby się wyrwać na jakiś tydzień była Zosia więc wiedziałam, że muszę z nią na ten temat porozmawiać. Był właśnie weekend, siedziałam pod kołdrą w piżamie już od dwóch dni, rodzice chcieli mnie wyciągnąć na jakieś zakupy, jednak tylko przewracałam oczami, aż odpuścili. Usłyszałam swój telefon, zerknęłam na wiadomość i cicho zaśmiałam. Nim się obejrzałam wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic, wyszykowałam się i zeszłam na dół na co widziałam wzrok mamy.

- Idę na spacer z Radkiem. - rzuciłam
- Dobrze, że chociaż on potrafi wyciągnąć cię z łóżka. - zauważyła opierając się o framugę - To randka?
- To tylko spacer mamuś. Nic więcej, więc nie dopisuj sobie jakiejś teorii.

Nic nie powiedziała, na co przewróciłam oczami i wyszłam z domu na przystanek. W sumie, mogła mieć rację. Chłopak tylko do mnie napisał, a ja jakby nigdy nic wyszłam z łóżka, w dodatku wyszykowałam się jak na randkę. Całą drogę właściwie myślałam nad tym, w końcu jeśli Arek się pocieszył, to dlaczego ja nie mogłam spróbować szczęścia u boku Radka. Dobrze wiedziałam, że chłopak ma do mnie słabość, a i ja miło spędzałam z nim za każdym razem wolny czas. Do tego przez nasze wspólne koropetycje na prawdę się do niego zbliżyłam i musiałam przyznać, że nie chciałam tracić z nim kontaktu po zakończeniu szkoły. Choć ten też miał plan na swoje życie, kiedy powiedział mi, że wybiera się na Wrocławską Polibudę od razu to wiedziałam, zresztą był w końcu w liceum, w klasie o kierunku idealnie pasującym do tej szkoły. Musiałam przyznać, że i tak porywał się na mocny kierunek - mechatronika - jedna z najtrudniejszych, choć i tak mi to mało mówiło. Ja swoim marnym talentem do nauk ścisłych mogłam jedynie udawać, że wiem o czym on do mnie mówi. Uśmiechnęłam się jedynie na widok Radka, który stał z kwiatkiem, zdziwiona na niego spojrzałam i zaraz oprócz tego miałam w drugiej dłoni lizaka, to było bardziej zaskakujące, więc się mu dokładnie przyjrzałam.

- Poprawiam ci humor? - zaśmiał się - Widzę, że chodzisz jak jakieś zombi.
- Po prostu tak już jest. - wzruszyłam ramionami - Dziękuje zresztą, nigdy nie dostałam kwiatów.
- Na prawdę? - zdziwiony na mnie spojrzał - Ha! Jednak ja jestem prawdziwym mężczyzną.
- Radek... - westchnęłam łapiąc go pod ramię na co zdziwiony na mnie spojrzał - Nie jestem gotowa na to, aby zacząć się spotykać z innym facetem. Zresztą, lubię cię i to bardzo, ale raczej jako dobrego przyjaciela. Nie chcę po prostu robić ci nadziei.
- Ajć. - widziałam, że mu zrobiłam zawód ale wolałam być z nim szczera, choć z jednym mężczyzną - Nie jest to wiadomość, którą chciałem usłyszeć.
- Wiem o tym, jednak nie mam serca, aby cię okłamywać. Tylko dzięki tobie wyszłam z domu. - zauważyłam na co widziałam ten uśmieszek - Moje serce cierpi, więc w tym momencie najgorszą rzeczą byłoby zacząć wszystko od nowa. Przepraszam.
- Przełknę tą porażkę. - zaśmiał się obejmując mnie ramieniem - Teraz muszę podnieść damę na duchu.

Nic nie powiedziałam, a jedynie się lekko uśmiechnęłam i sama objęłam go w pasie dając mu pozwolenie. Coś czułam, że faktycznie przy nim poprawi mi się humor, zresztą on cały czas nawijał i sprawnie zmieniał tematy, jeśli widział, że nie mam na niego ochoty bądź coś mi to przypominało. Nawet nie poczułam, że spędziliśmy ze sobą kilka godzin, dopiero jak poczułam ogromny głód, odprowadził mnie do domu więc się z nim pożegnałam i jeszcze raz podziękowałam za kwiatka i lizaka, którego chowałam w kieszeni. Mocno go tylko przytuliłam na co rzucił, abym tego nie robiła bo poczuje się jak nastolatka, która żegna się z miłościa swoje życia. Automatycznie dałam mu kuksańca, i widziałam ten uśmiech. Pomachałam mu jeszcze raz i weszłam do domu, gdzie rodzice wspólnie gotowali obiad. Zawsze im tego zazdrościłam, że mimo upływu tylu lat dalej są w sobie tak zakochani, choć różnili się i to bardzo. Oparłam się o framugę kuchni i uśmiechnęłam delikatnie kiedy widziałam jak mój tato smakuje sosu, tego chciałam zawsze z Arkiem. Mama odwróciła się i na mnie zerknęła, choć jej wzrok zaraz zatrzymał się na kwiatku i tylko uśmiechnęła się szeroko.

- Czyli to była randka?
- Nie. - powiedziałam siadając na krześle barowym - Chciał mi poprawić humor i wszystko mu wyjaśniłam. Nie jestem gotowa na to, aby zaczynać wszystko od początku.
- No patrz. A ja myślałem, że jak na kobietę lubisz takie podchody. - zaśmiał się mój tato na co zdziwiona na niego spojrzałam i widziałam jak moja mama przewróciła oczami
- Skarbie, na szczęście Kasia poszła w moje ślady. Choć jesteś prawnikiem, to jednak ty masz duszę romantyka. Nie to co ja, mimo tego, że jestem artystką.
- No tak. - zaśmiał się - Będzie dobrze, jesteś młoda, śliczna i co najważniejsze mądra.
- Nie jest to zbyt obiektywne w ustach własnego ojca. - wystawiłam mu język na co w kuchni rozniósł się śmiech mamy - Dam sobie radę. Fakt, serce jest złamane, ale tak musiało widocznie być. To zresztą on jest już w nowym związku, kto wie co by było później. Tak mogę teraz skupić się na sobie, na nauce, to jest teraz ważne.
- Masz rację. - dał mi buziaka w głowę - Będzie zresztą wszystko dobrze.


Uśmiechnęłam się jedynie pod nosem i poczułam się lepiej. Ten dzień zdecydowanie poprawił mi humor. Wstawiłam kwiatka do wazonu i się uśmiechnęłam, stawiając go na swoim biurku. Choć widziałam zawód w oczach Radka, to czułam się lepiej kiedy mu powiedziałam od razu prawdę, nie miałam na prawdę serca, aby go zbywać. Choć uważałam go za przystojniaka w początkowej fazie naszej znajomości, ba! Nadal tak uważałam to jednak widziałam w nim jedynie przyjaciela. Złapałam za telefon i od razu napisałam mu wiadomość z podziękowaniem, na co zaraz mi odpisał - "Spoko, odwdzięczysz się kiedyś, tylko wtedy poproszę zimne piwo a nie lizaki". Zaśmiałam się jedynie i z takim nastawieniem położyłam do łóżka. Właściwie dzięki temu już od poniedziałku w szkole byłam jak dawna Kasia, taka jaką lubiłam najbardziej. 

&&&

Ha i mamy Radka w akcji, jak myślicie... jednak Kaśka dojdzie do wniosku, że powinna dać mu szansę?:D następny już w niedzielę :d 

środa, 28 listopada 2018

14. On już ma inną.

Bycie singielką w takim momencie nie było łatwe. Choć udawałam silną, wcale taka nie byłam. Jak tylko wracałam do domu siedziałam w swoim pokoju i płakałam. Cały czas chodziłam do szkoły i udawałam. Oczywiście rodzice starali się podnieść mnie na duchu, ale ni jak im to wychodziło. Był właśnie weekend, wstałam z samego rana i spakowałam wszystkie rzeczy Arka, i zaniosłam to na dół pod czujnym okiem mojego taty, który pił akurat poranną kawę. Stanęłam w kuchni i wzięłam głębszy wdech.

- Zawieziesz mu to?
- Muszę? - westchnął - Nie lepiej z nim porozmawiać? Zwłaszcza, że tak cierpisz?
- Nie. To koniec.

Warknęłam idąc do swojego pokoju. Nie chciałam mu zanosić tego sama, zwłaszcza dawać mu to w szkole. Myślę, że byłoby to zbyt bolesne dla mnie. Zresztą na drugi dzień jak wstałam pudła już nie było, więc pewnie tato zrobił to o co go prosiłam. W dodatku w niedzielę siedziałam na komputerze i przeglądałam swoje konto gdzie miałam zdjecia z Arkiem. Łza się zakręciła, i włączyłam sobie jego konto, gdzie było najnowsze zdjęcie. Jak tylko to zobaczyłam od razu poczułam się źle. Wczoraj mieli mecz, wygrali i jak widać imprezowali. Arek w towarzystwie dziewczyny, która go oznaczyła. Weszłam na jej konto i dobijałam się coraz bardziej. Wróciłam ponownie na swoje konto i wszystko zmieniałam, jak się okazało, dość szybko się pocieszył. Ustawiłam sobie status, zmieniłam zdjęcia i weszłam na stronę uczelni. Nie chciałam przegapić terminu składania wniosków. Wyłączyłam komputer i po prostu z książką zakopałam się pod kołdrę. Choć nie na długo, usłyszałam pukanie do drzwi więc powiedziałam proszę.

- Przeszkadzam? - zobaczyłam mamę na co pokiwałam głową, że nie - Może powinnaś wyjść z domu? - usiadła obok mnie
- Nie mam ochoty. - szepnęłam - On już ma inną.
- Słucham? - zdziwiona na mnie spojrzała i objęła ramieniem
- Widziałam ich zdjęcie na jego koncie. Wczoraj grał mecz i poszli na imprezę. Ona siedziała zadowolona, uwieszona na jego ramieniu i się też uśmiechał. Podoba mu się to. Po prostu tak jakby nasze zerwanie nie zrobiło na nim wrażenia.
- Kochanie. - westchnęła - Niestety tak to już jest. Faceci dopiero później ogarniają zerwanie. Zwłaszcza jak widzą byłą partnerkę uśmiechniętą, jeszcze w dodatku z innym.
- Nie ma innego. - zauważyłam
- Na razie nie, ale kto wie. Musisz wiedzieć, że na jednym świat się nie kończy.
- Wiem... ale to tak boli. - szepnęłam - Myślałam, że jest tym jedynym. A tu jednak.
- Powiedz szczerze, podobało ci się? - na co zawstydzona pokiwałam głową, że tak - Więc to się liczy. Przed tobą jeszcze wielu dobrych kochanków.

Zaśmiałam się jedynie i wtuliłam w mamę na co pogłaskała mnie po głowie. Zresztą miała rację, nie powinnam chować się w domu. Dlatego na drugi dzień jakby nigdy nic zjawiłam się w szkole z podniesioną głową. Choć widziałam wzrok innych, szepty to miałam to gdzieś. Musiałam być silna i wszystkim pokazać, że kobieta wcale nie jest słabą płcią. Owszem, chodziłam z jednym z najprzystojniejszych i najbardziej popularnych chłopaków w szkole, jednak mama miała rację. Na nim świat się nie kończył, byłam młoda, jeszcze wiele takich chwil przede mną, i na pewno następni faceci będą zdecydowanie lepsi. Siedziałam właśnie na przerwie, dziś niestety Zosi nie było, była chora, kiedy zobaczyłam czyjeś stopy przede mną, na prawdę zastanawiałam się co się dzieje z tymi ludźmi, że lubią tak mnie nachodzić, kiedy siedzę schowana przed całym światem i pokazują mi swoje buty. Podniosłam głowę i widziałam Arka.

- Twój tato przywiózł mi moje rzeczy. - mruknął - Dlaczego?
- Jeśli nie jesteśmy parą, to raczej nie powinnam ich mieć.
- Kaś. - westchnął siadając obok mnie - Dlaczego taka jesteś? Porozmawiajmy.
- Nie mamy już o czym. - mruknęłam
- Boże zachowujesz się jak rozpieszczona dziewczynka. - warknął - Pojawia się problem i uciekasz jakby sie co najwyżej paliło. Zastanawiam się czy czasem nie zatrzymałaś się swoimi humorkami w gimnazjum.
- Możliwe, ale przynajmniej nie szukam pocieszenia w ramionach innego. - rzuciłam ostro na niego patrząc - Nie chcesz sceny to lepiej stąd idź.
- Nie pocieszam się. To była tylko impreza, to wszystko.
- Wszyscy inaczej to odbierają. Mówiłam zresztą, nie chcę z tobą rozmawiać, dla mnie twój temat jest skończony.
- Wiesz co? To ty pocieszałaś się cały czas w ramionach innych, myślisz, że jestem ślepy? Te twoje pogawędki, uśmiechy. Doprowadzało mnie to do szału, ale milczałem. I kiedy ja zacząłem się zachowywać tak jak ty, nagle jest to problem. Może masz rację, to dobrze że zerwaliśmy ze sobą, bo coś czuję, że bardzo bym się rozczarował w przyszłości.

Odszedł wkurzony na co tylko zamknęłam oczy i starałam się przetrwać ostatnią lekcję, ale nie było to łatwe. Uciekłam ze szkoły jako pierwsza i od razu poszłam w zaciszne miejsce, czyli schowałam się nad stawami. Wytarłam pojedynczą łzę i wróciłam do domu. Musiałam być silna. Zresztą już pod koniec tygodnia pojawiło się kolejne zdjęcie, tym razem było podpisane "z moim piłkarzem". Teraz już wszyscy trąbili o tym, że mnie zostawił dla innej. I miałam wrażenie, że rolę się odwróciły, teraz szeptano na widok Arka, nie na mój. Zresztą siedziałam ponownie w bibliotece i robiłam zadanie domowe kiedy zobaczyłam Radka więc się do niego blado uśmiechnęłam.

- Jak się trzymasz?
- Jest lepiej. - powiedziałam - Teraz przynajmniej wszyscy znają prawdę.
- Przykro mi. Myślałem, że dobry z niego chłopak, ale jak widać myliłem się.
- Jak mówiłam, jest lepiej. Znowu wróciłeś do nauki w bibliotece?
- Owszem. - uśmiechnął się - Pomóc?


Pokiwałam głową, że się zgadzam i przysunęłam do niego książkę. Na szczęście pomógł mi z matematyką i fizyką. Zresztą wyszliśmy nawet razem ze szkoły i odprowadziłam go na przystanek, gdzie chwilę też postaliśmy i wróciłam do swojego domu. Mama tylko rzuciła, że w weekend zabiera mnie na sesję więc pokiwałam głową. Przynajmniej ona mi planowała mój wolny czas za co byłam jej wdzięczna. Choć zastanawiałam się jak przyjmie moje plany na przyszłość. 

&&&

Także ten... Arek dalej jest na wielkim minusie i takie krótkie pytanie - jak myślicie zmaże ten minus kiedyś? Czy może jednak to Radek będzie tym jedynym? następny w piątek! :) 

niedziela, 25 listopada 2018

13. Kaśka nie żartuj nawet sobie.

Jak się wali to zazwyczaj wszystko. Najpierw zawaliłam próbną maturę nad czym bardzo ubolewałam, a teraz się rozchorowałam na tyle, że nie mogłam wstać z łóżka przez tydzień. Stąd też siedziałam w swoim pokoju i zaczynałam odchodzić od zmysłów. Nie miałam nic do robienia, i stąd też siedziałam i po prostu się nudziłam. W dodatku mój chłopak zamiast mnie odwiedzić to sam latał do szkoły i na treningi, a później mecz. Tylko Zosia mnie odwiedzała z nową porcją zadań domowych i notatek, które starałam się na bieżąco przepisywać do swojego zeszytu. Właśnie starałam się rozgryźć co jest napisane w jej zeszycie, kiedy do mojego pokoju weszła mama. Zdziwiona bo z tego co wiedziałam miała być na zakupach na nią spojrzałam.

- Kupiłam ci kilka słodkości. – powiedziała i położyła mi na stoliku produkty
- Kochana. – uśmiechnęłam się do niej mimo zakatarzonego nosa
- Jak się czujesz? – ale kiedy tylko kichnęłam to od razu wiedziała, że wcale lepiej nie jest – A co u Arka? Nie było go ani razu.
- Zajęty jest. Nauka, mecze i treningi. – westchnęłam
- Rozumiem.  – ale powiedziała to takim głosem, że od razu wiedziałam że jest coś nie tak – widziałam go dzisiaj. W sklepie, i przyznam szczerze że nie wyglądał na kogoś zajętego innymi obowiązkami.
- Nie rozumiem. I w jakim sklepie go widziałaś?
- Właściwie to kupował krawat z pewną dziewczyną. I pytanie, macie jakąś imprezę teraz?
- Nie i jak wyglądała ta dziewczyna? – a kiedy mama powiedziała mi rysopis to od razu zacisnęłam dłonie w pięść, no cóż wysoka brunetka już była przeze mnie widziana w jego towarzystwie – I brali tylko krawat?
- No tak, i dobrze bawili się w swoim towarzystwie. Mówię ci to, bo dziwi mnie fakt, ze jesteś chora i ani razu cię nie odwiedził.
- Jak widać ma ciekawsze zajęcia. – mruknęłam zła
- Tylko pamiętaj, spokojnie rozmawiaj a nie krzycz.

Moja mama wyszła, więc sama złapałam za swój telefon i wykręciłam numer do Arka, ale nie odbierał. Westchnęłam tylko i napisałam mu krótkiego sms’a co u niego słychać bo się nie odzywa. O dziwo nie dostałam żadnej wiadomości zwrotnej, przez cały czas zastanawiałam się co jest nie tak. Leżałam właśnie grając w pasjansa z nudów kiedy usłyszałam swój telefon, na którym widniała krótka wiadomość:

Żyję, ale mam teraz dużo nauki.”
„Rozumiem, chociaż dziwnie mi tak… wracam do szkoły, a ty nawet mnie nie odwiedziłeś w chorobie. W dodatku dostaliśmy zaproszenie jakieś, że kupujesz krawat?”
„My nie, ja dostałem. Idę na imprezę z koleżanką. Jej półmetek i dlatego nie przychodziłem, wolałem się nie zarazić.”
„ŻE CO?!” – i w tym momencie poczułam się źle
„Idę na półmetek. Tak jak ty poszłaś.”
„W takim razie życzę miłej zabawy.”

Usłyszałam dzwonek swojego telefonu, więc odrzuciłam połączenie i wyłączyłam telefon. W tym momencie zaczęłam płakać. Wiedziałam, że jest coś nie tak, a ten jakby nigdy nic mi pisze, że idzie z jakąś nieznaną dziewczyną na półmetek, a nie poszedł ze mną na swoją studniówkę. W tym momencie byłam na niego wściekła. Do szkoły poszłam w poniedziałek, jakby nigdy nic. Chociaż widziałam wzrok Zosi, która chciała o coś zapytać. Ale zamiast tego pokazała mi na zajęciach z informatyki zdjęcie Arka z jakąś dziewczyną. Wzruszyłam tylko ramionami. Po lekcjach poszłam do szatni wraz z przyjaciółką i wpadłam na swojego chłopaka, który się ze mną przywitał, ale tylko go wyminęłam.

- O co ci znowu chodzi? – westchnął
- Dobrze się bawiłeś w piątek?
- Świetnie, była bardzo fajna impreza. I mógłbym pójść jeszcze raz.
- No to idź, droga wolna. Jeszcze kilka szkół ma studniówki, półmetki na pewno są jakieś dziewczyny bez partnerów.
- O co ci chodzi?
- Pytasz się jeszcze? Byłam chora, i jako mój chłopak mógłbyś mnie odwiedzić. A ty po prostu poszedłeś na półmetek z jakąś dziewczyną, której nie znam. Jesteśmy ze sobą, ale ostatnio wszystko robimy oddzielnie. Rozumiem, ze to nasz ostatni rok, musisz się uczyć aby iść na studia, ale w tej historii jestem również ja. Czasem tęsknie za Arkiem jakiego poznałam. I wiesz co, myślę że to jest właśnie pora, abyśmy na jakiś czas postanowili odpocząć. Ja muszę odpocząć i przemyśleć. – zauważyłam wymijając go
- Zrywasz ze mną? – zaśmiał się ale widząc moją minę był zdziwiony – Jak to?
- Potrzebujemy czasu, ja potrzebuje. Sama muszę skupić się na nauce i swoich studiach.
- Kaśka nie żartuj nawet sobie. – westchnął obejmując mnie w pasie, na co wyswobodziłam się z jego uścisku
- Nie żartuje, chcę odpocząć od ciebie i zastanowić się czy jest sens.


Wyminęłam go i od razu uciekłam do domu, gdzie niestety po drodze nie mogłam opanować łez. W takim o to stanie wpadłam do domu gdzie od razu do mojego pokoju przyszła zdziwiona mama, jak tylko mnie zobaczyła, od razu przytuliła mocno i wszystko jak na spowiedzi jej powiedziałam. W dodatku nie chciałam pokazać, że to zerwanie bardzo mnie boli, dlatego jakby nigdy nic poszłam na drugi dzień do szkoły. Chociaż jak się okazało, wszyscy już dobrze wiedzieli co się stało. W dodatku nie łatwo było ominąć klasę Arka, ale na szczęście jego nie było w szkole. Co mnie akurat bardzo cieszyło. Tak właśnie wyglądały moje kolejne dni, szkoła, później powrót do domu i w weekendy pomagałam mamie w sesjach zdjęciowych. Owszem jeszcze chodziłam na kawę i spacery z Zosią. Owszem dostawałam wiadomości od Radka, ale wolałam nie ryzykować i nie spotykać się z nim, zwłaszcza sam na sam. Co jak co, ale nie potrzebowałam niepotrzebnych plotek. I mogłam w spokoju skupić się na nauce, a tego teraz bardzo potrzebowałam.

&&&

Mamy kolejny rozdział... i mam nadzieję, że nie wylejesz wiadra pomyj na Arka, tak chodzi mi o ciebie Justyno ;) wiem, że to nie jest twój ulubiony bohater jednak nie bij :D
następny już w środę  

piątek, 23 listopada 2018

12. A wy co tak leniuchujecie?

Nawet po dwóch tygodniach wszyscy mówili o studniówce, ale nie ja. Musiałam skupić się na nauce, i poprawić oceny no i dobrze pisać próbne matury. Stąd też coraz częściej przesiadywałam w bibliotece z Radkiem, który mimo wszystko znalazł dla mnie czas i mogliśmy powtarzać program z matematyki. Właśnie był taki dzień, za oknem padało i nie miałam ochoty na nic. Słuchałam jak mi tłumaczy prawdopodobieństwo i tylko głośno wzdychałam.

- Dobrze się czujesz?
- Nie chce mi się. – jęknęłam – Ta pogoda mnie dobija.
- Ej, ej. – dał mi kuksańca – Szybciej się ogarniemy, to cię zwolnię do domu, abyś mogła polenić się pod kocem.
- Chciałabym, ale zapewne będę musiała iść z mamą na zakupy. Musimy kupić prezent babci.
- Oj biedactwo. – zaśmiał się na co sama uśmiechnęłam
- Hej wam. – usłyszałam nad sobą więc podniosłam głowę i widziałam Arka – Co robicie?
- Matematykę. – rzucił Radek – Ale Kasia ma lenia i nie chce być dobra uczennicą.
- Kiedy pada zawsze taka jest. Nic jej się nie chce i marudzi.
- Ej, nie rozmawiajcie o mnie kiedy tu jestem. – westchnęłam – Ale ty w bibliotece?
- Owszem, dowidziałem się, ze tutaj jesteś a pomyślałem, że spędzimy ten dzień razem, a raczej popołudnie. – a ja zauważyłam, że pada, więc chyba nie porobimy wielu rzeczy – Cos na pewno się znajdzie.
- Właściwie to skończyliśmy, widzimy się w piątek co?

Uśmiechnęłam się jedynie do Radka i sama zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Kiedy byłam gotowa, to tylko wyszłam z biblioteki gdzie pakowałam swoją torbę i o dziwo Arek coś mruczał pod nosem. Założyłam kaptur na głowę i poczułam jak mocno złapał mnie za dłoń.

- Więc co robimy, albo gdzie idziemy?
- Nie wiem, gdzie chcesz? U mnie w domu w sumie to dużo osób jest. – zauważył a ja rzuciłam, że możemy iść do sklepu bo i tak szukam spodni

Arek na szczęście pokiwał głową i ruszyliśmy w stronę sklepu, gdzie mogłabym dostać różne fasony, oczywiście od razu chodziłam między wieszakami i nie mogłam się zdecydować na jaki fason mam ochotę. Stąd też oglądałam, a Arek sam komentował aż w końcu do przymierzalni wzięłam trzy pary. Jeden fason naprawdę mi się podobał, ale był mały minus – nie mogłam się w nich dopiąć.

- Mam problem. – westchnęłam na co zajrzał mi do przymierzalni – Przytyłam. I się nie śmiej.
- Mam przynieść większy rozmiar? – uśmiech nie schodził mu z ust więc tylko mruknęłam pod nosem dupek – Jak dla mnie zresztą to nie jest fason dla ciebie. Trochę cię pogrubia.
- Nie pogrubia, ja jestem grubsza. – mruknęłam ściągając je z tyłka na co zamruczał – Daj spokój, zachowujesz się jak nastolatek.

Ale jednak przymierzyłam kolejne dwie, i już nie musiałam słuchać Arka, ponieważ sam poszedł czegoś szukać, a raczej coś oglądać. Odniosłam rzeczy na miejsce i znalazłam go na butach. Mierzył jak zawsze adidasy i tylko sama poszłam obejrzeć inne rzeczy. Oglądałam właśnie majtki, kiedy poczułam jego dłonie na swoim brzuchu. Zaśmiałam się bo zdecydowanie tego się nie spodziewałam.

- Nudzisz się już co?
- Trochę, chcesz coś kupić?
- Raczej nie, nie mam kasy. – westchnęłam i odwiesiłam majtki – Możemy iść, tylko gdzie? Pada i nie mam ochoty szlajać się po mieście.
- Możemy iść do ciebie. Będziesz mogła położyć się pod kocem i polenić się.
- Z kubkiem herbaty? – uśmiechnęłam się szeroko na co pokiwał mi głową, że tak – Kochany, to szybciutko do domku. – złapałam go za dłoń

Arek jedynie się zaśmiał ale szybko doszliśmy do mojego domu, gdzie nikogo nie było. Zostawiliśmy nasze rzeczy przy drzwiach, i zaparzyłam herbatę. Z kubkami poszliśmy do salonu, gdzie usiedliśmy pod kocem i tego właśnie było mi trzeba. Oglądaliśmy jakiś film kiedy do domu wpadł mój tato i tylko głośno westchnął kiedy kopnął moją torbę. Od razu przeprosiłam jak wszedł do pokoju i przywitał się z moim chłopakiem.

- A wy co tak leniuchujecie?
- Pada i Kasia jak to ona, musi siedzieć pod kocem. – zaśmiał się Arek a ja tylko się do niego mocniej wtuliłam
- No cóż, jej mama jest taka sama. Ale jedliście już coś?
- Nie, zresztą nic nie ma. A nie wiem o której mama będzie.
- No nic, zamówię coś. Na co macie ochotę? Pizzę czy może gyros, albo coś polskiego, jak pierogi?
- Pizzę chyba? – zwróciłam się do Arka na co pokiwał głową – Może być z gyrosem.

Mój tato jedynie się uśmiechnął i poszedł zamówić. Trochę musieliśmy czekać, ale pomogliśmy tacie wszystko naszykować i w taki o to sposób siedzieliśmy w salonie i oglądając powtórkę filmu zjadaliśmy obiad. Chociaż ja mało co się odzywałam, mój tato prowadził praktycznie cały czas rozmowę z Arkiem o ich ulubionym temacie – czyli sporcie. Posprzątałam po obiedzie i wróciłam pod koc, gdzie Arek od razu objął mnie ramieniem. Dalej rozmawiali i po prostu się wyciszyłam. Tego właśnie było mi trzeba, i tak się wyciszyłam że nawet nie słyszałam kiedy moja mama przyszła.

- A wy co tu tak smęcicie? Zamiast mi pomóc z zakupami? – westchnęła i widziałam, że jest cała mokra
- Tak sobie rozmawiamy, i obiad już jedliśmy. – odezwał się mój tato, ale poszedł jej pomóc
- Wiesz co, chyba będę musiał już się zbierać. Lekcje na mnie czekają.
- Szkoda, tak mi dobrze tutaj. – zamruczałam mocniej go obejmując w pasie na co się zaśmiał dając mi całusa w czoło – Lubię jak razem spędzamy czas, i nie wiem dlaczego jest to tak rzadko.
- Matura. – westchnął – Może w piątek pojedziemy do kina? Znajdzie się jakiś film.
- Jestem za i czegoś poszukam. – uśmiechnęłam się szeroko – I odwiezie cię tato, leje i nie będziesz szedł. – już zaczynał coś marudzić, ale uciszyłam go całusem – Tato! – zawołałam po chwili z uśmiechem – Odwieziesz Arka? – tylko usłyszałam jasne, więc zwróciłam się do chłopaka – Załatwione.


&&&
Powiem wam, że zbliżamy się do końca pierwszej części, która byla pisana kilka lat temu. Choć mam do tych sentyment to jednak te pisane miesiąc temu mają dla mnie coś w sobie. Jednak zanim do tego przejdziemy, pora na romans zakochanych. Następny w niedzielę ;) 

środa, 21 listopada 2018

11. Ale Arek jest w tych planach?

Studniówka – od rana chodziłam jak nabuzowana, musiałam wszystko załatwić jak najszybciej, czyli fryzjera, makijażystkę. Na szczęście dzięki znajomości udało mi się załatwić fryzjerkę, która miała przyjść do mnie do mieszkania. Więc równo o czwartej usiadłam na krześle w swoim pokoju i poddałam się makijażystce i fryzjerce. Usłyszałam swój telefon, więc od razu za niego złapałam i widziałam, że to Arek. Westchnęłam tylko ale nie odpisałam, uznałam, że nie mam na to czasu. Mama tylko mi się przyglądała i jak stałam wystrojona w sukience i szpilkach od razu wzięła mnie na rozmowę.

- Wiem, że jesteś już dorosła i dosyć dojrzała jak na swój wiek. Ja byłam zupełnie inna, ale wracając do sedna. Uważaj dobrze? Wiem, że zaraz mi powiesz, a raczej zaprzeczysz. Radek to tylko kolega i inne tego typu teksty. Ale dobrze wiemy co się dzieje w związkach, gdzie nie jest za wesoło.
- Nie zdradzę Arka, jeśli ci o to chodzi. I miedzy nami właściwie to zaczyna być dobrze. Wie co zrobił źle i stara się to odbudować.
- I rozumiem, że nie jest zadowolony z faktu, że idziesz z Radkiem?
- Oczywiście, ale powiedziałam mu że nie ma w tym momencie nic do gadania. Wolę iść z kimś kogo lubię.
- Aj lepiej uważaj, bo może być tak że pogorszysz sytuacje. Czasem są takie związki, które nie przetrwają liceum, a już tym bardziej po liceum. Wiem, że macie plany iść na studia, nie wiem dokładnie gdzie ty chcesz iść. Na jaki kierunek.
- Mogę wam powiedzieć po maturze? Mam już plan, ale potrzebuje czasu.
- Ale Arek jest w tych planach?
- Nie wiem mamuś. – westchnęłam – We wrześniu bym bez zająknięcia powiedziała, że tak. Ale trochę się pozmieniało. Kocham go nadal, ale czasem mnie denerwuje i zastanawiam się co by było gdybyśmy się rozeszli. Wiem nie powinnam tak myśleć, ale jednak.
- Rozmawiałaś z nim o tym? – a ja od razu zaprzeczyłam – Aj ty, musisz z nim pogadać. Po studniówce masz taki plan. To twoje zadanie domowe, musisz z nim pogadać. Możemy nawet z tatą zostawić wam mieszkanie na noc.
- Już raz z nim spałam w ubraniu i jakoś ojciec tego dobrze nie zniósł. Zresztą jego strasznie pilnują pod tym względem. Jakby to on był kobietą w tym związku. – mruknęłam a moja mama zaczęła się śmiać – No co?
- Jest facetem i może zmajstrować dziecko. Zapewne też byśmy się tak martwili. Zresztą martwimy się, ale jakoś ci pomogłam. I jeśli mam być szczera, to uważam że jesteście zbyt poważni jak na swój wiek i nie zrobilibyście czegoś takiego. Nie jesteście jak inni nastolatkowie, którzy robią to z  każdym na każdej imprezie.
- A wy co tu plotkujecie? Pora się zbierać, to w końcu twoja impreza. – usłyszałam tatę więc od razu się poprawiłam

Założyłam na siebie płaszcz i pojechaliśmy do szkoły. Oczywiście pod szkołą widziałam Zosię więc z uśmiechem się z nią przywitałam i zagwizdałam na widok je sukienki. Ale zaraz zobaczyłam Radka w garniturze. Podeszłam do niego i o dziwo przywitał się z moimi rodzicami i widziałam wzrok mojej mamy na co ze śmiechem przewróciłam oczami. Polonez, i o to w taki sposób byliśmy już sami na Sali. Nie powiem, ale było całkiem przyjemnie, wytańczyłam się za wszystkie czasy i to nie tylko z Radkiem, ale z większością chłopaków. I w taki o to sposób wróciłam wykończona do domu, gdzie rzuciłam się na łóżko. Tego właśnie było mi trzeba – odpoczynku. Stąd też przespałam całą sobotę. A w niedzielę oglądałam zdjęcia znajomych i komentowałam, tak samo jak widziałam komentarz Arka, zwłaszcza pod zdjęciem gdzie stałam z Radkiem i musiałam przyznać, że było to trochę nieodpowiednie zdjęcie, a mianowicie stałam wtulona w chłopaka. I czułam zbliżającą się awanturę. Dalej leżałam w łóżku i usłyszałam pukanie do drzwi, więc rzuciłam krótkie proszę i widziałam Arka z kubkiem w ręce.

- Twoja mama mnie zatrzymała, i nie mogłem odmówić wypicia kawki z twoim tatą. Opowiadał mi jak to o mały włos nie spóźniłaś się na własną studniówkę bo plotkowałaś z mamą.
- Oj tam, ale mogłeś napisać ze przyjdziesz. Ubrałabym się.
- Widziałem cię nago, więc piżama nie robi różnicy. – zaśmiał się siadając na łóżku – Ale jak, wytańczyłaś się? Kilka zdjęć widziałem i jak zawsze byłaś śliczna. Ta sukienka była obcisła i wyglądałaś idealnie.
- Odpicowana, a nie taka jak teraz? – zaśmiałam się tak samo jak on – Chodź tu. – poklepałam miejsce obok siebie na co szybko się położył – Nie mam sił, i nie czuje nóg. Bartek nie jest dobrym tancerzem. – zaśmiałam się tak samo jak on – Podeptał mi paluszki. – zrobiłam smutną minkę na co rzucił swoje oj
- Mogę ci pomasować paluszki. Ale byłaś grzeczna? Bartek mi tylko napisał „uważaj na plotki”.
- Czyli jak zawsze. Widziałeś zdjęcie z Radkiem. – a on rzucił, że już trzy zdjęcia widział – jedno wygląda podejrzanie, te na którym się do niego przytuliłam ale nic więcej.
- Wiem o tym. – pogłaskał mnie po ramieniu – Mam do ciebie zaufanie. I dlatego postanowiłem odpuścić, w piątek trochę mnie nosiło, ale doszedłem do wniosku, że nie mam powodu przecież. Sama wiesz co robisz, nie jesteś z tych co piją do utraty przytomności.
- I nie wypiłam dużo, tylko jednego drinka. – pochwaliłam się – Nie to co jedna z twojej klasy, z tego co słyszałam to przyjechali aż rodzice, aby ją odebrać. Była zalana w trupa.
- Słyszałem. Ale jutro idziesz do szkoły? – a ja tylko jęknęłam – Ale z ciebie leniuch. Dzisiaj i tak odpoczywasz.
- Myślałam, że i ty mnie wykończysz. – szepnęłam cicho – Moi rodzice nie wpadną  do mnie tak jak twoi. – a on zauważył, ze nie ma gumek przy sobie – Powiedźmy, że ja też w to zainwestowałam.

Puściłam mu oczko na co się zaśmiał i zaraz mnie pocałował co odwzajemniłam. Po wszystkim tylko leżałam zadowolona w jego ramionach i zastanawiałam się jak z nim porozmawiać. Mama dała mi niezłe zadanie domowe. Chłopak musiał wracać do domu, więc się ubrał i z uśmiechem nachylił nade mną, gdzie dał mi całusa.

- Odpoczywaj. I widzimy się jutro w szkole. Bo mam nadzieję, że przyjdziesz.
- No dobrze. – zaśmiałam się – Wisisz mi za to kanapkę, ale taką porządną.

Arek się jedynie zaśmiał i wyszedł z mojego pokoju, więc ja sama ubrałam się w piżamę i postanowiłam w końcu zejść na dół, zwłaszcza aby coś zjeść. Mama jak mnie tylko zobaczyła to uśmiechnęła się pod nosem i dała mi porządną kolację za którą podziękowałam.

- A co ten Arek tak szybko wyszedł? – usłyszałam mojego tatę więc wzruszyłam ramionami – Myślałem, że wiesz o wszystkim.
- Musiał wracać do domu. I w sumie to mnie zmusił abym jutro szła do szkoły. A jestem wykończona. – jęknęłam kładąc głowę na blacie
- Chłopak dobrze mówi. Nie ma leniuchowania. – pogroziła mi mama – Trzeba było tak nie balować.
- Było warto. – uśmiechnęłam się szeroko na co moja mama zaczęła się głośno śmiać
- Porozmawiałaś z nim? – dolała mi kakao a ja tylko zmarszczyłam nos – Miałaś porozmawiać, a nie rozbierać się. – szepnęła na co spaliłam buraka – Aj wy młodzi. Ale jeśli do tego dochodzi to chyba jest między wami dobrze.
- Widział moje zdjęcia, i podobała mu się sukienka z czego się cieszę, zauważył co stracił. – uśmiechnęłam się szeroko – W dodatku powiedział mi, że w piątek go nosiło, ale doszedł do wniosku, że jestem inna i nie zrobię mu żadnego świństwa. I ma do mnie zaufanie.
- Mówiłam ci, jesteście ze sobą trzy lata i dobrze wiecie jacy jesteście i możesz mi szybko powiedzieć jakie on ma wady ale również zalety.
- Wad ma sporo. – zaśmiałam się
- Jak każdy, ale z nim i tak dalej jesteś. Bo dobrze wiesz, że i tak go kochasz mimo wszystko. Mam ci przypomnieć jak to było na początku? Chłopak latał za tobą jak sroka do złota. No i nadrabiał drogę aby cię odprowadzić do szkoły i do domu.
- Już tego nie robi. Dosyć rzadko się spotykamy. 

&&&

Jak myślicie, Arek jest w tych planach? :) następny w piątek, a ja wracam do picia gorącej czekolady <3

sobota, 17 listopada 2018

10. Biżuterią mnie nie przekupisz.

Minął tydzień, nie byłam w szkole trzy dni. Na szczęście rodzice mi na to pozwolili i dlatego leżałam w łóżku i starałam się jakoś uspokoić, ale nie było łatwo. Zosia do mnie pisała i skanowała lekcje z każdego dnia, więc wieczorem siedziałam i nadrabiałam zaległości. Tyle tylko, że była pora powrócić do rzeczywistości. Dlatego rano wyszykowałam się i poszłam do szkoły. Ubrana w ciemne rzeczy zjawiłam się pod klasą tuż przed dzwonkiem, kiedy podeszła do mnie Zosia. Na szczęście nic nie mówiła i jakoś przetrwałam dzień w szkole. Owszem widziałam Arka, ale w porę uciekłam do łazienki. W dodatku zastanawiałam się kto nie ma jeszcze partnerki i mógłby ze mną pójść. Poprosiłam o pomoc Zosię, i w taki o to sposób dowiedziałam się kto w naszej szkole jest wolny i zdziwiło mnie jedno – na liście było imię Radka. Do tej pory pamiętałam o spacerze, więc kiedy mieliśmy zajęcia z wychowania fizycznego, od razu do niego podbiłam z uśmiechem.

- Pamiętasz o tym spacerze na który mnie zaprosiłeś? – a ten zdziwiony pokiwał mi głową i wiązał buta – Może masz ochotę na pizzę?
- Zapraszasz mnie? – zaśmiał się
- Ano, ja i ty ot co. Powiem tak, pora odwdzięczyć się za darmowe korepetycje.
- W takim razie mi pasuje, to co w piątek?
- Jesteśmy umówieni. – uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił

Wróciłam do swojej przyjaciółki, która tylko mruknęła pod nosem, że będą z tego problemy. Ale jej nie rozumiałam. To w końcu mój kolega, a chyba lepiej iść z kimś kogo się lubi i co najważniejsze jest odpowiedniego wzrostu. W dodatku w szkole byłam już od dwóch dni i jakoś udawało mi się omijać Arka, co nie było łatwe bo widywałam go o wiele częściej niż jak byliśmy parą.
Nastał piątek i szłam do szatni, aby zostawić książkę kiedy w drzwiach wpadłam na osobę, którą omijałam szerokim łukiem. Spuściłam głowę i wyminęłam Arka, który był z Bartkiem. Tyle tylko, że chłopak od razu do mnie doskoczył i w taki o to sposób byłam z nim sam na sam w boksie.

- Kaśka porozmawiajmy.
- Mówiłam ci już, potrzebuje czasu. – a on od razu rzucił, ze to bzdury – Jestem na ciebie zła, jak nie gorzej. Chciałam iść z tobą, z moim chłopakiem. Ale nie martw się, szukam już zastępstwa.
- Proszę cię, spotkajmy się i porozmawiajmy na spokojnie. – podszedł do mnie na co wzięłam głębszy wdech – Nie przekreślaj tego co nas łączy bo wiem, że tego nie chcesz tak samo jak ja. Chodźmy dzisiaj.
- Nie mogę, jestem już umówiona. – westchnęłam i przypomniałam sobie o tym co mówił mój tato – Możemy w weekend. Chociaż ty zapewne masz mecz.
- Spotkajmy się w niedzielę. Ja mam wolne, więc będę cały twój.
- No dobrze, nic nie obiecuje więc nie rób sobie nadziei. – mruknęłam na co się lekko uśmiechnął, ale usłyszeliśmy dzwonek więc od razu poszedł a ja tylko westchnęłam

Jednak kiedy wróciłam do domu to rzuciłam swoje rzeczy w kąt, a szybko się przebrałam i z uśmiechem ruszyłam na pizzę z Radkiem, który już na mnie czekał. Uśmiechnęłam się do niego tylko szeroko co odwzajemnił i usiedliśmy w kącie, aby nam nikt nie przeszkadzał.

- W takim razie mogę wiedzieć co się stało, że w końcu udało nam się wyjść? – napił się soku kiedy czekaliśmy na nasze zamówienie
- Mam mówić prosto z mostu czy słodko?
- Prosto z mostu. – zaśmiał się
- Pójdziesz ze mną na studniówkę? – powiedziałam szybko i mu się przyjrzałam
- Ja? A co na to twój chłopak? – na co westchnęłam i mu wszystko opowiedziałam – Przykro mi, ale jeśli cię to pocieszy to przyjmuje zaproszenie. Tylko czy muszę być wystrojony w odpowiedni kolor koszuli?
- Nie koniecznie, mam czarną sukienkę z złotymi dodatkami. I uprzedzając twoje kolejne pytanie, to nie. Arek nie wie jeszcze z kim idę, ale wie że idę. Więc nie musisz się martwić o nic. Zresztą nie wiem jeszcze czy dotrwam do stycznia jako jego dziewczyna, na razie odpoczywamy od siebie.
- Z tego co słyszałem to byliście zawsze idealną parą. Od pierwszej klasy się spotykacie. – na co się zaśmiałam – No cóż, po imprezie trochę mnie oświecono. Z tego co wiem, poznaliście się w pierwszym tygodniu szkoły, i tak się zaczęło. On latał za tobą, aż w końcu byliście na językach wszystkich.
- I dalej jesteśmy, u dziewczyn z jego klasy. Nie lubią mnie, i to w wzajemnością. I plotkują na każdy możliwy temat, a już tym bardziej kiedy coś zrobię co może się nie spodobać Arkowi.
- Czyli nasze wspólne wyjście na pizzę i studniówkę to na pewno dobry temat do plotek. – zaśmiał się co odwzajemniłam

Pizza jak zawsze smakowała, a i było bardzo sympatycznie. Radek miał super poczucie humoru i mogłabym z nim rozmawiać na każdy możliwy temat. I w taki o to sposób do domu wróciłam dopiero po trzech godzinach i odpoczywałam w swoim łóżku czytając książkę i wysyłając co chwilę wiadomości do Zosi. W dodatku rano jak wstałam to mama zapowiedziała mi, że idziemy na zakupy spożywcze. Więc wyszykowałam się i chodziłam za nią z wózkiem. Aż jak na złość spotkaliśmy mamę Arka, więc moja mama przystanęła a ja tylko przywitałam.

- Wiem, że pewnie Arek już przeprosił. – a ja tylko westchnęłam – Myśleliśmy, że powiedział ci o tym wcześniej, ale wyszło jak wyszło.
- No tak faceci zapominają o takich rzeczach. – zauważyła moja mama – Ale na pewno się pogodzą. – zaśmiała się obejmując mnie ramieniem – Jutro idą na spacer. Porozmawiają i będzie dobrze.

Na szczęście obydwie wiedziały, że nie mam ochoty uczestniczyć w tej rozmowie i się pożegnały, a ja szłam cicho tuż przy mamie i widziałam jej wzrok. Ale nic nie mówiła, więc byłam jej bardzo za to wdzięczna, w dodatku nawet w domu tato nie denerwował mnie, tylko jakby omijał. Wstałam w niedzielę dosyć wcześnie i chodziłam lekko poddenerwowana, wyszykowałam się w ciepłe rzeczy i wyszłam na spotkanie z Arkiem,  który o dziwo czekał na mnie z kubkiem czekolady. Podziękowałam i ruszyłam przed siebie.

- Naprawdę przepraszam, nie chciałem aby to tak wyszło. Ale zależy mi na tym meczu i na tym, aby mnie ktoś zauważył. Zwłaszcza tuż przed studiami.
- Idę na studniówkę z Radkiem. – rzuciłam na co na mnie zdziwiony spojrzał – Zaprosiłam go i się zgodził. I dziwne, że jeszcze to do ciebie nie doszło. Widziałam jedną z twoich koleżanek z klasy.
- Rozumiem. Mimo tego, że wolałbym kogoś innego, on mi się nie podoba.
- Akurat masz w tym momencie mało do gadania.
- Kaś. – westchnął – Co się dzieje, dlaczego tak się zachowujesz i jesteś na mnie cięta?
- Ostatnio oddaliliśmy się od siebie. W dodatku ta cała akcja ze studniówką. Rozumiem to, że grasz. Poznałam w końcu sportowca i go pokochałam. Owszem czasem byłam zła, że schodziłam na drugi plan, ale przymykałam na to oko. Do czasu… wystawiłeś mnie tuż przed studniówką. I na szczęście sobie poradziłam. Idę z Radkiem, z kimś kogo lubię i świetnie się z nim bawię.
- No dobrze, nie będę nic mówić. Ważne, że nie będziesz sama. I mam coś dla ciebie. – i wyciągnął małe pudełeczko z kieszeni – Będzie pasować ci do sukienki. – i zobaczyłam delikatną złotą bransoletkę
- Nie musiałeś brać od rodziców. Biżuterią mnie nie przekupisz. – westchnęłam
- Nie chcę cię przekupić, chcę jedynie aby moja dziewczyna ładnie wyglądała. I nie wziąłem od rodziców, to z mojej skarbonki. – delikatnie ściągnął mi rękawiczkę i zapiął bransoletkę – Wiem, że ci się spodobała, znam twój gust.
- Jest ładna. I dziękuje, naprawdę nie trzeba było. – a on założył mi rękawiczkę i rzucił, abym nie zmarzła – Nasze mamy jeszcze przed spotkaniem obstawiały, że się pogodzimy.
- Byłoby miło. – i delikatnie mnie objął w pasie – Wiem, że postąpiłem źle i postaram się zmienić to, że ostatnio nie miałem czasu. I się oddaliliśmy od siebie, za to też przepraszam.
- No dobrze, ale jeśli odstawisz coś takiego, od razu z tobą zrywam. – powiedziałam na co pokiwał głowa – I jak mnie przepraszasz nie używaj tych perfum. – mruknęłam wtulając się w jego szyję na co głośno się zaśmiał mocniej obejmując mnie ramionami

Jednak temperatura za oknem nie była odpowiednia do spaceru, więc postanowiliśmy pójść do domu. I swoje kroki skierowaliśmy akurat do jego, był najbliżej nas. W dodatku jego mama jak nas razem zobaczyła, od razu szeroko się uśmiechnęła i zostawiła nas samych sobie, więc mogliśmy iść na górę gdzie tradycyjnie zajęłam swoje miejsce na łóżku. Tuż obok położył się Arek i delikatnie objął mnie ramieniem. Na co położyłam dłoń na jego klatce piersiowej, ale tylko jęknął i nie rozumiałam o co chodzi.

- Zderzenie z przeciwnikiem. – westchnął i pokazał mi siniaka na lewej piersi – Jeszcze mam na nodze, ale to już zderzyłem się z parkietem.
- Aj ty. – i dałam mu delikatnego całusa w pierś i delikatnie pogłaskał mnie po policzku – Chyba powinieneś zapiąć koszulę.
- Mimo wszystko dalej cię krępuje moje nagie ciało? – zaśmiał się a ja od razu mruknęłam, że nie – Czyli mogę zrobić tak? – i ściągnął koszulę z siebie a ja od razu rzuciłam, że na dole są jego rodzice
- Nie będą nam przeszkadzać. A zresztą. – wstał z łóżka i zamknął drzwi kluczem – Nie korzystałem z tego nigdy, ale mam ten klucz od samego początku. Teraz nikt nie będzie nam przeszkadzać.
- I co zamierzasz zrobić?

Ale Arek tylko się cwaniacko uśmiechnął i zaraz znalazł przy mnie. Dosyć szybko w ruch poszły nasze ubrania i musiałam przyznać, że było inaczej. Nasz pierwszy raz po naszym pierwszym razie. Mimo tego, że na dole byli jego rodzice i siostra. Staraliśmy się być cicho, ale i tak w pewnym momencie głośniej jęknęłam, na co się Arek zaśmiał w moje ucho. Po wszystkim leżałam otulona tylko kocem i starałam się poprawić makijaż. Usłyszeliśmy skrzypnięcie schodów i aż zamarliśmy czy ktoś nie będzie do nas zaglądać, ale tylko usłyszeliśmy że jest kolacja. Więc szybko ubraliśmy swoje rzeczy i jeszcze uczesałam włosy. W miarę mogłam wyjść z pokoju chłopaka, który tylko się do mnie uśmiechnął i zaraz przyciągnął do siebie skradając całusa.

- Arek. – zaśmiałam się a ten tylko zamruczał, ze powinniśmy częściej spędzać tak niedzielne popołudnia – Wariat. – lekko go uderzyłam ale się cały czas uśmiechałam
- Ale twój.


&&&

Ha! Mamy 10, przed nami jeszcze 17 rozdziałów :D i przyznam, że dziwnie mi tak... Arek to była jedna z moich ulubionych postaci a wy za nim nie przepadacie, mam nadzieję, że się to jednak zmieni. Następny już w środę. 

piątek, 16 listopada 2018

9. chyba powinnam wszystko od samego początku robić z innymi.

Jak się okazało Arek się rozchorował i to całkiem nieźle, leżał cały czas w łóżku z gorączką. Ja sama, skupiłam się na nauce, ale siedziałam właśnie pod klasą i przepisywałam zadanie z angielskiego kiedy zobaczyłam, że ktoś nade mną stoi. Ostatnio za często się mi to zdarzało, podniosłam głowę i zobaczyłam Bartka, zdziwiona bo nie wiedziałam czego chciał ode mnie więc mu się przyjrzałam.

- Mam coś dla ciebie, od Arka. – zauważył podając mi kartkę – A i podrzucisz mu zeszyt?
- Jasne.

Otworzyłam kartkę i zostałam sama z zeszytem i nie powiem, ale liścik od mojego chłopaka trochę mnie zdziwił. W dodatku napisał mi, że musimy porozmawiać, bo doszły do niego słuchy o tym, że jesteśmy w separacji i czy czasem nie jest to prawdą zważając na fakt, że nie odzywam się do niego ani nie piszę wiadomości. Westchnęłam tylko i musiałam wziąć się w garść i do niego pójść. Tyle tylko, że nie przypuszczałam, że dowiem się o planach mojego chłopaka od osób trzecich. Szłam za jego koleżankami z klasy i przysłuchiwałam się rozmowie, jak to mówiły, że ostatnio Arek powiadomił ich wychowawczynię, że nie zapłaci za studniówkę bo na nią nie idzie. Nie rozumiałam o co chodzi, ale zaraz po szkole napisałam do mamy, że idę do Arka i praktycznie zła do niego poszłam. Otworzyła mi drzwi akurat jego babcia, z którą się przywitałam i poszłam na górę. Arek siedział na łóżku z laptopem i zapewne w coś grał. Byłam zła i od razu to zauważył, ale nie ma się co dziwić. W końcu rzuciłam w niego zeszytem.

- Stało się coś? – odłożył go obok siebie a we mnie aż się gotowało
- Pomyślmy, od kiedy jestem kurierem i zamiast samemu do mnie napisać to wysyłasz liściki? – warknęłam
- Wiedziałem, ze wtedy mnie odwiedzisz. Właściwie to dziwne, że nie przyszłaś wcześniej.
- Nie chciałam być chora. – mruknęłam, a ten mi się przyjrzał – W dodatku mam jeszcze jedno pytanie. Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, że nie idziesz na studniówkę?
- O czym ty mówisz?
- O czym? Idę sobie dzisiaj pod klasę, i słyszę jak twoje koleżanki z klasy sobie rozmawiają. I mówią, że jeszcze nie wpłaciłeś za studniówkę. Najpierw się zdziwiłam i pomyślałam, że może nie masz na nią. Ale szłam za nimi dalej, i one powiedziały że sam to powiedziałeś wychowawczyni. Nie idziesz na studniówkę więc się pytam. Kiedy chciałeś mi o tym powiedzieć?!
- Nie wiedziałem jak. – westchnął – No i teraz się rozchorowałem.
- Gówno mnie to akurat obchodzi. Czy ty choć pomyślałeś o mnie?
- Jasne i uspokój się.
- O na pewno nie! właśnie powiedziałeś mi, że nie idziesz ze mną na studniówkę i co za tym idzie, zostałam sama. Nie znajdę partnera tak szybko, wszyscy są już zajęci. A sama na pewno nie pójdę. W dodatku wydałam kasę na sukienkę, i studniówkę.  Arek tak się nie robi, nie zostawia się dziewczyny miesiąc przed studniówką i dlaczego?
- Mam mecz wtedy.
- Że co proszę?! Twój trener w końcu puszczał w tamtym roku. Więc dlaczego ty akurat musisz być tym pilnym?
- Bo to mecz z lepszym przeciwnikiem gdzie może mnie zauważyć ich trener. Dobrze wiesz, że nie zamierzam grać tylko  tutaj, chcę być zawodnikiem profesjonalnym stąd też dobrze będzie jak mnie zauważy trener akademicki. Powinnaś to zrozumieć, ale ważniejsze dla ciebie jest to, aby się pokazać i wyszaleć. Byliśmy w końcu na półmetku, więc nie rozumiem dlaczego tak bardzo ci zależy na tym, aby iść na studniówkę, to będzie to samo. A prawda jest taka, że nie lubię takich imprez, wynudziłem się rok temu i tak latałaś tańczyć z dziewczynami, albo z innymi. Teraz będzie tak samo.
- Wiem, ze chcesz grać ale o tych meczach dowiadujesz się na samym początku sezonu, a ty zrobiłeś mi coś takiego. Tak się nie robi! I wiesz co… chyba powinnam wszystko od samego początku robić z innymi. – znalazłam się już przy drzwiach z łzami w oczach
- Kaś! – ale nic nie robiłam sobie z tego tylko wyszłam z pokoju – Ej. – złapał mnie za dłoń i odwrócił do siebie przodem – To tylko impreza, będzie ich jeszcze sporo.
- Nie, nie będzie. Ale ty tego nie rozumiesz, i dlatego przez jakiś czas nie odzywaj się do mnie.
- Zrywasz ze mną, przez coś takiego? – stał zdziwiony na co wytarłam łzę
- Nie, nie zrywam a chcę odpocząć. Mam dość bycia zaskakiwaną przez ciebie w taki sposób.  I myślę, że to pora zastanowić się co będzie po szkole, czy warto się podporządkować twojemu życiu. – szepnęłam i wyrwałam swoja dłoń

Zeszłam na dół i od razu wpadłam na jego mamę, która weszła do domu. Od razu zapytała się mnie czy coś się stało, w końcu ubierałam się w pośpiechu i płakałam. Ale nic nie powiedziałam tylko wyszłam bez słowa. Przez całą drogę płakałam i jak tylko przekroczyłam próg mojego domu wpadłam na mojego tatę, do którego tylko mocno się przytuliłam.

- Ej słoneczko co się stało? – pogłaskał mnie po głowie i poczułam również jak mama kładzie mi dłoń na plecach
- Nie ma już Kasi i Arka. – wypłakałam – Porzucił mnie przed studniówką bo ma mecz. – dalej płakałam – I z nim chyba zerwałam.
- C-co? Chodź usiądziemy. – zaprowadził mnie tato na kanapę gdzie od razu wtuliłam się jak mała dziewczynka w mamę
- Kochanie co się stało? – pogłaskała mnie po głowie a ja im wszystko opowiedziałam płacząc i kiedy wyżaliłam się ze wszystkiego to dopiero mama się do mnie odezwała – Kochanie, nie za ostro? Może i on nie idzie, ale na nim świat się nie kończy. Na pewno jest ktoś kto nie ma partnerki.
- Chciałam iść z nim.
- Wiemy o tym, ale mama dobrze mówi. Na nim świat się nie kończy. I czy warto przekreślać to co was łączy w taki sposób? Prześpij się i z nim ponownie porozmawiaj na spokojnie. Kiedy emocje opadają, zawsze patrzysz na wszystko z innej perspektywy. – uśmiechnął się do mnie mój tato na co pokiwałam głową – Zuch dziewczynka.


Poszłam do swojego pokoju i od razu wyłączyłam swój telefon, aby nikt mi nie przeszkadzał. Przebrałam się w piżamę i poszłam do łóżka, gdzie nakryłam się kołdrą i dalej płakałam. Zwłaszcza, że tuż przy łóżku miałam uśmiechniętą twarz Arka. 

&&&
Rozdział miał być wczoraj, ale przyjechałam zbyt późno i nie miałam sił już. Ale dzisiaj nowość, następny w niedzielę i nie bijcie xd zresztą kto się spodziewał? 

niedziela, 11 listopada 2018

8. Arek z tobą był?

Nie powiem, ale trochę się odstrzeliłam i w takim o to stroju poszłam na imprezę, gdzie większość stanowiła grupa chłopaków, ale przynajmniej było śmiesznie. Trochę się spiłam i szumiało mi w głowie, a w takim stanie nie chciałam wracać do domu, więc postanowiłam się trochę przejść. Ale na pomoc przyszedł mi Radek, który zaproponował, że mnie odprowadzi do domu. Zgodziłam się, bo zdecydowanie nie było mi na rękę chodzić samej po pustym mieście o tak późnej porze. W dodatku trochę zimno było, więc przyjęłam z ulgą bluzę chłopaka.

- Co robisz jutro?
- Idę na mecz, a później nie wiem. – zauważyłam z uśmiechem – A co?
- Myślałem, że może pójdziemy na jakiś spacer. Może cieplej będzie.
- W takim razie może w przyszłym tygodniu, Arek jedzie na mecz gdzieś tam, więc będę mieć wolne. I możemy się przejść, ale powiedź dlaczego się przeniosłeś do naszej szkoły?
- Mój tato dostał pracę tutaj, więc przenieśliśmy się z Rzeszowa i jak na razie mi się tutaj podoba. Owszem czasem tęsknie za tym co tam było, ale o dziwo dobrze mnie tu przyjęli. No i poznałem ciebie, zrobiłaś dobry uczynek mówiąc mi gdzie mam iść i stąd też nie spóźniłem się na fizykę.
- No tak, a spóźnianie się akurat na ten przedmiot źle wygląda w oczach nauczycielki. I jesteśmy pod moim domem.
- W takim razie odprowadziłem damę pod drzwi. I miłej nocki. – uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam

Odwróciłam się jednak na pięcie i cicho weszłam do środka. Ściągnęłam kurtkę i wtedy przypomniało mi się, że mam na sobie bluzę chłopaka a jego już nie było widać na horyzoncie. Westchnęłam jedynie i wtedy zobaczyłam mamę z kubkiem herbaty.

- Arek z tobą był? – zdziwiona przyjrzała się bluzie a ja jej powiedziałam kogo to – No, no ale ty masz branie. I co robisz jutro?
- Rano lekcje, popołudniu mecz Arka a wieczorem nie wiem jeszcze, a co?
- Tak tylko pytam. – uśmiechnęła się – A teraz do łóżka. Raz, dwa.

Zaśmiałam się i poszłam do swojego pokoju. Powiesiłam bluzę na oparcie krzesła i z uśmiechem poszłam do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic. Ubrana w piżamę poszłam spać, ale nie dane było mi się wyspać. Mój tato obudził mnie dosyć wcześnie i kazał się ruszać. Miałam z nim iść na zakupy spożywcze, później odrobić lekcje, posprzątać w pokoju i wybrać na mecz. Tyle tylko, że nawet nie wiedziałam o której jest, Arek do mnie nic nie pisał, ale na szczęście inni wiedzieli więc zadowolona po całym dniu ciężkiej pracy poszłam na halę. Usiadłam w samym kącie, gdzie było jedyne wolne miejsce. Mecz był nudny i cały praktycznie czas wymieniałam się wiadomościami z Zosią. Aż w końcu mogłam podejść do swojego chłopaka, który o dziwo siedział z kumplami i do nich podeszły inne dziewczyny, i w oczy rzuciła mi się ta sama co kiedyś rozmawiała z nim w sklepie. I miał rację, jestem zazdrosna… ale nie tak powinien się chyba zachowywać w stosunku do niej kiedy jest w związku, a tuż obok był jej brat. Ale pożegnał się z nią, a ja dalej siedziałam w swoim miejscu i nie wiedziałam co mam zrobić. W końcu nie wiedziałam czy gdzieś idziemy, czy też mam wolny wieczór. W dodatku Arek przeszedł obok mnie i nawet nie zauważył. Czekałam na niego trochę, ale kiedy na hali było już tylko kilka osób wyszedł z kumplami z czegoś się śmiejąc i wtedy mnie dopiero zauważył i zdziwiony do mnie podszedł.

- Co tu robisz?
- Mówiłam, przyszłam na mecz. – uśmiechnęłam się – Ale coś nie pasuje?
- Myślałem, że nie będziesz w stanie, stad też postanowiłem wybrać się na piwko z chłopakami. Nie gniewasz się?
- Nie, idźcie. Należy wam się po meczu. – rzuciłam na co się do mnie uśmiechnął – Spotkamy się w tygodniu.

Arek tylko dał mi krótkiego buziaka w policzek i poszedł sobie, a ja sama westchnęłam i wolnym krokiem wróciłam do domu, gdzie od razu przebrałam się w swoje domowe rzeczy i zakopałam pod koc. Jako, że nie miałam co robić to trochę poplotkowałam z znajomymi i odpoczywałam. W dodatku musiałam przeczytać lekturę, więc z kubkiem herbaty zagłębiłam się w książce. Właściwie tak było cały czas, starałam się skupić na nauce, a mój chłopak sam chodził zawalony książkami i naprawdę nie wiedziałam czy on czasem nie idzie na jakąś medycynę. Zdecydowanie uczył się więcej ode mnie. Siedziałam w bibliotece i starałam się napisać wypracowanie z języka angielskiego, kiedy usłyszałam śmiechy dobiegające z  pokoju obok. Cud, że jeszcze im nikt nie zwrócił uwagi, ale złapałam za słownik i ponownie starałam się wymyślić jakąś historyjkę.

- Puk, puk. – usłyszałam nad głową, więc podniosłam ją i widziałam Radka na co się uśmiechnęłam – Nauka? W ogóle odpoczywasz?
- Owszem, ale za to ty w bibliotece to dopiero ciekawe zjawisko. Nie codziennie widuję tutaj licealistów.
- Jak już ci mówiłem, nie mam co robić. – usiadł obok mnie – Pomóc?
- Już kończę, ale możesz mi wytłumaczyć matematykę. Wtedy nie będę musiała szukać innych korepetytorów, a muszę zaliczyć te durne kartkówki bo  nie zamierzam pisać sprawdzianu z całości.
- Jasne.

Uśmiechnął się do mnie wyciągając kartkę i długopis a ja sama swoje książki i zeszyt. Tego właśnie było mi trzeba, Radek naprawdę był dobry w matematyce i w taki o to sposób miałam wszystko zrobione, a nawet i zadania przychodziły mi łatwiej i mogłam iść na kartkówki. I miałam nadzieję, że je zaliczę, zdecydowanie nie uśmiechało mi się pisać całości. W dodatku obydwoje postanowiliśmy się zbierać i już wiedziałam kto się tak śmiał w tej bibliotece, ale spojrzałam tylko na koleżanki Arka z klasy, których nie lubiłam i wyszłam wraz z chłopakiem ze szkoły. Doszłam zadowolona do domu i od razu czekał na mnie obiad, więc go szybko zjadłam i pochwaliłam się, że mam już lekcje odrobione i nie pozostało mi nic innego jak odpoczywać. Zosia napisała mi, że przyszła nowa dostawa szpilek do jednego ze sklepów więc od razu poszłam do mamy, która wzięła klucze i pieniądze i pojechałyśmy na zakupy. Miałam nadzieję, że znajdę coś sobie fajnego ale musiałam też przymierzyć je do chłopaka. Stąd też napisałam mu wiadomość, wiedziałam że będzie szedł dopiero na trening, gdzie jestem i aby wpadł na chwilę. Właśnie mierzyłam jedne gładkie czarne, kiedy przyszedł z torbą treningową Arek, ale po jego minie widziałam, ze nie jest zadowolony z tego faktu. Stanął obok mnie, i byłam od niego ciut wyższa więc odpadały, druga para sprawiła, że byłam z nim równa, i tak było przy dwóch kolejnych aż w końcu cos mruknął pod nosem.

- Arek idź. – warknęłam chowając buty do pudełka – Kupię sobie je sama.
- Nie rozumiem dlaczego kupujesz nowe, masz w końcu z półmetka. Stroisz się i nie rozumiem dlaczego, i tak tego nikt nie zauważy no chyba, że ci zależy na tym. Aby zauważył cię ktoś specjalny.
- A ty dalej to samo. Lepiej uciekaj na swój trening bo inaczej się pokłócimy. – warknęłam
- Rób zresztą co chcesz, jak zawsze. – mruknął i pożegnał się z moja mamą, która do nas podeszła na co wzięłam głębszy wdech

Nic nie mówiła, ale spojrzała na mnie badawczo. A mi ochota na zakupy odeszła i nie miałam ochoty na nową parę szpilek. Arek miał rację, powinnam iść w sprawdzonych butach – czyli w tych samych co szłam na półmetek. Wróciłam z mamą do domu i od razu poszłam na górę, gdzie założyłam na siebie bluzę i doszło do mnie, że nie należy ona do mnie, ani do Arka. I wtedy przypomniało mi się, że po imprezie dostałam ją od Radka i musiałam mu oddać. Ale jednak poszłam spać i od rana latałam jak szalona po domu. Nie przygotowałam sobie rzeczy, a w dodatku zaspałam. Z torbą i reklamówką dojechałam do szkoły z pomocą taty, i pobiegłam na pierwszą lekcje. Dopiero po czwartej lekcji znalazłam Radka, który stał pod klasą od fizyki i miałam to gdzieś, że stał tam również Arek z kumplami. Radek podszedł do mnie z uśmiechem, a ja sama podziękowałam za bluzę i mu ją wręczyłam na co machnął ręką. Trochę z nim porozmawiałam i odprowadzana przez wzrok Arka i innych poszłam pod swoją klasę jakby nigdy nic. Miałam właśnie wok, i siedziałam malując sobie jakieś esy i floresy, kiedy zobaczyłam kartkę obok dłoni.
„Chodzą ploty, że ty i Arek jesteście w separacji, a wina leży po twojej stronie bo romansujesz z Radkiem. Coś ci na ten temat wiadomo i mi nic nie mówisz?”
Spojrzałam na Zosię i przewróciłam oczami ale jej odpisałam, że oczywiście nic z tych rzeczy. Owszem Arek ostatnio był coś na mnie zły, ale raczej między nami nie jest aż tak źle, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. W dodatku mieliśmy próby do poloneza, więc z uśmiechem po zajęciach poszłam na halę i czekałam aż zjawi się mój chłopak, który nie mógł oczywiście zostać do końca. Więc tylko usiadłam sobie z boku i patrzyłam jakie są kolejne kroki. Ostatnio właśnie tak wyglądały moje próby, do połowy a później zostawałam sama. I czasem ćwiczyłam sama, a czasem tak jak dzisiaj, siedziałam na ławce. Przez ostatnie dwa tygodnie to właśnie tak wyglądało. Arek uciekał a kiedy były próby to był zły i najchętniej najszybciej by uciekł. Stąd też jak wróciłam do domu, usiadłam z jękiem w kuchni i patrzyłam jak mama gotuje.

- Mów, co ci leży na sercu?
- Arek, a któż inny. Wyobraź sobie, że jest na mnie zły i w dodatku omija próby poloneza. Ok, niby na nich był, ale uciekał jak najszybciej i nie wiem, ale chyba nie będziemy tańczyć. Najpierw mruczał o szpilkach, a teraz to.
- Co mogło go tak zdenerwować? Zrobiłaś coś?
- Właśnie nie, ok jest o mnie zazdrosny ale bez przesady. Nie wiem o co mu chodzi. – jęknęłam – I nie wiem jak mam z nim rozmawiać, niby wyjaśnimy sobie i jest ok, ale później jest na mnie zły. To tak jakby coś było nie tak, i nie chce mi o tym powiedzieć. A ja nie wiem jak to z niego wyciągnąć.
- Pamiętasz jak się z nim pokłóciłaś rok temu? – a ja pokiwałam głowa, bo nie odzywaliśmy się do siebie dwa tygodnie – W tym roku pewnie macie ten sam kryzys. Pogadaj z nim, bądź tą mądrzejszą.
- Czyli mam zrobić to co ty. – zaśmiałam się cicho tak samo jak ona – No dobrze pogadam z nim. Bo i tak już plotkują.


Poszłam na górę, i od razu złapałam za telefon. Napisałam wiadomość do swojego chłopaka, który o dziwo odpisał i to dosyć szybko. W dodatku na drugi dzień starałam się go znaleźć w szkole, ale nigdzie go nie widziałam. Kończyła się właśnie moja ostatnia lekcja i poczułam wibrację telefonu i zobaczyłam że to Arek do mnie napisał, abyśmy się spotkali. Tyle tylko, że leży w łóżku z gorączką. Zagadka się rozwiązała, dlaczego go nie widziałam. Odpisałam mu wiadomość, że mam za dużo zadane i nie wyrobię się. Odpowiedzi zwrotnej nie dostałam, ale poszłam prosto do siebie, gdzie czekał na mnie obiad a ja sama usiadłam do lekcji i trochę tego było. 

&&&

I mamy imprezę, jak widać Kasia musi być tą mądrzejszą... ale czy tak będzie? Następny rozdział już w czwartek. A teraz uciekam pisać dalsze rozdziały nowego opowiadania... trzymać kciuki, aby wyszło.