Nie powiem, ale
trochę się odstrzeliłam i w takim o to stroju poszłam na imprezę, gdzie większość stanowiła grupa chłopaków, ale przynajmniej było śmiesznie. Trochę się spiłam i
szumiało mi w głowie, a w takim stanie nie chciałam wracać do domu, więc
postanowiłam się trochę przejść. Ale na pomoc przyszedł mi Radek, który
zaproponował, że mnie odprowadzi do domu. Zgodziłam się, bo zdecydowanie nie
było mi na rękę chodzić samej po pustym mieście o tak późnej porze. W dodatku
trochę zimno było, więc przyjęłam z ulgą bluzę chłopaka.
- Co robisz jutro?
- Idę na mecz, a
później nie wiem. – zauważyłam z uśmiechem – A co?
- Myślałem, że może
pójdziemy na jakiś spacer. Może cieplej będzie.
- W takim razie może
w przyszłym tygodniu, Arek jedzie na mecz gdzieś tam, więc będę mieć wolne. I
możemy się przejść, ale powiedź dlaczego się przeniosłeś do naszej szkoły?
- Mój tato dostał
pracę tutaj, więc przenieśliśmy się z Rzeszowa i jak na razie mi się tutaj
podoba. Owszem czasem tęsknie za tym co tam było, ale o dziwo dobrze mnie tu
przyjęli. No i poznałem ciebie, zrobiłaś dobry uczynek mówiąc mi gdzie mam iść
i stąd też nie spóźniłem się na fizykę.
- No tak, a
spóźnianie się akurat na ten przedmiot źle wygląda w oczach nauczycielki. I
jesteśmy pod moim domem.
- W takim razie odprowadziłem
damę pod drzwi. I miłej nocki. – uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam
Odwróciłam się jednak
na pięcie i cicho weszłam do środka. Ściągnęłam kurtkę i wtedy przypomniało mi
się, że mam na sobie bluzę chłopaka a jego już nie było widać na horyzoncie.
Westchnęłam jedynie i wtedy zobaczyłam mamę z kubkiem herbaty.
- Arek z tobą był? –
zdziwiona przyjrzała się bluzie a ja jej powiedziałam kogo to – No, no ale ty
masz branie. I co robisz jutro?
- Rano lekcje,
popołudniu mecz Arka a wieczorem nie wiem jeszcze, a co?
- Tak tylko pytam. –
uśmiechnęła się – A teraz do łóżka. Raz, dwa.
Zaśmiałam się i
poszłam do swojego pokoju. Powiesiłam bluzę na oparcie krzesła i z uśmiechem
poszłam do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic. Ubrana w piżamę poszłam
spać, ale nie dane było mi się wyspać. Mój tato obudził mnie dosyć wcześnie i
kazał się ruszać. Miałam z nim iść na zakupy spożywcze, później odrobić lekcje,
posprzątać w pokoju i wybrać na mecz. Tyle tylko, że nawet nie wiedziałam o
której jest, Arek do mnie nic nie pisał, ale na szczęście inni wiedzieli więc
zadowolona po całym dniu ciężkiej pracy poszłam na halę. Usiadłam w samym
kącie, gdzie było jedyne wolne miejsce. Mecz był nudny i cały praktycznie czas
wymieniałam się wiadomościami z Zosią. Aż w końcu mogłam podejść do swojego
chłopaka, który o dziwo siedział z kumplami i do nich podeszły inne dziewczyny,
i w oczy rzuciła mi się ta sama co kiedyś rozmawiała z nim w sklepie. I miał
rację, jestem zazdrosna… ale nie tak powinien się chyba zachowywać w stosunku
do niej kiedy jest w związku, a tuż obok był jej brat. Ale pożegnał się z nią,
a ja dalej siedziałam w swoim miejscu i nie wiedziałam co mam zrobić. W końcu
nie wiedziałam czy gdzieś idziemy, czy też mam wolny wieczór. W dodatku Arek
przeszedł obok mnie i nawet nie zauważył. Czekałam na niego trochę, ale kiedy
na hali było już tylko kilka osób wyszedł z kumplami z czegoś się śmiejąc i
wtedy mnie dopiero zauważył i zdziwiony do mnie podszedł.
- Co tu robisz?
- Mówiłam, przyszłam
na mecz. – uśmiechnęłam się – Ale coś nie pasuje?
- Myślałem, że nie
będziesz w stanie, stad też postanowiłem wybrać się na piwko z chłopakami. Nie
gniewasz się?
- Nie, idźcie. Należy
wam się po meczu. – rzuciłam na co się do mnie uśmiechnął – Spotkamy się w
tygodniu.
Arek tylko dał mi
krótkiego buziaka w policzek i poszedł sobie, a ja sama westchnęłam i wolnym krokiem
wróciłam do domu, gdzie od razu przebrałam się w swoje domowe rzeczy i
zakopałam pod koc. Jako, że nie miałam co robić to trochę poplotkowałam z
znajomymi i odpoczywałam. W dodatku musiałam przeczytać lekturę, więc z kubkiem
herbaty zagłębiłam się w książce. Właściwie tak było cały czas, starałam się
skupić na nauce, a mój chłopak sam chodził zawalony książkami i naprawdę nie
wiedziałam czy on czasem nie idzie na jakąś medycynę. Zdecydowanie uczył się
więcej ode mnie. Siedziałam w bibliotece i starałam się napisać wypracowanie z
języka angielskiego, kiedy usłyszałam śmiechy dobiegające z pokoju obok. Cud, że jeszcze im nikt nie
zwrócił uwagi, ale złapałam za słownik i ponownie starałam się wymyślić jakąś
historyjkę.
- Puk, puk. –
usłyszałam nad głową, więc podniosłam ją i widziałam Radka na co się
uśmiechnęłam – Nauka? W ogóle odpoczywasz?
- Owszem, ale za to
ty w bibliotece to dopiero ciekawe zjawisko. Nie codziennie widuję tutaj
licealistów.
- Jak już ci mówiłem,
nie mam co robić. – usiadł obok mnie – Pomóc?
- Już kończę, ale
możesz mi wytłumaczyć matematykę. Wtedy nie będę musiała szukać innych
korepetytorów, a muszę zaliczyć te durne kartkówki bo nie zamierzam pisać sprawdzianu z całości.
- Jasne.
Uśmiechnął się do
mnie wyciągając kartkę i długopis a ja sama swoje książki i zeszyt. Tego
właśnie było mi trzeba, Radek naprawdę był dobry w matematyce i w taki o to
sposób miałam wszystko zrobione, a nawet i zadania przychodziły mi łatwiej i
mogłam iść na kartkówki. I miałam nadzieję, że je zaliczę, zdecydowanie nie
uśmiechało mi się pisać całości. W dodatku obydwoje postanowiliśmy się zbierać
i już wiedziałam kto się tak śmiał w tej bibliotece, ale spojrzałam tylko na
koleżanki Arka z klasy, których nie lubiłam i wyszłam wraz z chłopakiem ze
szkoły. Doszłam zadowolona do domu i od razu czekał na mnie obiad, więc go
szybko zjadłam i pochwaliłam się, że mam już lekcje odrobione i nie pozostało
mi nic innego jak odpoczywać. Zosia napisała mi, że przyszła nowa dostawa
szpilek do jednego ze sklepów więc od razu poszłam do mamy, która wzięła klucze
i pieniądze i pojechałyśmy na zakupy. Miałam nadzieję, że znajdę coś sobie
fajnego ale musiałam też przymierzyć je do chłopaka. Stąd też napisałam mu
wiadomość, wiedziałam że będzie szedł dopiero na trening, gdzie jestem i aby
wpadł na chwilę. Właśnie mierzyłam jedne gładkie czarne, kiedy przyszedł z
torbą treningową Arek, ale po jego minie widziałam, ze nie jest zadowolony z
tego faktu. Stanął obok mnie, i byłam od niego ciut wyższa więc odpadały, druga
para sprawiła, że byłam z nim równa, i tak było przy dwóch kolejnych aż w końcu
cos mruknął pod nosem.
- Arek idź. –
warknęłam chowając buty do pudełka – Kupię sobie je sama.
- Nie rozumiem
dlaczego kupujesz nowe, masz w końcu z półmetka. Stroisz się i nie rozumiem
dlaczego, i tak tego nikt nie zauważy no chyba, że ci zależy na tym. Aby
zauważył cię ktoś specjalny.
- A ty dalej to samo.
Lepiej uciekaj na swój trening bo inaczej się pokłócimy. – warknęłam
- Rób zresztą co
chcesz, jak zawsze. – mruknął i pożegnał się z moja mamą, która do nas podeszła
na co wzięłam głębszy wdech
Nic nie mówiła, ale
spojrzała na mnie badawczo. A mi ochota na zakupy odeszła i nie miałam ochoty
na nową parę szpilek. Arek miał rację, powinnam iść w sprawdzonych butach –
czyli w tych samych co szłam na półmetek. Wróciłam z mamą do domu i od razu
poszłam na górę, gdzie założyłam na siebie bluzę i doszło do mnie, że nie
należy ona do mnie, ani do Arka. I wtedy przypomniało mi się, że po imprezie
dostałam ją od Radka i musiałam mu oddać. Ale jednak poszłam spać i od rana
latałam jak szalona po domu. Nie przygotowałam sobie rzeczy, a w dodatku
zaspałam. Z torbą i reklamówką dojechałam do szkoły z pomocą taty, i pobiegłam
na pierwszą lekcje. Dopiero po czwartej lekcji znalazłam Radka, który stał pod
klasą od fizyki i miałam to gdzieś, że stał tam również Arek z kumplami. Radek
podszedł do mnie z uśmiechem, a ja sama podziękowałam za bluzę i mu ją
wręczyłam na co machnął ręką. Trochę z nim porozmawiałam i odprowadzana przez
wzrok Arka i innych poszłam pod swoją klasę jakby nigdy nic. Miałam właśnie
wok, i siedziałam malując sobie jakieś esy i floresy, kiedy zobaczyłam kartkę
obok dłoni.
„Chodzą ploty, że ty
i Arek jesteście w separacji, a wina leży po twojej stronie bo romansujesz z
Radkiem. Coś ci na ten temat wiadomo i mi nic nie mówisz?”
Spojrzałam na Zosię i
przewróciłam oczami ale jej odpisałam, że oczywiście nic z tych rzeczy. Owszem
Arek ostatnio był coś na mnie zły, ale raczej między nami nie jest aż tak źle,
a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. W dodatku mieliśmy próby do poloneza,
więc z uśmiechem po zajęciach poszłam na halę i czekałam aż zjawi się mój chłopak,
który nie mógł oczywiście zostać do końca. Więc tylko usiadłam sobie z boku i
patrzyłam jakie są kolejne kroki. Ostatnio właśnie tak wyglądały moje próby, do
połowy a później zostawałam sama. I czasem ćwiczyłam sama, a czasem tak jak
dzisiaj, siedziałam na ławce. Przez ostatnie dwa tygodnie to właśnie tak
wyglądało. Arek uciekał a kiedy były próby to był zły i najchętniej najszybciej
by uciekł. Stąd też jak wróciłam do domu, usiadłam z jękiem w kuchni i
patrzyłam jak mama gotuje.
- Mów, co ci leży na
sercu?
- Arek, a któż inny.
Wyobraź sobie, że jest na mnie zły i w dodatku omija próby poloneza. Ok, niby
na nich był, ale uciekał jak najszybciej i nie wiem, ale chyba nie będziemy
tańczyć. Najpierw mruczał o szpilkach, a teraz to.
- Co mogło go tak zdenerwować?
Zrobiłaś coś?
- Właśnie nie, ok
jest o mnie zazdrosny ale bez przesady. Nie wiem o co mu chodzi. – jęknęłam – I
nie wiem jak mam z nim rozmawiać, niby wyjaśnimy sobie i jest ok, ale później
jest na mnie zły. To tak jakby coś było nie tak, i nie chce mi o tym
powiedzieć. A ja nie wiem jak to z niego wyciągnąć.
- Pamiętasz jak się z
nim pokłóciłaś rok temu? – a ja pokiwałam głowa, bo nie odzywaliśmy się do
siebie dwa tygodnie – W tym roku pewnie macie ten sam kryzys. Pogadaj z nim,
bądź tą mądrzejszą.
- Czyli mam zrobić to
co ty. – zaśmiałam się cicho tak samo jak ona – No dobrze pogadam z nim. Bo i
tak już plotkują.
Poszłam na górę, i od
razu złapałam za telefon. Napisałam wiadomość do swojego chłopaka, który o
dziwo odpisał i to dosyć szybko. W dodatku na drugi dzień starałam się go
znaleźć w szkole, ale nigdzie go nie widziałam. Kończyła się właśnie moja
ostatnia lekcja i poczułam wibrację telefonu i zobaczyłam że to Arek do mnie
napisał, abyśmy się spotkali. Tyle tylko, że leży w łóżku z gorączką. Zagadka
się rozwiązała, dlaczego go nie widziałam. Odpisałam mu wiadomość, że mam za
dużo zadane i nie wyrobię się. Odpowiedzi zwrotnej nie dostałam, ale poszłam
prosto do siebie, gdzie czekał na mnie obiad a ja sama usiadłam do lekcji i
trochę tego było.
&&&
I mamy imprezę, jak widać Kasia musi być tą mądrzejszą... ale czy tak będzie? Następny rozdział już w czwartek. A teraz uciekam pisać dalsze rozdziały nowego opowiadania... trzymać kciuki, aby wyszło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz