środa, 31 października 2018

4. Okłamał mnie.

Arek rozpoczął treningi i sparingi, więc i nasze spotkania były coraz rzadsze. Co za tym idzie, czasem mi się nudziło. Ale skupiłam się za to na spotkaniach z dziewczynami, i na nauce. Chemia i fizyka dalej była u mnie na najniższym poziomie i starałam się jak mogłam wyjść na prostą. Siedziałam właśnie w bibliotece i odrabiałam lekcje, kiedy zobaczyłam przed sobą książkę, której szukałam.

- Słyszałem, że jej potrzebujesz. – uśmiechnęłam się do Radka i wzięłam od niego książkę – Piątek, a ty w bibliotece?
- Lekcje same się nie odrobią. A tutaj mam wszystko co potrzebuje. Ale co ty robisz tutaj o tej porze?
- Czekam na autobus. A na dworze zimno, więc postanowiłem posiedzieć w bibliotece. -  wskazał na krzesło obok więc wzięłam swoje rzeczy – Co robisz?
- Matematykę i mam ochotę rzucić to w cholerę. Babka nic nie tłumaczy, i radź tu sobie sam. – jęknęłam a on wziął ode mnie zeszyt i mruknął coś o tym, że kiepskie mam pismo na co lekko dostał ode mnie w bark – Piszesz strasznie niewyraźnie. Jak na kobietę.
- To ty jeszcze nie widziałeś pisma Arka. Ten to dopiero ma koślawe.
- A gdzie twój chłopak? – i skupił się na treści zadania, a ja rzuciłam, że ma trening – No tak sportowiec. Ale masz szczęście, pomogę ci w nauce.

Uśmiechnęłam się do niego i w taki o to sposób razem się uczyliśmy. Radek całkiem dobrze tłumaczył i spokojnie mogłam odrobić sama kilka punktów i w taki o to sposób miałam wszystko zrobione i mogłam odpocząć w weekend. Zwłaszcza, że jutro rodzice mieli jechać na zjazd. Spakowałam swoją torbę i ruszyliśmy w stronę przystanku i dopiero jak podjechał jego autobus, pożegnaliśmy się i poszłam do domu, gdzie przywitałam się z rodzicami i zjadłam z nimi obiad. Ale jednak wróciłam do swojego pokoju i oglądając film leżałam w łóżku. Usłyszałam pukanie do drzwi więc zawołałam proszę i widziałam moją mamę.

- Co robisz?
- Oglądam film, ale chyba pójdę spać. A co?
- Robię pranie i masz coś? – a ja wskazałam tylko na stertę ciuchów – I co się tak lenisz? Arek jest zajęty?
- Miał trening i zapewne odrabia lekcje, albo poszedł z kumplami na miasto. Nie wiem, nie pisał do mnie.
- Ale między wami wszystko gra? – na co pokiwałam głową, że tak – No to odpoczywaj, lekcje odrobione?
- Tak, kolega mi pomógł zrozumieć matematykę. Czasem warto mieć znajomych wśród tych mądrzejszych ode mnie. – zaśmiałam się – I w taki o to sposób mogę cały weekend leniuchować.

Mama się do mnie uśmiechnęła i zostawiła samą, zresztą film się skończył więc tylko zakopałam pod kołdrę i poszłam spać. Oczywiście w sobotę rano pojechałam z tatą na zakupy, kupiliśmy składniki na jutrzejszy obiad i kilka rzeczy na mój dzisiejszy. Rodzice mieli jechać koło trzeciej, więc siedząc w aucie na stacji benzynowej napisałam do Arka.
„Nic nie zmieniło się?”
Długo czekać na odpowiedź nie musiałam, Arek mi odpisał, że jest już gotowy i że będzie u mnie koło piątej, na co się uśmiechnęłam. Wróciłam z tatą do domu, i w taki o to sposób pomagałam mamie w gotowaniu obiadu, który zjedliśmy i czekałam aż pojadą. Kiedy tylko odjechali, od razu skupiłam się na przygotowywaniu swojego pokoju. Świeczki, muzyka, wykąpałam się i czekałam na mojego chłopaka, który przyszedł z małym bukiecikiem moich ulubionych róż. Widziałam, że się trochę odpicował i również z torby wyciągnął butelkę wina więc ze śmiechem przyniosłam kieliszki. Stresowałam się, ale po winie czułam się trochę lepiej. Obydwoje w końcu opanowaliśmy swoje nerwy i po wszystkim, ubrana w leginsy i szeroką bluzkę siedziałam na łóżku. Poprawiłam mokry kosmyk, który przykleił mi się do policzka i zaraz widziałam Arka w drzwiach do mojego pokoju.

- Moi rodzice zapewne niedługo przyjadą. – zauważyłam na co pokiwał głową – Powinnam posprzątać. – zaczęłam zbierać świeczki na co mi pomógł
- Kaś wszystko gra?
- Jasne. – uśmiechnęłam się do niego

Zdążyliśmy tylko wszystko posprzątać i wtedy do domu weszła moja mama wraz z tatą. Mój tato zaproponował, aby podwieźć Arka do domu, zwłaszcza że za oknem padał deszcz. Kiedy oni pojechali to ja sama usiadłam na swoim łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Usłyszałam pukanie do drzwi, więc podniosłam głowę i widziałam mamę z dwoma kubkami.

- Wszystko gra?
- Nie. – jęknęłam łapiąc za kubek – Okłamał mnie.
- Kto? Arek? – sama usiadła obok mnie
- Tak. Wszystko zaplanowałam i przygotowałam. A on… mówił mi, że to dla niego też pierwszy raz, ale dobrze wiedział co ma robić. Zachowywał się tak jakby mnie zdradził, okłamał. I nie byłam w stanie z nim nawet o tym porozmawiać, praktycznie to go wygoniłam. – poczułam pierwszą łzę więc szybko wytarłam policzek ale mama od razu mnie przytuliła – Kocham go i nie jestem w stanie dopuścić do siebie, że mógł być z inną. Jestem z nim trzy lata. – wypłakałam
- Kochanie to nie zawsze wytłumaczenie na to, że wiedział co robić. Widzisz czasem panowie również chcą zaczerpnąć informacji. Jest przecież w internecie wiele artykułów na ten temat, a także filmów dla dorosłych. Może nie chciał cię zawieźć, dlatego był przygotowany. Ale musisz z nim porozmawiać.
- Boję się, co jeśli zerwiemy z tego powodu?
- Nieh, jeśli mielibyście zerwać to z innego, poważniejszego powodu. I uwierz mi, gorzej się czujesz kiedy obydwoje nie wiecie co robić. Mój pierwszy raz był okropny, czułam że czegoś mi brakowało. Więc kochanie nie przejmuj się na zaś. – pogłaskała mnie po głowie na co się cicho zaśmiałam – Nie tak pewnie sobie wyobrażałaś rozmowę z mamą na ten temat?
- Zdecydowanie. Ale przynajmniej mam z kim rozmawiać.
- Ale połóż się, musisz odpocząć. A jutro porywam cię na babski dzień. Pojedziemy sobie na zakupy i zaszalejemy. – na co się do niej uśmiechnęłam – Wszystko będzie dobrze, zaufaj mi. – dał mi buziaka w głowę

Zostałam sama w pokoju, więc przebrałam pościel i zakopałam się pod poduszki. Tego właśnie było mi potrzeba. Tak samo jak dnia z mamą na zakupach. Nie czułam stóp po maratonie, ale przynajmniej mogłam pochwalić się nową garderobą i sukienką na studniówkę. Teraz tylko czekały mnie zakupy szpilek, ale to już z Arkiem. Musiałam do niego przymierzyć tak abym, nie byłam z nim równa albo wyższa. Zadowolona wróciłam do domu, i po kolacji zakopałam się pod kołdrę.


&&&

Mamy 4 rozdział :D zostawiam wam go do skomentowania :D i muszę przyznać... że aż mnie palce swędzą, aby zacząć pisać nową historię... chyba polubiłam pisać o szarych ludkach, a nie tylko fanfiction ;) chcielibyście poczytać coś nowego?

Nowy już w niedzielę ;)

poniedziałek, 29 października 2018

3. Widzisz, musisz sobie takie dla damy sprawić.

Już od rana mnie nosiło. Moja rocznica z Arkiem zbliżała się coraz bardziej, a ja byłam nie przygotowana. Stąd też jedząc śniadanie w domu rozmyślałam nad wszystkim, aż poczułam jak mój tato rozwala mi fryzurę, więc od razu jęknęłam zła.

- A ty co taka zamyślona?
- Myślę. Zbliża się moja rocznica z Arkiem i nic dla niego nie mam, tak samo jak nie mam kasy, aby coś mu kupić.
- To trzeba było tak od razu. – wyciągnął z uśmiechem portfel – Ile?
- 50 złoty? Wiesz to już nasza trzecia. – uśmiechnęłam się słodko, a on zagwizdał – Nawet sama nie wiem kiedy to zleciało.
- Bo zakochana jesteś. Ale masz 70, zaszalej.
 - Kochany. – dałam mu z szerokim uśmiechem buziaka w policzek i wtedy do kuchni weszła mama, która zapytała co tu się dzieje i mój tatuś oczywiście musiał jej wszystko wyśpiewać jak na spowiedzi
- No, no. Cóż za staż. Pamiętam kiedy to my świętowaliśmy naszą trzecią rocznicę. – rozmarzyła się, a ja byłam ciekawa czy świętowali tak samo jak ja zamierzam z moim chłopakiem – Ah kiedy to było.

Zaśmiałam się pod nosem, i wolałam ich zostawić. Zresztą sama się spieszyłam do szkoły. Już po drodze pisałam do Zosi, że po lekcjach porywam ją na zakupy. Ale już w szkole mi zapowiedziała, że nie może. Musi wracać do domu.

- Kurczę. Sama nie zdecyduje się. – jęknęłam a ona mi się przyjrzała – Ja i Arek. – rozejrzałam się czy nikt czasem nie podsłuchuje – sama wiesz co. i potrzebuje rady od tej doświadczonej.
- Idź z nim. – zaśmiała się – W końcu to on będzie to ściągać. – a ja jedynie przewróciłam oczami
- Chciałam zrobić mu niespodziankę. Owszem wie już, i kiedy. Ale ta część ma być niespodzianką.
- Wariatka. Ale nie może być ten strój z osiemnastki? Dziewczyny się w końcu postarały. – a mi się od razu przypomniało o zawiniątku na dnie szafy – Widzisz. I masz więcej kasy.
- Ale i tak pójdę coś mu kupić i sobie, ot co.

Zadowolona po zajęciach od razu poleciałam do sklepu, aby kupić sobie nowy komplet bielizny. Swoje kroki po wejściu do sklepu skierowałam w stronę działu z bielizną, kiedy w oczy rzuciły mi się znajome twarze, i od razu widziałam szeroki uśmiechem jednego z najlepszych kumpli Arka, i zdziwiło mnie jedno. Że cała trójka ogląda kuse koszulki damskie i kiedy mój chłopak usłyszał zapewne, że jestem za nim. Od razu się odwrócił i porzucił macanie koszulki, a sam do mnie podszedł.

- Hej kochanie. – dał mi buziaka w policzek i od razu szepnął, ze to tak dla jaj, oglądają
- Co wy tu robicie? – zdziwiłam się i to nie mało bo z tego co wiedziałam to skończyli lekcje wcześniej ode mnie
- Kupujemy bokserki. I prawda, że te lepsze? – zaśmiał się Bartek wskazując mi na bokserki z pozycjami
- Ee tam, ja wolę słonika. – wskazał mi tym razem Marek na czerwone męskie stringi na co sama się zaczęłam śmiać – Widzisz, musisz sobie takie dla damy sprawić.
- Ale co ty tutaj robisz? – a ja od razu rzuciłam, że też zakupy – Może pomóc?
- Poradzę sobie, jestem dużą dziewczynką. A zresztą nie mogę was odciągnąć od strefy damskich koszulek nocnych. – zaśmiałam się a oni w trójkę spalili buraka - Oglądajcie sobie. – pomachałam im i zaczęłam oglądać biustonosze

Oczywiście panowie i tak chodzili dalej po sklepie i omijali dział bielizny, widziałam ich na butach gdzie również się śmiali, a także na dziale damskim gdzie nosili kapelusze. Ja sama złapałam za dwa biustonosze i poszłam do przymierzalni, ale niestety obydwa były za małe więc poszłam poszukać większych. Stałam tak z jednym i szukałam swojego rozmiaru w komplecie bielizny, kiedy widziałam uśmiechniętego Arka, który szedł w moim kierunku.

- Już przegonili wasze towarzystwo? – zaśmiałam się a on tylko rzucił, że Bartek miał autobus, a Marek postanowił sam się zmyć – Nudzi ci się trochę bez treningów co?
- Ale już zaczynam. Treningi, mecze. – uśmiechnął się szeroko – A ty kupujesz czy przymierzasz?
- Przymierzam, cycki mi urosły i nie wiem jaki mam rozmiar. – westchnęłam – Zresztą jak już jesteś to potrzymaj mi torbę a ja idę to przymierzyć.
- Dzień dobry. – a ja nie wiedziałam komu to mówi i wtedy zobaczyłam moją mamę
- Was się tutaj nie spodziewałam, ale kochanie co kupujesz? – a ja od razu jej pokazałam i spytałam czy rozmiar będzie dobry – Przymierz, wiadomo każdy jest nierówny. Ale nie wiedziałam, że idziecie na zakupy.
- Właściwie to sami nie wiedzieliśmy. Byłem z kolegami, ale spotkałem Kaś i już zostałem jej tragarzem. – wskazał na moją torbę z uśmiechem
- A ja jak wiesz szukam prezentu dla tego głupka. – a on rzucił, że nie muszę
- No tak to już trzecia rocznica. Jak ten czas szybko leci, do tej pory pamiętam jak mój mąż was nakrył na całowaniu w salonie. – zaśmiała się moja mama a ja tylko jęknęłam – Ale idź przymierz, jak coś to ci przyniosę większy.

Poszłam do przymierzalni i zaczęłam przymierzać, kiedy o dziwo zobaczyłam jak ktoś lekko zagląda mi za zasłonkę, więc od razu się oburzyłam zła i widziałam Arka. W tym momencie miałam ochotę mu przywalić, i syknęłam zła, zwłaszcza że moja mama była na sklepie. Ale jednak poprawił zasłonkę i mi już nie zaglądał, ale kiedy wyszłam ubrana rzucił, że czerwony pasuje idealnie. Dałam mu kuksańca w bok i wręczyłam swoją kurtkę, i biedny nosił wszystkie moje rzeczy. Zwłaszcza, że mama dała mi do przymierzenia jeszcze dwie bluzki i jedną sukienkę. Jak wiadomo niebawem zbliżała się studniówka więc musiałam znaleźć jakąś odpowiednią. Już po minie Arka widziałam, że mu się nie podoba, ale za to mama była wniebowzięta. Ja sama nie czułam się w tej sukience za dobrze, więc byłam zadowolona kiedy mogłam ją ściągnąć. Mama przymierzała buty, a ja sama zainteresowałam się parą szpilek, kiedy widziałam że mój chłopak rozmawia sobie w najlepsze z jakąś nieznajomą dziewczyną. Byłam ciekawa kto to, i chyba zobaczył, że im się przyglądał bo zaraz się pożegnał i do mnie podszedł.

- Szpilki? Do studniówki daleko jeszcze. – a ja spojrzałam na niego jak na głupka – Ok nic nie mówię.
- Chcę sprawdzić czy urosłeś. – przymierzyłam buty i stanęłam obok niego i w końcu byłam z nim równa
- Odpadają, wolę patrzeć  na ciebie z góry. – wystawił mi język na co schowałam buty do pudełka i zaczęłam się ubierać – Powiedziałem coś nie tak?
- Nie. tylko przymierzam. Ale nie ma nic ciekawego, więc się ubieram. – i zabrałam od niego torbę – Mamuś już?
- Tak, tak. Jeszcze zapłacę i możemy wracać. Chyba, ze chcecie iść na spacer.
- Nie, nie jesteśmy dziećmi, które muszą widzieć się non stop. – zauważyłam i ruszyłam za mamą do kasy, ale od razu Arek mnie złapał za dłoń
- Nie umiesz ukryć złości i zazdrości. – zauważył z uśmiechem obejmując mnie w pasie – Po pierwsze tak tylko rzuciłem o tej studniówce, i o szpilkach. Chociaż wolałbym, abyś miała ciut niższe. A po drugie to była siostra jednego z zawodników. Widujemy się czasem, więc z nią rozmawiałem. A teraz uśmiechnij się bo twoja mama na mnie już zaczyna krzywo patrzeć.
- Wszyscy wiedzą kiedy jestem zła. – rzuciłam cicho na co się zaśmiał i dał mi buziaka w nos mówiąc, że i tak mnie kochają taką jaka jestem – No ale idziemy. Mama cię podrzuci zapewne do domu, a ja sama mam dużo zadane.
- Dzięki, ale muszę jeszcze wstąpić w jedno miejsce więc się przejdę. Daj całusa i uciekam.

Dałam mu buziaka i już z uśmiechem poszłam do mamy, która sama pożegnała się z Arkiem i zostałyśmy same. Jak się okazało miałyśmy jeszcze wstąpić na zakupy spożywcze i już do domu. Więc wsiadłam do auta i rzuciłam swoją torbę w nogach, ale musiałyśmy trochę postać na światłach.

- Kochanie możemy porozmawiać? – a ja od razu pokiwałam głową – Wiem, że jesteś już dorosła. W końcu sama płaciłam za twoje urodziny i odbierałam z tobą dowód. I chyba jest pora na to, aby poważnie porozmawiać. Jak wiemy, ty i Arek jesteście razem już od trzech lat. I wiadomo jak to jest w tym wieku. Hormony buzują. Stąd też, czy wy już macie za sobą swój pierwszy raz? – zapytała a mnie wcięło mimo tego, że moi rodzice od zawsze byli tymi bardziej szalonymi
- Nie. – powiedziałam, na co odetchnęła lekko z ulgą – Ale planujemy. Obydwoje wiemy, że jesteśmy gotowi i chcemy zrobić to razem. – powiedziałam cicho na co mama się uśmiechnęła
- Tak myślałam. Ale po tym jak zobaczyłam, że zagląda ci do przymierzalni i ci to nie przeszkadzało, doszłam do wniosku, że chyba macie to już za sobą. – na co się cicho zaśmiałam – Zwróciłaś mu uwagę.
- Oczywiście, ale na niego to nie działa. I nie jesteś zła? – a ona tylko zaczęła się śmiać – No co?
- Byłam w twoim wieku i myślisz, że byłam grzeczna? Jak dla mnie i tak późno zaczynacie, ja już dawno miałam to za sobą i nie był to twój ojciec. – na co rzuciłam, że się domyśliłam – I przyznam szczerze, że cieszę się z tego, że jesteś z Arkiem, to odpowiedzialny chłopak. Ale jeśli planujecie, to trzeba umówić się na wizytę do ginekologa.
- Będziemy zabezpieczeni. – a ona rzuciła czy tylko on na co pokiwałam głową
- Zaufaj mi, gumki nie zawsze dają stuprocentową pewność, dlatego lepiej dmuchać na zimne. Ty tez musisz o tym pomyśleć. – na co pokiwałam głową, że rozumiem – Zuch dziewczynka, i planujecie zrobić to na rocznice, stąd nowy komplet? – a ja spaliłam buraka – Pomysłowe, obydwoje będziecie o tym pamiętać.
- Myślałam też, aby kupić mu coś jeszcze. Może obrączkę, teraz wszyscy to noszą i wygenerować datę. Ale z drugiej strony nie wiem czy by to nosił. Więc chyba kupię mu kolejną grę.
- Podpytaj go. I nie bądź już o niego tak zazdrosna, jak w sklepie. – a ja się zaśmiałam i zauważyłam, ze on wcale nie jest lepszy – Może ma powody?
- Wcale nie, tylko rozmawiałam z jednym chłopakiem. Ale to z klasy z którą zawsze rywalizują i był zły. A i może jak będziemy jechać do lekarza, to wstąpimy do jakiejś galerii i poszukamy już sukienki na studniówkę? Szpilki kupie z Arkiem, muszę być od niego niższa, nie równa. – a ona się zaczęła śmiać – To jest jego wymóg, woli patrzeć na mnie lekko z góry. I nie pytaj mnie dlaczego.
- Obydwoje jesteście siebie warci.

Uśmiechnęłam się tylko na to, i weszłyśmy do supermarketu, gdzie jak zawsze ja pchałam wózek i uśmiechałam się słodko do mamy kiedy znalazłam coś dobrego, na co tylko przewracała oczami, ale pozwalała mi wrzucać do wózka. Tak było od dziecka i jak widać mimo upływu lat nic się nie zmieniło.

&&&

Ahh w weekend skończyłam pisać to opowiadanie i aż mi smutno... na prawdę polubiłam tą parę, ale cii... dowiecie się w swoim czasie co i jak :) dlatego zostawiam was z 3 rozdziałem, i do następnego... który pojawi się w środę - taki prezent przed długim weekendem :)

piątek, 26 października 2018

2. Chcę TO zrobić.

W szkole praktycznie wiało nudą i dopiero na lekcji wychowania fizycznego poczułam, że żyje. Na zbiórce zobaczyłam naszego tajemniczego przystojniaka  i jak się dowiedziałam, to był nasz nowy kolega z mat-fizu, czasem warto być w grupie z dziewczynami z tej klasy, które były bardzo rozgadane. Poprzednia klasa grała na całej sali, więc nie było sensu składać ją na pół, więc nasza nauczycielka postanowiła, że pogramy sobie w siatkówkę z chłopakami. Na dworze było ciepło, ale ani moja grupa, ani panowie nie mieliśmy ochoty wychodzić. Oczywiście standardowo dwa kółka na dworze trzeba było zaliczyć i naprawdę byłam dumna z mojego chłopaka, że w wakacje zmusił mnie do biegania, bo teraz zdecydowanie miałam lepszą kondycję i nie wysiadłam jak Zosia. W dodatku panowie jak to oni, postanowili wybierać najpierw swoje dziewczyny z klasy, a naszą grupkę zostawić sobie na sam koniec, mimo tego, że w-f razem mieliśmy już od trzech lat. Ale w końcu przyszła kolej na mnie i jak się okazało miałam być przeciwko Zosi, ale za to z nowym kolegą, który nazywał się Radek. Tylko puściłam oczko mojej przyjaciółce i z uśmiechem ustawiłam się na swojej pozycji. Jak zawsze, panowie grali delikatnie ale dobrze wiedzieli komu wystawić, ale czułam, że mnie oszczędzali i nie wiedziałam dlaczego. W końcu nie raz pokazałam się im z dobrej strony, ale dopiero jak byłam pod siatką to mogłam pograć i powystawiać trochę atakującym. Lekcja zdecydowanie przebiegła nam w dobrej atmosferze i nie chciałam schodzić z boiska. Byliśmy ostatnią klasą, która miała zajęcia więc w taki o to sposób zostaliśmy trochę po dzwonku i dalej sobie graliśmy, a raczej ja, panowie i jeszcze jedna dziewczyna – Paulina. W pewnym momencie piłka leciała w moją stronę, więc chciałam odebrać palcami, ale nie wiedziałam że za mną stoi Radek, i w taki o to sposób weszłam prosto na niego, i znalazłam się w jego ramionach. Piłka odbiła się ode mnie i wylądowała obok, a ja zaczęłam się śmiać i widziałam Arka, który stał z Zosią na hali.

- Dobra panowie, pora już zakończyć mecz. – zauważyłam, a oni zaczęli jęczeć – Dokończymy to innym razem. I dziękuje za asekurację, nie chciałabym spotkać się z podłogą. – puściłam mu oczko i ruszyłam w stronę szatni

Oczywiście widziałam wzrok Arka, i wiedziałam, że nie był zadowolony. I sama nie wiedziałam dlaczego panowie z klasy biologiczno-chemicznej nigdy nie przepadali za mat-fizem. Od kiedy pamiętam, między nimi panowała jakaś dziwna rywalizacja. Ale dosyć szybko się przebrałam i odświeżyłam i zadowolona wyszłam z szatni, gdzie od razu przywitałam się z moim chłopakiem buziakiem.

- Idziemy?
- Jasne i co tak długo? – a ja wzruszyłam ramionami – I widzę, ze masz nowego kolegę.
- Owszem, Radek, bardzo sympatyczny. Nawet zrobiłam dobry uczynek i mu pomogłam znaleźć klasę. I już nie bądź zazdrosny, dobrze wiesz, że od nich wolę ciebie. Chyba powinieneś o tym wiedzieć, jak jestem z tobą od pierwszej klasy.
- No dobrze. wystarczy buziak i będę zadowolony. – uśmiechnął się szeroko, więc pociągnęłam go za klapy bluzy i namiętnie pocałowałam – Mmm mogłabyś tak częściej mnie witać.
- Kto wie, kto wie. – uśmiechnęłam się łapiąc go za dłoń
- Właściwie… to myślałaś już o prezencie na naszą rocznicę? W końcu dokładnie za miesiąc będzie nasza trzecia.
- Jest jeszcze miesiąc, coś na pewno wymyślę. – chociaż już miałam w głowie jeden pomysł – A kiedy wracasz do treningów? – a on rzucił, ze za dwa tygodnie – I znowu będę musiała się dzielić.
- Wiedziałaś kogo brałaś. – odebrał telefon, a ja rzuciłam pod nosem, że właśnie nie wiedziałam, ale słyszałam że rozmawia z mamą – No więc musimy po drodze odebrać Monikę z przedszkola. Wiem, mieliśmy spędzić popołudnie razem, ale mama musi zostać w pracy.
- Przecież i tak będziesz robić zakupy, zajmę się małą. – wzruszyłam ramionami
- Nie gniewasz się? – a ja od razu zaprzeczyłam ruchem głowy, że nie – Dobra dziewczynka. Więc najpierw odbierzemy małą, później pójdziemy na zakupy. Do mnie, odrobimy lekcje i odprowadzę cię do domu, ale będzie to trochę długi spacer.

Tylko się do niego uśmiechnęłam i od razu skręciliśmy w stronę przedszkola. Porozmawiał krótką chwilę z przedszkolanką i pomógł ubrać się Monice, która z przejęciem opowiadała co się dzisiaj działo. Kiedy była gotowa, to założyła ładnie na plecy swój plecaczek i złapała swojego starszego brata za dłoń. Od kiedy pamiętam, zawsze mieli ze sobą dobry kontakt, a Arek w stosunku do niej był bardzo opiekuńczy i chyba właśnie tym mnie urzekł. Ruszyliśmy spacerkiem w stronę sklepu, gdzie mógł dostać wszystko to co chciał, a jak się okazało to nie tylko spodnie musiał kupić. Oczywiście kiedy byliśmy w środku, to ja wzięłam koszyk, a Arek wydał polecenia dla małej, która poszła jak zawsze do strefy zabawek, a my sami do drugiej części sklepu, gdzie znajdowały się męskie rzeczy. Oczywiście Arek pierwsze co to zainteresował się dresami męskimi, na co przewróciłam oczami. Ale wybrał jedną parę i sam skupił swoją uwagę na spodniach normalnych, gdzie wybrał dwa modele. Od razu wysłałam go do przymierzalni, i czekałam aż się zaprezentuje. Ale kiedy widziałam go w jeansach, zdecydowanie odpadały. Wyglądał śmiesznie i mu o tym powiedziałam, na co westchnął i w taki o to sposób w koszyku została tylko para spodni dresowych. Odwiesił spodnie, pod czujnym okiem jednej z dziewczyn, i poszliśmy na podkoszulki, gdzie również wybrał jedną i zatrzymał się w strefie bielizny.

- Może kupię ci stanik, albo o takie majtki? – wskazał mi na stringi gdzie miały dwa sznurki więc zaczęłam się śmiać – Myślisz, że nie odgadnę jaki masz rozmiar? – szepnął
- Myślę, że tak. – wystawiłam mu język – Lepiej poszukaj dla siebie majteczek, nie dla mnie.
-  Siku. – usłyszeliśmy obok siebie, więc od razu spuściliśmy głowy gdzie stała Monika
- Szukaj majtek, my pójdziemy. – zauważyłam od razu podając mu koszyk

Poszłam z małą do publicznej toalety, która na szczęście znajdowała się niedaleko i kiedy zadowolona szła obok mnie, nie mogłam przestać się uśmiechać. Podskakiwała cały czas i gadała jak nakręcona, aż poszłyśmy do Arka, który sam stał z szerokim uśmiechem i nie wiedziałam o co mu chodzi, ale wskazał mi na bokserki z nadrukiem, więc tylko przewróciłam oczami i rzuciłam, że trafił mi się niedojrzały chłopak. Od razu się oburzył i rzucił, że to są żarty. Uwielbiałam go tak drażnić. Ale Monika już chodziła z nami i nawet stała grzecznie, kiedy Arek przymierzał buty. Tyle tylko, że dzwoniła do niego mama oznajmić mu, że jest już w domu i zapytać czy coś kupił. Oczywiście powiedział jej wszystko i w taki o to sposób, mieliśmy poszukać dla małej jakichś getrów, albo bluzki. Podała nam jej wzrost i od razu skierowaliśmy się do działu dla dzieci i mała z szerokim uśmiechem chodziła i się przyglądała ciuchom, aż w końcu wybrała modele a ja znalazłam dla niej rozmiar. I pomogłam jej się ubrać w przymierzalni, aż w końcu sama miała koszulkę i getry.

- No moje drogie panie to chyba wszystko. – zauważył zaglądając do koszyka – Teraz szkrabie idź wybierz sobie jakąś zabawkę. – powiedział i w taki o to sposób Moniki nie było – A ty, możesz powiedzieć co byś chciała. Może to mi da do myślenia odnośnie prezentu.
- E tam, dzisiaj bym wolała całusy. A co do rocznicy to dam ci znać, tylko muszę wszystko dokładnie obmyślić.
- Całusa ci dam, jak będziemy sami. – uśmiechnął się szeroko i poszedł do kasy

Trochę wydał, ale za to był obkupiony tak samo jak z szerokim uśmiechem stała Monika i bawiła się. Ponownie spacerkiem ruszyliśmy w stronę ich domu, gdzie od razu dostaliśmy obiad. Jego mama jak zawsze zadawała milion pytań i kiedy byliśmy wolni, poszliśmy na górę odrobić lekcje na jutrzejszy dzień. Siedziałam nad językiem polskim przy jego biurku, a Arek nad geografią na łóżku kiedy dostaliśmy szklanki z sokiem i ciastka. Jego mama się tylko zaśmiała na nasz widok i rzuciła, ze za jej czasów wspólna nauka dla rodziców inaczej wyglądała. I jakbyśmy coś chcieli to wystarczy tylko zawołać. Wróciłam do pisania krótkiego wypracowania, kiedy poczułam jak Arek siada obok mnie. Więc zdziwiona na niego spojrzałam.

- Miałem dać ci całusa. – a ja się zaśmiałam i zaraz poczułam jak mnie całuje – Wiesz, że nie potrzebuje jakiegoś fajnego prezentu na rocznicę więc nie wiem nad czym ty tak dumasz. Zresztą myślałem, że zabiorę cię do kina, ale nie wiem czy masz jakiś określony film na który chcesz iść. I później na spacer, co ty na to?
- Mi pasuje, ale mój prezent raczej wolałabym dać w innym terminie. – westchnęłam a on zdziwiony na mnie spojrzał – Wiem, że co roku bawiliśmy się dokładnie w ten dzień, kiedy zaczęliśmy ze sobą chodzić. Ale czy w tym roku możemy przyspieszyć to o tydzień? A jak masz mecz, to możemy o dwa tygodnie później?
- Nie mam jeszcze meczy, tylko zaczynam treningi i sparingi. – zauważył dalej świdrując mnie wzrokiem – Kaś co ty kombinujesz? – napił się soku
- Chcę TO zrobić. – powiedziałam z akcentem na to, ale od razu się opluł i mogłam chwilę poczekać – Ale wtedy dokładnie będę niedysponowana. – podałam mu chusteczki a ten zaczął mi się krztusić, więc go klepałam po plecach – No, więc tydzień przed byłoby fajnie. Możemy też dwa razy świętować.
- Ale… ale… jak to?
- Arek jesteśmy ze sobą trzy lata, sam zresztą wiesz, że podczas ostatniej imprezy trochę poszaleliśmy i doszłam do wniosku, ze chciałabym zrobić to z tobą. Jestem gotowa, ale jeśli ty nie chcesz to zrozumiem… - ale od razu poczułam jego usta na swoich – To nie jest odpowiedź. – mruknęłam między pocałunkami
- Ale wiesz jaka jest. Tylko, że musimy to zaplanować. Wiadomo nie jest łatwo kiedy w domu są nasi rodzice. A nie chciałbym robić tego jak moi kumple, na jakichś działkach. – a ja na niego spojrzałam jak na idiotę – Nic nie mów, więc myślałaś już nad tym?
- Owszem, moi rodzice akurat tydzień przed jadą na jakiś zjazd. Więc będę mieć popołudnie i wieczór wolny. Wszystko przygotuje, tylko musisz kupić gumki. – na co pokiwał głową a ja się uśmiechnęłam co odwzajemnił
- Nie bój żaby. – zasalutował mi na co zaczęłam się głośno śmiać


&&&

Mamy drugi rozdział... przyznam szczerze, że początkowe rozdziały mogą wydawać się śmieszne, ale ich nie chcę poprawiać... początkowo rozdziały zostały napisane w 2014 roku! Zakończenie miało być inne, ale moja wyobraźnia lubi płatać figle. Zwłaszcza, że bardzo polubiłam tą parę, choć nie wiem czy ma być happy-end, czy może jednak zostać przy pierwszej wersji zakończenia? Będzie ciężko, bo obecne rozdziały piszę mi się z ogromną frajdą... jaka towarzyszyła mi w liceum, a tego dawno nie było... Zresztą... zostawiam was z drugim rozdziałem, mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.

Następny w poniedziałek!:)

poniedziałek, 22 października 2018

1. Ty masz dobrego nauczyciela.

Wrzesień, pogoda dopisywała jednak to nie przywoływało uśmiechu na moich ustach. Mimo tego, że szkoła dopiero co się zaczęła, wszyscy od rana do wieczora przypominali mi o zbliżających się maturach. W końcu maj niebawem, rok szkolny szybko zleci. A ja do tej pory nie byłam w stanie się określić jakie przedmioty chce zdawać na maturze, a także na jaki kierunek studiów chciałabym pójść. Nie to co Arek – ten od pierwszej klasy wiedział co chce robić. Studiować na AWF i trenować piłkę ręczną.
Wyszykowana w nowe rzeczy ruszyłam w stronę liceum słuchając swojej ulubionej piosenki. Dzisiaj jak na złość wszyscy mieli na inną godzinę, więc do szkoły musiałam iść sama. Weszłam na pierwsze piętro i szukałam jakiejś znanej twarzy, tyle tylko, że nikogo jeszcze nie było, ale nie ma się co dziwić. W końcu nikt z klasy humanistycznej nie przychodzi punktualnie na pierwszą matematykę. Usiadłam na wolnym miejscu przed klasą i napisałam wiadomość do swojej najlepszej przyjaciółki z pytaniem o której raczy przyjść, ale odpowiedzi nie dostałam bo zaraz obok usiadła Zosia.

- Co taka mina? Mamy w końcu początek roku.
- Lepiej nic nie mów. – westchnęłam – Najchętniej to bym zatrzymała wakacje.
- No tak w końcu każdy by chciał wylegiwać się na plaży w słonecznej Hiszpanii. – rzuciła na co wróciłam do wspomnień – Jesteś brązowa i czuję się przy tobie jak albinos.
- Marudzisz.
- No tak, a i dzisiaj widzimy się z twoim pięknym? – na co wzruszyłam ramionami – Pamiętaj, że miałaś się zapytać o książki dla mojej siostry.
- I pytałam, ale jak widać odpowiedzi nie dostałam. Więc musisz sama mu zadać to pytanie.

Zaśmiałam się i weszłyśmy do klasy, gdzie oczywiście trzeba było skupić się na zadaniach i choć trochę zrozumieć co chcę nam przekazać nauczycielka, która w tłumaczeniu nie była orłem. W dodatku dzisiejszy dzień nie należał do tych ciekawych – oprócz matematyki czekały mnie dwie historie pod rząd, język polski i chemia, czyli nic ciekawego. Chociaż miło było zaczynać tydzień od tak małej ilości lekcji. Kiedy tylko dzwonek ogłosił, że pora przemieścić się do kolejnej klasy, spakowałam swoją torbę i ruszyłam do klubu, aby kupić śniadanie. Jak zawsze ludzi tłum i ciężko było dopchać się do kasy, ale w końcu udało mi się kupić dwie bułki i z uśmiechem ruszyłam w stronę Zosi, która rozmawiała z koleżanką z innej klasy.

- Wyobraź sobie, że ich już pytała z chemii. Ona jest poryta. – warknęła Zosia kiedy szłyśmy do klasy – Myśli, ze ja pamiętam co było w zeszłym roku.
- No jak to co? Jedynki, zaliczenia i radość. – zaśmiałam się – To cud, że udało mi się wszystko pozaliczać.
- Ty masz dobrego nauczyciela. Arek zawsze ci pomoże. Więc mam nadzieję, że w tym roku też nam będzie pomagać z zadaniami domowymi?
- Sama nie wiem, sam ma maturę i jak wróciłam z wakacji to ten już z książką od chemii siedział. Zaczynam bać się własnego chłopaka. – zauważyłam wpadając przypadkiem na kogoś – Przepraszam. - westchnęłam
- Nic nie szkodzi. – i zobaczyłam jeden z najładniejszych uśmiechów jakim ktokolwiek mógł mnie uraczyć – A właściwie to wiesz może gdzie znajduje się klasa 35?
- Musisz iść w tamtą stronę. – wskazałam mu kierunek z którego właśnie szłam – I na samym końcu korytarza jest klasa, której szukasz.
- Dzięki.  – uśmiechnął się do mnie chłopak co odwzajemniłam
- Powodzenia na fizyce. – rzuciłam i zostałam pociągnięta przez Zosię

Jedno jej spojrzenie i już wiedziałam co myśli. Obydwie nie znałyśmy tego chłopaka, a oko można było zawiesić. Mimo tego, że byłyśmy w związkach. Oczywiście na lekcji historii nie było ciekawie, nauczycielka po raz kolejny zadała pytanie odnośnie matury – kto jaki poziom zdaje i czy w ogóle zdaje, na co westchnęłam i miałam termin do końca tygodnia na odpowiedź. Dlatego musiałam dzisiejszy wieczór poświęcić na poszukiwaniu idealnego dla siebie kierunku. Lekcje o dziwo zleciały mi dosyć szybko i mogłam cieszyć się ostatnimi ciepłymi dniami, stąd też ze szkoły wyszłam jak najszybciej i ruszyłam do domu. Z tego co pamiętałam, to powinna być mama, która zapewne pracowała nad kolejnym zleceniem. Ostatnio miała sesję ślubną w plenerze, więc pewnie siedziała nad zdjęciami. Stąd tez weszłam do domu rzucając torbę przy drzwiach i poszłam do niej.

- Hej kochanie, obiad jest w lodówce jak jesteś głodna. – a ja tylko westchnęłam siadając obok niej – Co tam?
- Kiepsko. Dlaczego wszyscy wiedzą co chcą robić po szkole, a ja nie mogę się zdecydować?
- Mnie się nie pytaj, ale aż tak źle?
- Do końca tygodnia muszę się zdecydować wstępnie na jakie poziomy zdaje pewne kierunki, i dzisiejszy wieczór zapewne będę nad tym myśleć i szukać kierunku dla siebie.
- Wiesz skarbie, że nie musisz iść na studia od razu. Nic na siłę. – uśmiechnęła się do mnie – Tato też tak uważa, lepiej cieszyć się z tego co się robi niż robić coś na siłę i wbrew sobie. Możesz zawsze wyjechać do pracy i podszkolić język.
- Arek nie wyjedzie, ten wie co chce robić. – jęknęłam
- Ty też znajdziesz coś dla siebie, ale zamiast latać jak głupia za chłopakiem to powinnaś posiedzieć w samotności i pomyśleć. – na co pokiwałam głową – Właściwie to pojedziesz w ten weekend ze mną na zdjęcia? Przyda mi się pomoc.
- Jasne. I tak nie mam jak na razie planów. – uśmiechnęłam się do niej - A teraz idę zjeść obiad i odrobię lekcje.

Mama się do mnie jedynie uśmiechnęła i poszłam do kuchni, gdzie szybko zjadłam obiad i siedząc już w swoim pokoju odpaliłam laptopa. Najpierw lekcje, które o dziwo poszły mi dosyć szybko. I mogłam w spokoju szukać studiów. Nawet nie zauważyłam, że siedziałam nad tym dobre trzy godziny, usłyszałam dzwonek przychodzącej wiadomości na skype, więc od razu odebrałam połączenie i widziałam swojego chłopaka na ekranie.

- A panna dlaczego nie odbiera? – a ja zdziwiona rozejrzałam się po swoim pokoju w poszukiwaniu swojego telefonu – No tak myślałem. – zaśmiał się
- Byłam po prostu skupiona na czymś innym.
- Można wiedzieć na czym?
- Szukałam studiów dla siebie. Wszyscy dookoła mi mówią co chcą robić, nauczyciele pytają na każdym kroku i w końcu musiałam wziąć się w garść. Chociaż mama mi powiedziała, że nic się nie stanie jak nie pójdę od razu na studia.
- W końcu to nie koniec świata. Możesz pracować, a pójść później. Ale wymyśliłaś kierunek?
- Na razie tak, teraz wstępnie wiem jakie dodatkowe przedmioty wziąć. A właśnie co do szkoły, to pamiętasz o tych książkach? Pytałam się ciebie w wakacje i Zosia się dzisiaj mnie pytała.
- No tak, mam przygotowane je. Podrzucę jej jutro w szkole, tylko zobaczę ile jeszcze wziąć. Mama stwierdziła, że symboliczną złotówkę warto za dobre książki. Więc muszę zobaczyć po ile schodzą na allegro.
- Tylko wiesz nie dużo. To moja kumpela. A kiedy się widzimy, oprócz jutra?
- W weekend? – a ja od razu jęknęłam – Zajęta jesteś?
- Mama mnie zatrudniła na weekend. Będę pomagać jej w sesji zdjęciowej.
- W takim razie możesz iść ze mną na zakupy pojutrze. Muszę kupić sobie nowe ciuchy. – a ja się od razu uśmiechnęłam – No właśnie, twoja pomoc się przyda. Więc jesteśmy umówieni. Pomożesz mi wybrać spodnie. – i usłyszeliśmy głos Moniki, jego młodszej siostry – Aj muszę uciekać. Obiecałem.
- Pozdrów małą i do jutra. – wysłałam mu buziaka i się wyłączyłam