W szkole praktycznie wiało nudą i dopiero na lekcji wychowania fizycznego poczułam, że żyje. Na zbiórce zobaczyłam naszego tajemniczego przystojniaka i jak się dowiedziałam, to był nasz nowy kolega z mat-fizu, czasem warto być w grupie z dziewczynami z tej klasy, które były bardzo rozgadane. Poprzednia klasa grała na całej sali, więc nie było sensu składać ją na pół, więc nasza nauczycielka postanowiła, że pogramy sobie w siatkówkę z chłopakami. Na dworze było ciepło, ale ani moja grupa, ani panowie nie mieliśmy ochoty wychodzić. Oczywiście standardowo dwa kółka na dworze trzeba było zaliczyć i naprawdę byłam dumna z mojego chłopaka, że w wakacje zmusił mnie do biegania, bo teraz zdecydowanie miałam lepszą kondycję i nie wysiadłam jak Zosia. W dodatku panowie jak to oni, postanowili wybierać najpierw swoje dziewczyny z klasy, a naszą grupkę zostawić sobie na sam koniec, mimo tego, że w-f razem mieliśmy już od trzech lat. Ale w końcu przyszła kolej na mnie i jak się okazało miałam być przeciwko Zosi, ale za to z nowym kolegą, który nazywał się Radek. Tylko puściłam oczko mojej przyjaciółce i z uśmiechem ustawiłam się na swojej pozycji. Jak zawsze, panowie grali delikatnie ale dobrze wiedzieli komu wystawić, ale czułam, że mnie oszczędzali i nie wiedziałam dlaczego. W końcu nie raz pokazałam się im z dobrej strony, ale dopiero jak byłam pod siatką to mogłam pograć i powystawiać trochę atakującym. Lekcja zdecydowanie przebiegła nam w dobrej atmosferze i nie chciałam schodzić z boiska. Byliśmy ostatnią klasą, która miała zajęcia więc w taki o to sposób zostaliśmy trochę po dzwonku i dalej sobie graliśmy, a raczej ja, panowie i jeszcze jedna dziewczyna – Paulina. W pewnym momencie piłka leciała w moją stronę, więc chciałam odebrać palcami, ale nie wiedziałam że za mną stoi Radek, i w taki o to sposób weszłam prosto na niego, i znalazłam się w jego ramionach. Piłka odbiła się ode mnie i wylądowała obok, a ja zaczęłam się śmiać i widziałam Arka, który stał z Zosią na hali.
- Dobra panowie, pora już zakończyć mecz. – zauważyłam, a oni zaczęli jęczeć – Dokończymy to innym razem. I dziękuje za asekurację, nie chciałabym spotkać się z podłogą. – puściłam mu oczko i ruszyłam w stronę szatni
Oczywiście widziałam wzrok Arka, i wiedziałam, że nie był zadowolony. I sama nie wiedziałam dlaczego panowie z klasy biologiczno-chemicznej nigdy nie przepadali za mat-fizem. Od kiedy pamiętam, między nimi panowała jakaś dziwna rywalizacja. Ale dosyć szybko się przebrałam i odświeżyłam i zadowolona wyszłam z szatni, gdzie od razu przywitałam się z moim chłopakiem buziakiem.
- Idziemy?
- Jasne i co tak długo? – a ja wzruszyłam ramionami – I widzę, ze masz nowego kolegę.
- Owszem, Radek, bardzo sympatyczny. Nawet zrobiłam dobry uczynek i mu pomogłam znaleźć klasę. I już nie bądź zazdrosny, dobrze wiesz, że od nich wolę ciebie. Chyba powinieneś o tym wiedzieć, jak jestem z tobą od pierwszej klasy.
- No dobrze. wystarczy buziak i będę zadowolony. – uśmiechnął się szeroko, więc pociągnęłam go za klapy bluzy i namiętnie pocałowałam – Mmm mogłabyś tak częściej mnie witać.
- Kto wie, kto wie. – uśmiechnęłam się łapiąc go za dłoń
- Właściwie… to myślałaś już o prezencie na naszą rocznicę? W końcu dokładnie za miesiąc będzie nasza trzecia.
- Jest jeszcze miesiąc, coś na pewno wymyślę. – chociaż już miałam w głowie jeden pomysł – A kiedy wracasz do treningów? – a on rzucił, ze za dwa tygodnie – I znowu będę musiała się dzielić.
- Wiedziałaś kogo brałaś. – odebrał telefon, a ja rzuciłam pod nosem, że właśnie nie wiedziałam, ale słyszałam że rozmawia z mamą – No więc musimy po drodze odebrać Monikę z przedszkola. Wiem, mieliśmy spędzić popołudnie razem, ale mama musi zostać w pracy.
- Przecież i tak będziesz robić zakupy, zajmę się małą. – wzruszyłam ramionami
- Nie gniewasz się? – a ja od razu zaprzeczyłam ruchem głowy, że nie – Dobra dziewczynka. Więc najpierw odbierzemy małą, później pójdziemy na zakupy. Do mnie, odrobimy lekcje i odprowadzę cię do domu, ale będzie to trochę długi spacer.
Tylko się do niego uśmiechnęłam i od razu skręciliśmy w stronę przedszkola. Porozmawiał krótką chwilę z przedszkolanką i pomógł ubrać się Monice, która z przejęciem opowiadała co się dzisiaj działo. Kiedy była gotowa, to założyła ładnie na plecy swój plecaczek i złapała swojego starszego brata za dłoń. Od kiedy pamiętam, zawsze mieli ze sobą dobry kontakt, a Arek w stosunku do niej był bardzo opiekuńczy i chyba właśnie tym mnie urzekł. Ruszyliśmy spacerkiem w stronę sklepu, gdzie mógł dostać wszystko to co chciał, a jak się okazało to nie tylko spodnie musiał kupić. Oczywiście kiedy byliśmy w środku, to ja wzięłam koszyk, a Arek wydał polecenia dla małej, która poszła jak zawsze do strefy zabawek, a my sami do drugiej części sklepu, gdzie znajdowały się męskie rzeczy. Oczywiście Arek pierwsze co to zainteresował się dresami męskimi, na co przewróciłam oczami. Ale wybrał jedną parę i sam skupił swoją uwagę na spodniach normalnych, gdzie wybrał dwa modele. Od razu wysłałam go do przymierzalni, i czekałam aż się zaprezentuje. Ale kiedy widziałam go w jeansach, zdecydowanie odpadały. Wyglądał śmiesznie i mu o tym powiedziałam, na co westchnął i w taki o to sposób w koszyku została tylko para spodni dresowych. Odwiesił spodnie, pod czujnym okiem jednej z dziewczyn, i poszliśmy na podkoszulki, gdzie również wybrał jedną i zatrzymał się w strefie bielizny.
- Może kupię ci stanik, albo o takie majtki? – wskazał mi na stringi gdzie miały dwa sznurki więc zaczęłam się śmiać – Myślisz, że nie odgadnę jaki masz rozmiar? – szepnął
- Myślę, że tak. – wystawiłam mu język – Lepiej poszukaj dla siebie majteczek, nie dla mnie.
- Siku. – usłyszeliśmy obok siebie, więc od razu spuściliśmy głowy gdzie stała Monika
- Szukaj majtek, my pójdziemy. – zauważyłam od razu podając mu koszyk
Poszłam z małą do publicznej toalety, która na szczęście znajdowała się niedaleko i kiedy zadowolona szła obok mnie, nie mogłam przestać się uśmiechać. Podskakiwała cały czas i gadała jak nakręcona, aż poszłyśmy do Arka, który sam stał z szerokim uśmiechem i nie wiedziałam o co mu chodzi, ale wskazał mi na bokserki z nadrukiem, więc tylko przewróciłam oczami i rzuciłam, że trafił mi się niedojrzały chłopak. Od razu się oburzył i rzucił, że to są żarty. Uwielbiałam go tak drażnić. Ale Monika już chodziła z nami i nawet stała grzecznie, kiedy Arek przymierzał buty. Tyle tylko, że dzwoniła do niego mama oznajmić mu, że jest już w domu i zapytać czy coś kupił. Oczywiście powiedział jej wszystko i w taki o to sposób, mieliśmy poszukać dla małej jakichś getrów, albo bluzki. Podała nam jej wzrost i od razu skierowaliśmy się do działu dla dzieci i mała z szerokim uśmiechem chodziła i się przyglądała ciuchom, aż w końcu wybrała modele a ja znalazłam dla niej rozmiar. I pomogłam jej się ubrać w przymierzalni, aż w końcu sama miała koszulkę i getry.
- No moje drogie panie to chyba wszystko. – zauważył zaglądając do koszyka – Teraz szkrabie idź wybierz sobie jakąś zabawkę. – powiedział i w taki o to sposób Moniki nie było – A ty, możesz powiedzieć co byś chciała. Może to mi da do myślenia odnośnie prezentu.
- E tam, dzisiaj bym wolała całusy. A co do rocznicy to dam ci znać, tylko muszę wszystko dokładnie obmyślić.
- Całusa ci dam, jak będziemy sami. – uśmiechnął się szeroko i poszedł do kasy
Trochę wydał, ale za to był obkupiony tak samo jak z szerokim uśmiechem stała Monika i bawiła się. Ponownie spacerkiem ruszyliśmy w stronę ich domu, gdzie od razu dostaliśmy obiad. Jego mama jak zawsze zadawała milion pytań i kiedy byliśmy wolni, poszliśmy na górę odrobić lekcje na jutrzejszy dzień. Siedziałam nad językiem polskim przy jego biurku, a Arek nad geografią na łóżku kiedy dostaliśmy szklanki z sokiem i ciastka. Jego mama się tylko zaśmiała na nasz widok i rzuciła, ze za jej czasów wspólna nauka dla rodziców inaczej wyglądała. I jakbyśmy coś chcieli to wystarczy tylko zawołać. Wróciłam do pisania krótkiego wypracowania, kiedy poczułam jak Arek siada obok mnie. Więc zdziwiona na niego spojrzałam.
- Miałem dać ci całusa. – a ja się zaśmiałam i zaraz poczułam jak mnie całuje – Wiesz, że nie potrzebuje jakiegoś fajnego prezentu na rocznicę więc nie wiem nad czym ty tak dumasz. Zresztą myślałem, że zabiorę cię do kina, ale nie wiem czy masz jakiś określony film na który chcesz iść. I później na spacer, co ty na to?
- Mi pasuje, ale mój prezent raczej wolałabym dać w innym terminie. – westchnęłam a on zdziwiony na mnie spojrzał – Wiem, że co roku bawiliśmy się dokładnie w ten dzień, kiedy zaczęliśmy ze sobą chodzić. Ale czy w tym roku możemy przyspieszyć to o tydzień? A jak masz mecz, to możemy o dwa tygodnie później?
- Nie mam jeszcze meczy, tylko zaczynam treningi i sparingi. – zauważył dalej świdrując mnie wzrokiem – Kaś co ty kombinujesz? – napił się soku
- Chcę TO zrobić. – powiedziałam z akcentem na to, ale od razu się opluł i mogłam chwilę poczekać – Ale wtedy dokładnie będę niedysponowana. – podałam mu chusteczki a ten zaczął mi się krztusić, więc go klepałam po plecach – No, więc tydzień przed byłoby fajnie. Możemy też dwa razy świętować.
- Ale… ale… jak to?
- Arek jesteśmy ze sobą trzy lata, sam zresztą wiesz, że podczas ostatniej imprezy trochę poszaleliśmy i doszłam do wniosku, ze chciałabym zrobić to z tobą. Jestem gotowa, ale jeśli ty nie chcesz to zrozumiem… - ale od razu poczułam jego usta na swoich – To nie jest odpowiedź. – mruknęłam między pocałunkami
- Ale wiesz jaka jest. Tylko, że musimy to zaplanować. Wiadomo nie jest łatwo kiedy w domu są nasi rodzice. A nie chciałbym robić tego jak moi kumple, na jakichś działkach. – a ja na niego spojrzałam jak na idiotę – Nic nie mów, więc myślałaś już nad tym?
- Owszem, moi rodzice akurat tydzień przed jadą na jakiś zjazd. Więc będę mieć popołudnie i wieczór wolny. Wszystko przygotuje, tylko musisz kupić gumki. – na co pokiwał głową a ja się uśmiechnęłam co odwzajemnił
- Nie bój żaby. – zasalutował mi na co zaczęłam się głośno śmiać
&&&
Mamy drugi rozdział... przyznam szczerze, że początkowe rozdziały mogą wydawać się śmieszne, ale ich nie chcę poprawiać... początkowo rozdziały zostały napisane w 2014 roku! Zakończenie miało być inne, ale moja wyobraźnia lubi płatać figle. Zwłaszcza, że bardzo polubiłam tą parę, choć nie wiem czy ma być happy-end, czy może jednak zostać przy pierwszej wersji zakończenia? Będzie ciężko, bo obecne rozdziały piszę mi się z ogromną frajdą... jaka towarzyszyła mi w liceum, a tego dawno nie było... Zresztą... zostawiam was z drugim rozdziałem, mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.
Następny w poniedziałek!:)
Klasa maturalna ... Boże, kiedy to było! Człowiek był wtedy taki głupi i naiwny :D Bez planów, z kompletnym mętlikiem w głowie. Dlatego doskonale rozumiem Kasię, bo miałam podobny problem co ona. To na pewno nie jest łatwe, gdy wszyscy wokół wiedzą co robić, nawet jej połówka.
OdpowiedzUsuńKasia i Arek to wręcz idealna para. Rozbawiła mnie ich rozmowa, a raczej planowanie TEGO :D Wszystko wręcz idealne dopasowane! Tylko że to wtedy nie ma takiej magii, heloł! Zobaczymy jak będzie w ich przypadku :P
I ciekawi mnie postać Radka, jaką rolę tutaj odegra. Wpadł Kasi w oko ... na razie uważa go za ciacho i "woli" swojego chłopaka, ale zobaczymy co przyniesie przyszłość :)
dawno to było, oj dawno :D nie wypominam nam wieku, ale dowód, który trzeba za rok wymienić sam o tym przypomina :D I powiem tak - Radek już za samo imię musi trochę namieszać :D
OdpowiedzUsuń