piątek, 23 listopada 2018

12. A wy co tak leniuchujecie?

Nawet po dwóch tygodniach wszyscy mówili o studniówce, ale nie ja. Musiałam skupić się na nauce, i poprawić oceny no i dobrze pisać próbne matury. Stąd też coraz częściej przesiadywałam w bibliotece z Radkiem, który mimo wszystko znalazł dla mnie czas i mogliśmy powtarzać program z matematyki. Właśnie był taki dzień, za oknem padało i nie miałam ochoty na nic. Słuchałam jak mi tłumaczy prawdopodobieństwo i tylko głośno wzdychałam.

- Dobrze się czujesz?
- Nie chce mi się. – jęknęłam – Ta pogoda mnie dobija.
- Ej, ej. – dał mi kuksańca – Szybciej się ogarniemy, to cię zwolnię do domu, abyś mogła polenić się pod kocem.
- Chciałabym, ale zapewne będę musiała iść z mamą na zakupy. Musimy kupić prezent babci.
- Oj biedactwo. – zaśmiał się na co sama uśmiechnęłam
- Hej wam. – usłyszałam nad sobą więc podniosłam głowę i widziałam Arka – Co robicie?
- Matematykę. – rzucił Radek – Ale Kasia ma lenia i nie chce być dobra uczennicą.
- Kiedy pada zawsze taka jest. Nic jej się nie chce i marudzi.
- Ej, nie rozmawiajcie o mnie kiedy tu jestem. – westchnęłam – Ale ty w bibliotece?
- Owszem, dowidziałem się, ze tutaj jesteś a pomyślałem, że spędzimy ten dzień razem, a raczej popołudnie. – a ja zauważyłam, że pada, więc chyba nie porobimy wielu rzeczy – Cos na pewno się znajdzie.
- Właściwie to skończyliśmy, widzimy się w piątek co?

Uśmiechnęłam się jedynie do Radka i sama zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Kiedy byłam gotowa, to tylko wyszłam z biblioteki gdzie pakowałam swoją torbę i o dziwo Arek coś mruczał pod nosem. Założyłam kaptur na głowę i poczułam jak mocno złapał mnie za dłoń.

- Więc co robimy, albo gdzie idziemy?
- Nie wiem, gdzie chcesz? U mnie w domu w sumie to dużo osób jest. – zauważył a ja rzuciłam, że możemy iść do sklepu bo i tak szukam spodni

Arek na szczęście pokiwał głową i ruszyliśmy w stronę sklepu, gdzie mogłabym dostać różne fasony, oczywiście od razu chodziłam między wieszakami i nie mogłam się zdecydować na jaki fason mam ochotę. Stąd też oglądałam, a Arek sam komentował aż w końcu do przymierzalni wzięłam trzy pary. Jeden fason naprawdę mi się podobał, ale był mały minus – nie mogłam się w nich dopiąć.

- Mam problem. – westchnęłam na co zajrzał mi do przymierzalni – Przytyłam. I się nie śmiej.
- Mam przynieść większy rozmiar? – uśmiech nie schodził mu z ust więc tylko mruknęłam pod nosem dupek – Jak dla mnie zresztą to nie jest fason dla ciebie. Trochę cię pogrubia.
- Nie pogrubia, ja jestem grubsza. – mruknęłam ściągając je z tyłka na co zamruczał – Daj spokój, zachowujesz się jak nastolatek.

Ale jednak przymierzyłam kolejne dwie, i już nie musiałam słuchać Arka, ponieważ sam poszedł czegoś szukać, a raczej coś oglądać. Odniosłam rzeczy na miejsce i znalazłam go na butach. Mierzył jak zawsze adidasy i tylko sama poszłam obejrzeć inne rzeczy. Oglądałam właśnie majtki, kiedy poczułam jego dłonie na swoim brzuchu. Zaśmiałam się bo zdecydowanie tego się nie spodziewałam.

- Nudzisz się już co?
- Trochę, chcesz coś kupić?
- Raczej nie, nie mam kasy. – westchnęłam i odwiesiłam majtki – Możemy iść, tylko gdzie? Pada i nie mam ochoty szlajać się po mieście.
- Możemy iść do ciebie. Będziesz mogła położyć się pod kocem i polenić się.
- Z kubkiem herbaty? – uśmiechnęłam się szeroko na co pokiwał mi głową, że tak – Kochany, to szybciutko do domku. – złapałam go za dłoń

Arek jedynie się zaśmiał ale szybko doszliśmy do mojego domu, gdzie nikogo nie było. Zostawiliśmy nasze rzeczy przy drzwiach, i zaparzyłam herbatę. Z kubkami poszliśmy do salonu, gdzie usiedliśmy pod kocem i tego właśnie było mi trzeba. Oglądaliśmy jakiś film kiedy do domu wpadł mój tato i tylko głośno westchnął kiedy kopnął moją torbę. Od razu przeprosiłam jak wszedł do pokoju i przywitał się z moim chłopakiem.

- A wy co tak leniuchujecie?
- Pada i Kasia jak to ona, musi siedzieć pod kocem. – zaśmiał się Arek a ja tylko się do niego mocniej wtuliłam
- No cóż, jej mama jest taka sama. Ale jedliście już coś?
- Nie, zresztą nic nie ma. A nie wiem o której mama będzie.
- No nic, zamówię coś. Na co macie ochotę? Pizzę czy może gyros, albo coś polskiego, jak pierogi?
- Pizzę chyba? – zwróciłam się do Arka na co pokiwał głową – Może być z gyrosem.

Mój tato jedynie się uśmiechnął i poszedł zamówić. Trochę musieliśmy czekać, ale pomogliśmy tacie wszystko naszykować i w taki o to sposób siedzieliśmy w salonie i oglądając powtórkę filmu zjadaliśmy obiad. Chociaż ja mało co się odzywałam, mój tato prowadził praktycznie cały czas rozmowę z Arkiem o ich ulubionym temacie – czyli sporcie. Posprzątałam po obiedzie i wróciłam pod koc, gdzie Arek od razu objął mnie ramieniem. Dalej rozmawiali i po prostu się wyciszyłam. Tego właśnie było mi trzeba, i tak się wyciszyłam że nawet nie słyszałam kiedy moja mama przyszła.

- A wy co tu tak smęcicie? Zamiast mi pomóc z zakupami? – westchnęła i widziałam, że jest cała mokra
- Tak sobie rozmawiamy, i obiad już jedliśmy. – odezwał się mój tato, ale poszedł jej pomóc
- Wiesz co, chyba będę musiał już się zbierać. Lekcje na mnie czekają.
- Szkoda, tak mi dobrze tutaj. – zamruczałam mocniej go obejmując w pasie na co się zaśmiał dając mi całusa w czoło – Lubię jak razem spędzamy czas, i nie wiem dlaczego jest to tak rzadko.
- Matura. – westchnął – Może w piątek pojedziemy do kina? Znajdzie się jakiś film.
- Jestem za i czegoś poszukam. – uśmiechnęłam się szeroko – I odwiezie cię tato, leje i nie będziesz szedł. – już zaczynał coś marudzić, ale uciszyłam go całusem – Tato! – zawołałam po chwili z uśmiechem – Odwieziesz Arka? – tylko usłyszałam jasne, więc zwróciłam się do chłopaka – Załatwione.


&&&
Powiem wam, że zbliżamy się do końca pierwszej części, która byla pisana kilka lat temu. Choć mam do tych sentyment to jednak te pisane miesiąc temu mają dla mnie coś w sobie. Jednak zanim do tego przejdziemy, pora na romans zakochanych. Następny w niedzielę ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz