niedziela, 11 listopada 2018

8. Arek z tobą był?

Nie powiem, ale trochę się odstrzeliłam i w takim o to stroju poszłam na imprezę, gdzie większość stanowiła grupa chłopaków, ale przynajmniej było śmiesznie. Trochę się spiłam i szumiało mi w głowie, a w takim stanie nie chciałam wracać do domu, więc postanowiłam się trochę przejść. Ale na pomoc przyszedł mi Radek, który zaproponował, że mnie odprowadzi do domu. Zgodziłam się, bo zdecydowanie nie było mi na rękę chodzić samej po pustym mieście o tak późnej porze. W dodatku trochę zimno było, więc przyjęłam z ulgą bluzę chłopaka.

- Co robisz jutro?
- Idę na mecz, a później nie wiem. – zauważyłam z uśmiechem – A co?
- Myślałem, że może pójdziemy na jakiś spacer. Może cieplej będzie.
- W takim razie może w przyszłym tygodniu, Arek jedzie na mecz gdzieś tam, więc będę mieć wolne. I możemy się przejść, ale powiedź dlaczego się przeniosłeś do naszej szkoły?
- Mój tato dostał pracę tutaj, więc przenieśliśmy się z Rzeszowa i jak na razie mi się tutaj podoba. Owszem czasem tęsknie za tym co tam było, ale o dziwo dobrze mnie tu przyjęli. No i poznałem ciebie, zrobiłaś dobry uczynek mówiąc mi gdzie mam iść i stąd też nie spóźniłem się na fizykę.
- No tak, a spóźnianie się akurat na ten przedmiot źle wygląda w oczach nauczycielki. I jesteśmy pod moim domem.
- W takim razie odprowadziłem damę pod drzwi. I miłej nocki. – uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam

Odwróciłam się jednak na pięcie i cicho weszłam do środka. Ściągnęłam kurtkę i wtedy przypomniało mi się, że mam na sobie bluzę chłopaka a jego już nie było widać na horyzoncie. Westchnęłam jedynie i wtedy zobaczyłam mamę z kubkiem herbaty.

- Arek z tobą był? – zdziwiona przyjrzała się bluzie a ja jej powiedziałam kogo to – No, no ale ty masz branie. I co robisz jutro?
- Rano lekcje, popołudniu mecz Arka a wieczorem nie wiem jeszcze, a co?
- Tak tylko pytam. – uśmiechnęła się – A teraz do łóżka. Raz, dwa.

Zaśmiałam się i poszłam do swojego pokoju. Powiesiłam bluzę na oparcie krzesła i z uśmiechem poszłam do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic. Ubrana w piżamę poszłam spać, ale nie dane było mi się wyspać. Mój tato obudził mnie dosyć wcześnie i kazał się ruszać. Miałam z nim iść na zakupy spożywcze, później odrobić lekcje, posprzątać w pokoju i wybrać na mecz. Tyle tylko, że nawet nie wiedziałam o której jest, Arek do mnie nic nie pisał, ale na szczęście inni wiedzieli więc zadowolona po całym dniu ciężkiej pracy poszłam na halę. Usiadłam w samym kącie, gdzie było jedyne wolne miejsce. Mecz był nudny i cały praktycznie czas wymieniałam się wiadomościami z Zosią. Aż w końcu mogłam podejść do swojego chłopaka, który o dziwo siedział z kumplami i do nich podeszły inne dziewczyny, i w oczy rzuciła mi się ta sama co kiedyś rozmawiała z nim w sklepie. I miał rację, jestem zazdrosna… ale nie tak powinien się chyba zachowywać w stosunku do niej kiedy jest w związku, a tuż obok był jej brat. Ale pożegnał się z nią, a ja dalej siedziałam w swoim miejscu i nie wiedziałam co mam zrobić. W końcu nie wiedziałam czy gdzieś idziemy, czy też mam wolny wieczór. W dodatku Arek przeszedł obok mnie i nawet nie zauważył. Czekałam na niego trochę, ale kiedy na hali było już tylko kilka osób wyszedł z kumplami z czegoś się śmiejąc i wtedy mnie dopiero zauważył i zdziwiony do mnie podszedł.

- Co tu robisz?
- Mówiłam, przyszłam na mecz. – uśmiechnęłam się – Ale coś nie pasuje?
- Myślałem, że nie będziesz w stanie, stad też postanowiłem wybrać się na piwko z chłopakami. Nie gniewasz się?
- Nie, idźcie. Należy wam się po meczu. – rzuciłam na co się do mnie uśmiechnął – Spotkamy się w tygodniu.

Arek tylko dał mi krótkiego buziaka w policzek i poszedł sobie, a ja sama westchnęłam i wolnym krokiem wróciłam do domu, gdzie od razu przebrałam się w swoje domowe rzeczy i zakopałam pod koc. Jako, że nie miałam co robić to trochę poplotkowałam z znajomymi i odpoczywałam. W dodatku musiałam przeczytać lekturę, więc z kubkiem herbaty zagłębiłam się w książce. Właściwie tak było cały czas, starałam się skupić na nauce, a mój chłopak sam chodził zawalony książkami i naprawdę nie wiedziałam czy on czasem nie idzie na jakąś medycynę. Zdecydowanie uczył się więcej ode mnie. Siedziałam w bibliotece i starałam się napisać wypracowanie z języka angielskiego, kiedy usłyszałam śmiechy dobiegające z  pokoju obok. Cud, że jeszcze im nikt nie zwrócił uwagi, ale złapałam za słownik i ponownie starałam się wymyślić jakąś historyjkę.

- Puk, puk. – usłyszałam nad głową, więc podniosłam ją i widziałam Radka na co się uśmiechnęłam – Nauka? W ogóle odpoczywasz?
- Owszem, ale za to ty w bibliotece to dopiero ciekawe zjawisko. Nie codziennie widuję tutaj licealistów.
- Jak już ci mówiłem, nie mam co robić. – usiadł obok mnie – Pomóc?
- Już kończę, ale możesz mi wytłumaczyć matematykę. Wtedy nie będę musiała szukać innych korepetytorów, a muszę zaliczyć te durne kartkówki bo  nie zamierzam pisać sprawdzianu z całości.
- Jasne.

Uśmiechnął się do mnie wyciągając kartkę i długopis a ja sama swoje książki i zeszyt. Tego właśnie było mi trzeba, Radek naprawdę był dobry w matematyce i w taki o to sposób miałam wszystko zrobione, a nawet i zadania przychodziły mi łatwiej i mogłam iść na kartkówki. I miałam nadzieję, że je zaliczę, zdecydowanie nie uśmiechało mi się pisać całości. W dodatku obydwoje postanowiliśmy się zbierać i już wiedziałam kto się tak śmiał w tej bibliotece, ale spojrzałam tylko na koleżanki Arka z klasy, których nie lubiłam i wyszłam wraz z chłopakiem ze szkoły. Doszłam zadowolona do domu i od razu czekał na mnie obiad, więc go szybko zjadłam i pochwaliłam się, że mam już lekcje odrobione i nie pozostało mi nic innego jak odpoczywać. Zosia napisała mi, że przyszła nowa dostawa szpilek do jednego ze sklepów więc od razu poszłam do mamy, która wzięła klucze i pieniądze i pojechałyśmy na zakupy. Miałam nadzieję, że znajdę coś sobie fajnego ale musiałam też przymierzyć je do chłopaka. Stąd też napisałam mu wiadomość, wiedziałam że będzie szedł dopiero na trening, gdzie jestem i aby wpadł na chwilę. Właśnie mierzyłam jedne gładkie czarne, kiedy przyszedł z torbą treningową Arek, ale po jego minie widziałam, ze nie jest zadowolony z tego faktu. Stanął obok mnie, i byłam od niego ciut wyższa więc odpadały, druga para sprawiła, że byłam z nim równa, i tak było przy dwóch kolejnych aż w końcu cos mruknął pod nosem.

- Arek idź. – warknęłam chowając buty do pudełka – Kupię sobie je sama.
- Nie rozumiem dlaczego kupujesz nowe, masz w końcu z półmetka. Stroisz się i nie rozumiem dlaczego, i tak tego nikt nie zauważy no chyba, że ci zależy na tym. Aby zauważył cię ktoś specjalny.
- A ty dalej to samo. Lepiej uciekaj na swój trening bo inaczej się pokłócimy. – warknęłam
- Rób zresztą co chcesz, jak zawsze. – mruknął i pożegnał się z moja mamą, która do nas podeszła na co wzięłam głębszy wdech

Nic nie mówiła, ale spojrzała na mnie badawczo. A mi ochota na zakupy odeszła i nie miałam ochoty na nową parę szpilek. Arek miał rację, powinnam iść w sprawdzonych butach – czyli w tych samych co szłam na półmetek. Wróciłam z mamą do domu i od razu poszłam na górę, gdzie założyłam na siebie bluzę i doszło do mnie, że nie należy ona do mnie, ani do Arka. I wtedy przypomniało mi się, że po imprezie dostałam ją od Radka i musiałam mu oddać. Ale jednak poszłam spać i od rana latałam jak szalona po domu. Nie przygotowałam sobie rzeczy, a w dodatku zaspałam. Z torbą i reklamówką dojechałam do szkoły z pomocą taty, i pobiegłam na pierwszą lekcje. Dopiero po czwartej lekcji znalazłam Radka, który stał pod klasą od fizyki i miałam to gdzieś, że stał tam również Arek z kumplami. Radek podszedł do mnie z uśmiechem, a ja sama podziękowałam za bluzę i mu ją wręczyłam na co machnął ręką. Trochę z nim porozmawiałam i odprowadzana przez wzrok Arka i innych poszłam pod swoją klasę jakby nigdy nic. Miałam właśnie wok, i siedziałam malując sobie jakieś esy i floresy, kiedy zobaczyłam kartkę obok dłoni.
„Chodzą ploty, że ty i Arek jesteście w separacji, a wina leży po twojej stronie bo romansujesz z Radkiem. Coś ci na ten temat wiadomo i mi nic nie mówisz?”
Spojrzałam na Zosię i przewróciłam oczami ale jej odpisałam, że oczywiście nic z tych rzeczy. Owszem Arek ostatnio był coś na mnie zły, ale raczej między nami nie jest aż tak źle, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. W dodatku mieliśmy próby do poloneza, więc z uśmiechem po zajęciach poszłam na halę i czekałam aż zjawi się mój chłopak, który nie mógł oczywiście zostać do końca. Więc tylko usiadłam sobie z boku i patrzyłam jakie są kolejne kroki. Ostatnio właśnie tak wyglądały moje próby, do połowy a później zostawałam sama. I czasem ćwiczyłam sama, a czasem tak jak dzisiaj, siedziałam na ławce. Przez ostatnie dwa tygodnie to właśnie tak wyglądało. Arek uciekał a kiedy były próby to był zły i najchętniej najszybciej by uciekł. Stąd też jak wróciłam do domu, usiadłam z jękiem w kuchni i patrzyłam jak mama gotuje.

- Mów, co ci leży na sercu?
- Arek, a któż inny. Wyobraź sobie, że jest na mnie zły i w dodatku omija próby poloneza. Ok, niby na nich był, ale uciekał jak najszybciej i nie wiem, ale chyba nie będziemy tańczyć. Najpierw mruczał o szpilkach, a teraz to.
- Co mogło go tak zdenerwować? Zrobiłaś coś?
- Właśnie nie, ok jest o mnie zazdrosny ale bez przesady. Nie wiem o co mu chodzi. – jęknęłam – I nie wiem jak mam z nim rozmawiać, niby wyjaśnimy sobie i jest ok, ale później jest na mnie zły. To tak jakby coś było nie tak, i nie chce mi o tym powiedzieć. A ja nie wiem jak to z niego wyciągnąć.
- Pamiętasz jak się z nim pokłóciłaś rok temu? – a ja pokiwałam głowa, bo nie odzywaliśmy się do siebie dwa tygodnie – W tym roku pewnie macie ten sam kryzys. Pogadaj z nim, bądź tą mądrzejszą.
- Czyli mam zrobić to co ty. – zaśmiałam się cicho tak samo jak ona – No dobrze pogadam z nim. Bo i tak już plotkują.


Poszłam na górę, i od razu złapałam za telefon. Napisałam wiadomość do swojego chłopaka, który o dziwo odpisał i to dosyć szybko. W dodatku na drugi dzień starałam się go znaleźć w szkole, ale nigdzie go nie widziałam. Kończyła się właśnie moja ostatnia lekcja i poczułam wibrację telefonu i zobaczyłam że to Arek do mnie napisał, abyśmy się spotkali. Tyle tylko, że leży w łóżku z gorączką. Zagadka się rozwiązała, dlaczego go nie widziałam. Odpisałam mu wiadomość, że mam za dużo zadane i nie wyrobię się. Odpowiedzi zwrotnej nie dostałam, ale poszłam prosto do siebie, gdzie czekał na mnie obiad a ja sama usiadłam do lekcji i trochę tego było. 

&&&

I mamy imprezę, jak widać Kasia musi być tą mądrzejszą... ale czy tak będzie? Następny rozdział już w czwartek. A teraz uciekam pisać dalsze rozdziały nowego opowiadania... trzymać kciuki, aby wyszło. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz