Wyszykowana w nowe rzeczy ruszyłam w stronę liceum słuchając swojej ulubionej piosenki. Dzisiaj jak na złość wszyscy mieli na inną godzinę, więc do szkoły musiałam iść sama. Weszłam na pierwsze piętro i szukałam jakiejś znanej twarzy, tyle tylko, że nikogo jeszcze nie było, ale nie ma się co dziwić. W końcu nikt z klasy humanistycznej nie przychodzi punktualnie na pierwszą matematykę. Usiadłam na wolnym miejscu przed klasą i napisałam wiadomość do swojej najlepszej przyjaciółki z pytaniem o której raczy przyjść, ale odpowiedzi nie dostałam bo zaraz obok usiadła Zosia.
- Co taka mina? Mamy w końcu początek roku.
- Lepiej nic nie mów. – westchnęłam – Najchętniej to bym zatrzymała wakacje.
- No tak w końcu każdy by chciał wylegiwać się na plaży w słonecznej Hiszpanii. – rzuciła na co wróciłam do wspomnień – Jesteś brązowa i czuję się przy tobie jak albinos.
- Marudzisz.
- No tak, a i dzisiaj widzimy się z twoim pięknym? – na co wzruszyłam ramionami – Pamiętaj, że miałaś się zapytać o książki dla mojej siostry.
- I pytałam, ale jak widać odpowiedzi nie dostałam. Więc musisz sama mu zadać to pytanie.
Zaśmiałam się i weszłyśmy do klasy, gdzie oczywiście trzeba było skupić się na zadaniach i choć trochę zrozumieć co chcę nam przekazać nauczycielka, która w tłumaczeniu nie była orłem. W dodatku dzisiejszy dzień nie należał do tych ciekawych – oprócz matematyki czekały mnie dwie historie pod rząd, język polski i chemia, czyli nic ciekawego. Chociaż miło było zaczynać tydzień od tak małej ilości lekcji. Kiedy tylko dzwonek ogłosił, że pora przemieścić się do kolejnej klasy, spakowałam swoją torbę i ruszyłam do klubu, aby kupić śniadanie. Jak zawsze ludzi tłum i ciężko było dopchać się do kasy, ale w końcu udało mi się kupić dwie bułki i z uśmiechem ruszyłam w stronę Zosi, która rozmawiała z koleżanką z innej klasy.
- Wyobraź sobie, że ich już pytała z chemii. Ona jest poryta. – warknęła Zosia kiedy szłyśmy do klasy – Myśli, ze ja pamiętam co było w zeszłym roku.
- No jak to co? Jedynki, zaliczenia i radość. – zaśmiałam się – To cud, że udało mi się wszystko pozaliczać.
- Ty masz dobrego nauczyciela. Arek zawsze ci pomoże. Więc mam nadzieję, że w tym roku też nam będzie pomagać z zadaniami domowymi?
- Sama nie wiem, sam ma maturę i jak wróciłam z wakacji to ten już z książką od chemii siedział. Zaczynam bać się własnego chłopaka. – zauważyłam wpadając przypadkiem na kogoś – Przepraszam. - westchnęłam
- Nic nie szkodzi. – i zobaczyłam jeden z najładniejszych uśmiechów jakim ktokolwiek mógł mnie uraczyć – A właściwie to wiesz może gdzie znajduje się klasa 35?
- Musisz iść w tamtą stronę. – wskazałam mu kierunek z którego właśnie szłam – I na samym końcu korytarza jest klasa, której szukasz.
- Dzięki. – uśmiechnął się do mnie chłopak co odwzajemniłam
- Powodzenia na fizyce. – rzuciłam i zostałam pociągnięta przez Zosię
Jedno jej spojrzenie i już wiedziałam co myśli. Obydwie nie znałyśmy tego chłopaka, a oko można było zawiesić. Mimo tego, że byłyśmy w związkach. Oczywiście na lekcji historii nie było ciekawie, nauczycielka po raz kolejny zadała pytanie odnośnie matury – kto jaki poziom zdaje i czy w ogóle zdaje, na co westchnęłam i miałam termin do końca tygodnia na odpowiedź. Dlatego musiałam dzisiejszy wieczór poświęcić na poszukiwaniu idealnego dla siebie kierunku. Lekcje o dziwo zleciały mi dosyć szybko i mogłam cieszyć się ostatnimi ciepłymi dniami, stąd też ze szkoły wyszłam jak najszybciej i ruszyłam do domu. Z tego co pamiętałam, to powinna być mama, która zapewne pracowała nad kolejnym zleceniem. Ostatnio miała sesję ślubną w plenerze, więc pewnie siedziała nad zdjęciami. Stąd tez weszłam do domu rzucając torbę przy drzwiach i poszłam do niej.
- Hej kochanie, obiad jest w lodówce jak jesteś głodna. – a ja tylko westchnęłam siadając obok niej – Co tam?
- Kiepsko. Dlaczego wszyscy wiedzą co chcą robić po szkole, a ja nie mogę się zdecydować?
- Mnie się nie pytaj, ale aż tak źle?
- Do końca tygodnia muszę się zdecydować wstępnie na jakie poziomy zdaje pewne kierunki, i dzisiejszy wieczór zapewne będę nad tym myśleć i szukać kierunku dla siebie.
- Wiesz skarbie, że nie musisz iść na studia od razu. Nic na siłę. – uśmiechnęła się do mnie – Tato też tak uważa, lepiej cieszyć się z tego co się robi niż robić coś na siłę i wbrew sobie. Możesz zawsze wyjechać do pracy i podszkolić język.
- Arek nie wyjedzie, ten wie co chce robić. – jęknęłam
- Ty też znajdziesz coś dla siebie, ale zamiast latać jak głupia za chłopakiem to powinnaś posiedzieć w samotności i pomyśleć. – na co pokiwałam głową – Właściwie to pojedziesz w ten weekend ze mną na zdjęcia? Przyda mi się pomoc.
- Jasne. I tak nie mam jak na razie planów. – uśmiechnęłam się do niej - A teraz idę zjeść obiad i odrobię lekcje.
Mama się do mnie jedynie uśmiechnęła i poszłam do kuchni, gdzie szybko zjadłam obiad i siedząc już w swoim pokoju odpaliłam laptopa. Najpierw lekcje, które o dziwo poszły mi dosyć szybko. I mogłam w spokoju szukać studiów. Nawet nie zauważyłam, że siedziałam nad tym dobre trzy godziny, usłyszałam dzwonek przychodzącej wiadomości na skype, więc od razu odebrałam połączenie i widziałam swojego chłopaka na ekranie.
- A panna dlaczego nie odbiera? – a ja zdziwiona rozejrzałam się po swoim pokoju w poszukiwaniu swojego telefonu – No tak myślałem. – zaśmiał się
- Byłam po prostu skupiona na czymś innym.
- Można wiedzieć na czym?
- Szukałam studiów dla siebie. Wszyscy dookoła mi mówią co chcą robić, nauczyciele pytają na każdym kroku i w końcu musiałam wziąć się w garść. Chociaż mama mi powiedziała, że nic się nie stanie jak nie pójdę od razu na studia.
- W końcu to nie koniec świata. Możesz pracować, a pójść później. Ale wymyśliłaś kierunek?
- Na razie tak, teraz wstępnie wiem jakie dodatkowe przedmioty wziąć. A właśnie co do szkoły, to pamiętasz o tych książkach? Pytałam się ciebie w wakacje i Zosia się dzisiaj mnie pytała.
- No tak, mam przygotowane je. Podrzucę jej jutro w szkole, tylko zobaczę ile jeszcze wziąć. Mama stwierdziła, że symboliczną złotówkę warto za dobre książki. Więc muszę zobaczyć po ile schodzą na allegro.
- Tylko wiesz nie dużo. To moja kumpela. A kiedy się widzimy, oprócz jutra?
- W weekend? – a ja od razu jęknęłam – Zajęta jesteś?
- Mama mnie zatrudniła na weekend. Będę pomagać jej w sesji zdjęciowej.
- W takim razie możesz iść ze mną na zakupy pojutrze. Muszę kupić sobie nowe ciuchy. – a ja się od razu uśmiechnęłam – No właśnie, twoja pomoc się przyda. Więc jesteśmy umówieni. Pomożesz mi wybrać spodnie. – i usłyszeliśmy głos Moniki, jego młodszej siostry – Aj muszę uciekać. Obiecałem.
- Pozdrów małą i do jutra. – wysłałam mu buziaka i się wyłączyłam
Och, cieszę się, że nie muszę już podejmować podobnych wyborów jak studia i moja przyszłość - chociaż to drugie to w sumie wciąż otwarta sprawa. Trochę sentymentalnie się zrobiło, ja już liceum skończyłam dawno temu, ale jakoś wcale za nim nie tęsknię. Dlatego też nie zazdroszczę wyborów, które muszą podejmować maturzyści. W ogóle dawno też nie czytałam niczego o nastolatkach, haha. Pewnie będą odbierać wszystko inaczej, niż te kilkanaście lat temu ;)
OdpowiedzUsuńTymczasem pozdrawiam i do następnego! :D