Nawet po dwóch
tygodniach wszyscy mówili o studniówce, ale nie ja. Musiałam skupić się na
nauce, i poprawić oceny no i dobrze pisać próbne matury. Stąd też coraz
częściej przesiadywałam w bibliotece z Radkiem, który mimo wszystko znalazł dla
mnie czas i mogliśmy powtarzać program z matematyki. Właśnie był taki dzień, za
oknem padało i nie miałam ochoty na nic. Słuchałam jak mi tłumaczy
prawdopodobieństwo i tylko głośno wzdychałam.
- Dobrze się czujesz?
- Nie chce mi się. –
jęknęłam – Ta pogoda mnie dobija.
- Ej, ej. – dał mi
kuksańca – Szybciej się ogarniemy, to cię zwolnię do domu, abyś mogła polenić
się pod kocem.
- Chciałabym, ale
zapewne będę musiała iść z mamą na zakupy. Musimy kupić prezent babci.
- Oj biedactwo. –
zaśmiał się na co sama uśmiechnęłam
- Hej wam. –
usłyszałam nad sobą więc podniosłam głowę i widziałam Arka – Co robicie?
- Matematykę. –
rzucił Radek – Ale Kasia ma lenia i nie chce być dobra uczennicą.
- Kiedy pada zawsze
taka jest. Nic jej się nie chce i marudzi.
- Ej, nie
rozmawiajcie o mnie kiedy tu jestem. – westchnęłam – Ale ty w bibliotece?
- Owszem, dowidziałem
się, ze tutaj jesteś a pomyślałem, że spędzimy ten dzień razem, a raczej
popołudnie. – a ja zauważyłam, że pada, więc chyba nie porobimy wielu rzeczy –
Cos na pewno się znajdzie.
- Właściwie to
skończyliśmy, widzimy się w piątek co?
Uśmiechnęłam się
jedynie do Radka i sama zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Kiedy byłam gotowa, to
tylko wyszłam z biblioteki gdzie pakowałam swoją torbę i o dziwo Arek coś
mruczał pod nosem. Założyłam kaptur na głowę i poczułam jak mocno złapał mnie
za dłoń.
- Więc co robimy,
albo gdzie idziemy?
- Nie wiem, gdzie
chcesz? U mnie w domu w sumie to dużo osób jest. – zauważył a ja rzuciłam, że
możemy iść do sklepu bo i tak szukam spodni
Arek na szczęście
pokiwał głową i ruszyliśmy w stronę sklepu, gdzie mogłabym dostać różne fasony,
oczywiście od razu chodziłam między wieszakami i nie mogłam się zdecydować na
jaki fason mam ochotę. Stąd też oglądałam, a Arek sam komentował aż w końcu do
przymierzalni wzięłam trzy pary. Jeden fason naprawdę mi się podobał, ale był
mały minus – nie mogłam się w nich dopiąć.
- Mam problem. –
westchnęłam na co zajrzał mi do przymierzalni – Przytyłam. I się nie śmiej.
- Mam przynieść
większy rozmiar? – uśmiech nie schodził mu z ust więc tylko mruknęłam pod nosem
dupek – Jak dla mnie zresztą to nie jest fason dla ciebie. Trochę cię pogrubia.
- Nie pogrubia, ja
jestem grubsza. – mruknęłam ściągając je z tyłka na co zamruczał – Daj spokój,
zachowujesz się jak nastolatek.
Ale jednak
przymierzyłam kolejne dwie, i już nie musiałam słuchać Arka, ponieważ sam
poszedł czegoś szukać, a raczej coś oglądać. Odniosłam rzeczy na miejsce i
znalazłam go na butach. Mierzył jak zawsze adidasy i tylko sama poszłam
obejrzeć inne rzeczy. Oglądałam właśnie majtki, kiedy poczułam jego dłonie na
swoim brzuchu. Zaśmiałam się bo zdecydowanie tego się nie spodziewałam.
- Nudzisz się już co?
- Trochę, chcesz coś
kupić?
- Raczej nie, nie mam
kasy. – westchnęłam i odwiesiłam majtki – Możemy iść, tylko gdzie? Pada i nie
mam ochoty szlajać się po mieście.
- Możemy iść do
ciebie. Będziesz mogła położyć się pod kocem i polenić się.
- Z kubkiem herbaty?
– uśmiechnęłam się szeroko na co pokiwał mi głową, że tak – Kochany, to
szybciutko do domku. – złapałam go za dłoń
Arek jedynie się
zaśmiał ale szybko doszliśmy do mojego domu, gdzie nikogo nie było.
Zostawiliśmy nasze rzeczy przy drzwiach, i zaparzyłam herbatę. Z kubkami
poszliśmy do salonu, gdzie usiedliśmy pod kocem i tego właśnie było mi trzeba.
Oglądaliśmy jakiś film kiedy do domu wpadł mój tato i tylko głośno westchnął
kiedy kopnął moją torbę. Od razu przeprosiłam jak wszedł do pokoju i przywitał
się z moim chłopakiem.
- A wy co tak
leniuchujecie?
- Pada i Kasia jak to
ona, musi siedzieć pod kocem. – zaśmiał się Arek a ja tylko się do niego
mocniej wtuliłam
- No cóż, jej mama
jest taka sama. Ale jedliście już coś?
- Nie, zresztą nic
nie ma. A nie wiem o której mama będzie.
- No nic, zamówię
coś. Na co macie ochotę? Pizzę czy może gyros, albo coś polskiego, jak pierogi?
- Pizzę chyba? –
zwróciłam się do Arka na co pokiwał głową – Może być z gyrosem.
Mój tato jedynie się
uśmiechnął i poszedł zamówić. Trochę musieliśmy czekać, ale pomogliśmy tacie
wszystko naszykować i w taki o to sposób siedzieliśmy w salonie i oglądając
powtórkę filmu zjadaliśmy obiad. Chociaż ja mało co się odzywałam, mój tato
prowadził praktycznie cały czas rozmowę z Arkiem o ich ulubionym temacie –
czyli sporcie. Posprzątałam po obiedzie i wróciłam pod koc, gdzie Arek od razu
objął mnie ramieniem. Dalej rozmawiali i po prostu się wyciszyłam. Tego właśnie
było mi trzeba, i tak się wyciszyłam że nawet nie słyszałam kiedy moja mama
przyszła.
- A wy co tu tak
smęcicie? Zamiast mi pomóc z zakupami? – westchnęła i widziałam, że jest cała
mokra
- Tak sobie
rozmawiamy, i obiad już jedliśmy. – odezwał się mój tato, ale poszedł jej pomóc
- Wiesz co, chyba
będę musiał już się zbierać. Lekcje na mnie czekają.
- Szkoda, tak mi
dobrze tutaj. – zamruczałam mocniej go obejmując w pasie na co się zaśmiał
dając mi całusa w czoło – Lubię jak razem spędzamy czas, i nie wiem dlaczego
jest to tak rzadko.
- Matura. – westchnął
– Może w piątek pojedziemy do kina? Znajdzie się jakiś film.
- Jestem za i czegoś
poszukam. – uśmiechnęłam się szeroko – I odwiezie cię tato, leje i nie będziesz
szedł. – już zaczynał coś marudzić, ale uciszyłam go całusem – Tato! –
zawołałam po chwili z uśmiechem – Odwieziesz Arka? – tylko usłyszałam jasne,
więc zwróciłam się do chłopaka – Załatwione.
&&&
Powiem wam, że zbliżamy się do końca pierwszej części, która byla pisana kilka lat temu. Choć mam do tych sentyment to jednak te pisane miesiąc temu mają dla mnie coś w sobie. Jednak zanim do tego przejdziemy, pora na romans zakochanych. Następny w niedzielę ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz