Można rzec, że od
dwóch tygodni byłam szczęściarą. Posiadałam dwóch chłopaków, choć swój wolny
czas spędzałam tylko z jednym. Znaczy się, nie było go aż tak dużo. Arek
faktycznie miał nawał roboty. Treningi, mecze a do tego studia, na prawdę go
podziwiałam... zwłaszcza, że za oknem sypał śnieg, który zaraz powodował jedno
wielkie błoto na ulicy. Był właśnie taki dzień. Do świąt mieliśmy dokładnie dwa
tygodnie i nie mogłam się doczekać. A za oknem szaro i ponuro. Już od rana
dostawałam wiadomości od Piotrka, i po raz kolejny go zbyłam i nie czułam się z
tego powodu dobrze, ale na prawdę nie wiedziałam jak z nim zerwać. Wybierałam
za to mniejsze zło i wieczorem po zajęciach pojawiłam się w mieszkaniu Arka z
szerokim uśmiechem. Od razu przywitał mnie namiętnym pocałunkiem i siedząc pod
kocem oglądaliśmy komedię. Tak bym mogła spędzać każdy wieczór, choć chłopak
przysnął. Na sam widok uśmiechnęłam się i aby go nie budzić delikatnie się
wyswobodziłam, ale to i tak nic nie dało. Jak tylko wstałam z kanapy, Arek się
przebudził i przecierając twarz zdziwiony na mnie spojrzał.
- Będę
się chyba zbierać. A ty powinieneś iść spać. - uśmiechnęłam się do niego na co
westchnął - Ciężki trening co?
- Tak,
do tego wczoraj uczyłem się do późnych godzin do kartkówki. Już nie mogę
doczekać się świąt, wtedy biorę urlop.
- Nie
wiem czy szaleństwa na lodzie nazwiesz odpoczynkiem. Monika pewnie już ostrzy
łyżwy.
- To
akurat zawsze była przyjemność i mam nadzieję, że z nami pójdziesz. -
uśmiechnął się do mnie skradając przy okazji namiętny pocałunek - I nie idź.
Możesz w końcu nocować tutaj. Samemu jest czasem nudno.
- Wiem,
że uwielbiasz mieć mnie w ramionach, ale przypominam, że dalej posiadasz jedną
poduszkę. - zaśmiałam się idąc do łazienki, gdzie szybko załatwiłam to co miałam
i wyszłam wycierając dłonie o spodnie, tylko, że nie spodziewałam się
drastycznej zmiany nastroju chłopaka, który siedział sztywno na sofie - Daj
buzi i uciekam. - nachyliłam się, ale szybko zrobił unik - Arek?
- Idziesz
do niego, prawda? - powiedział chłodno na co się wyprostowałam - Kurwa Kaśka, w
co ty grasz?
- To
nie tak...
- Nie?
To jak mi wytłumaczysz fakt, że masz dwóch chłopaków? Bo mnie chyba traktujesz
jako swojego chłopaka, a nie kochanka?!
- Bo
tak jest. Ale to skomplikowane...
- Skomplikowane?!
- spojrzał na mnie jak na idiotkę - co tu może być skomplikowane? Mówiłaś, że
mnie kochasz. Że chcesz być ze mną, i mimo tego dalej jesteś z Piotrkiem?
- Nie
wiem jak z nim zerwać. - mruknęłam
- Słucham?
Mnie wiedziałaś jak rzucić choć zarzekasz się, że coś do mnie wtedy czułaś.
Więc jaki masz problem z kolesiem, którego nie kochasz? Zadam jeszcze raz
pytanie, w co ty pogrywasz?! - spojrzał na mnie ostro na co spuściłam głowę bo
kompletnie nie wiedziałam co mu odpowiedzieć - Rozumiem. Czyli po prostu chciałaś
od nowa spróbować tak? Zobaczyć jak to jest po czasie ze mną spędzać czas,
uprawiać seks. Jesteś pieprzoną hipokrytką! Mówisz, że on nic dla ciebie nie
znaczy, że przy nim czujesz się samotna. A prawda jest zupełnie inna.
- To
nie tak! Na prawdę cię kocham. Tylko ciebie.
- Szkoda,
że fizycznie. - warknął
- Arek
dobrze wiesz, że nie o to chodzi. Zerwę z nim. Jeszcze w tym tygodniu.
- Wiesz
co? Teraz mi wszystko jedno. Rób co chcesz bo ja nie chcę brać udziału w żadnej
twojej grze. - powiedział oschle - Wiesz gdzie są drzwi.
Jeszcze nigdy nie
widziałam go tak wściekłego, dlatego spuściłam głowę i zabrałam swoje rzeczy.
Jak tylko zeszłam na dół oparłam się o ścianę i rozpłakałam. Miał rację,
wiedziałam o tym. Ale na prawdę nie wiedziałam jak zerwać z Piotrkiem tak, aby
nie było nieprzyjemnej sytuacji. Nigdy nie łamałam komuś serca. Ruszyłam jednak
przed siebie, gdzie wsiadłam do tramwaju i wyciągnęłam telefon, zobaczyłam co
mi napisał Piotrek i jęknęłam w duchu. Na miejscu Arka też bym się wkurwiła, po
jego reakcji byłam pewna, że odczytał najnowszą wiadomość z telefonu, który
leżał na stoliku, oparłam głowę o szybę i przymknęłam oczy. Bałam się, że
straciłam Arka już na zawsze, jeszcze nigdy nie widziałam w jego oczach takiej
wściekłości i co najgorsze zawodu. Do akademika doszłam w zastraszającym tempie
i głośno zaklęłam kiedy widziałam skarpetkę na klamce, ale w tym momencie
miałam to gdzieś i po prostu głośno zapukałam. Po chwili w drzwiach stał
wkurzony Kuba, ale widząc moją zapłakaną osobę, zaraz wpuścił mnie do środka na
co rzuciłam się na swoje łóżko.
- To
ja chyba was... - usłyszałam
- Spieprzyłam
sobie życie. - wypłakałam na co spojrzeli zdziwieni na mnie - Arek ma mnie za
szmatę bawiącą się uczuciami i po raz kolejny mam złamane serce. I dlaczego? Bo
jestem tchórzliwą cipą, która nie wie jak zerwać z drugim chłopakiem.
- Wiedziałam.
- westchnęła Sara siadając obok mnie
- To
dlaczego milczałaś? Mogłaś mnie wyciągnąć siła na randkę z Piotrkiem i zmusić
do zerwania.
- Ty
musisz podejmować decyzję, nie ona. - zauważył Kuba na co zapłakałam głośniej -
Słuchaj, jeśli w końcu staniesz twarzą w twarz z problemami będzie lepiej.
Musisz powiedzieć prawdę Piotrkowi, zerwać z nim i przeprosić na kolanach Arka.
Jeśli on będzie wiedział, że zostawiłaś przeszłość za sobą, wybaczy ci. -
powiedział na co obydwie na niego spojrzałyśmy
- Kuba
ma rację, dlaczego ciągnęłaś tą grę, choć cały czas i tak byłaś z Arkiem?
- Nie
potrafię złamać komuś serca. - mruknęłam
- Już
dawno to zrobiłaś, choć ty tego nie widzisz. - rzucił Kuba na co zaraz go
uspokoiła Sara, w ogóle nie wiedziałam, dlaczego to on wbija mi do głowy rady a
nie moja przyjaciółka - Zastanów się kogo kochasz i czego ty tak na prawdę
chcesz. - rzucił jeszcze na wychodne na co siedziałam zanosząc się płaczem na
łóżku
- Choć
ostro, mówi dobrze. Musisz zmierzyć się z życiem.
Owszem wiedziałam, że
mają rację. Nie byłam głupia, zresztą po tygodniu w końcu się odważyłam i
napisałam do Piotrka. Umówiłam się z nim w Gdańsku, i im bliżej niego byłam tym
bardziej traciłam grunt pod nogami. Piotrek od razu z uśmiechem mocno objął
mnie w pasie i zaraz poczułam jego usta na swoich, choć mocno je zacisnęłam na
co zdziwiony na mnie spojrzał.
- Kaśka
co jest? - zaśmiał się
- Odchodzę.
- szepnęłam na co uśmiech zszedł mu z twarzy - Lubię cię, ale... tylko lubię. I
nie mogę z tobą być.
- Słucham?!
- Jesteś
świetnym chłopakiem, kumplem. Ale ja potrzebuje kogoś, kto sprawi, że nie będę
czuła się samotna przy tej osobie. Wiem, że mnie kochasz i przepraszam, że ci
to zrobiłam. Pozwoliłam ci się do mnie zbliżyć i pokochać, ale ja nie
odwzajemniam tych uczuć. Choć starałam się, nie potrafię.
- Chyba
sobie żartujesz? - warknął - To po co ze mną byłaś?
- Sama
nie wiem... ale nie chcę też robić ci nadziei. Uwierz mi, zasługujesz na kogoś
lepszego.
Nie czekałam na jego
odpowiedź. Dałam mu tylko ostatniego buziaka w policzek i wyswobodziłam się z
jego ramion. Szybkim krokiem ruszyłam do akademika. Jedna sprawa załatwiona,
teraz musiałam wyjaśnić wszystko Arkowi. A to na pewno będzie o wiele
trudniejsze niż zerwanie z Piotrkiem. Weszłam do pokoju gdzie panował istny
bałagan. Zdziwiona spojrzałam na sprawcę całego zamieszania
- Sarę. Wyglądało na to, że dziewczyna się pakowała i tego nie rozumiałam.
- Wracasz
już do domu na święta? - zaśmiałam się siadając na łóżku
- Jak
rozmowa?
- Wyrzuciłam
z siebie wszystko i jestem singlem. - westchnęłam i zastanawiałam się, dlaczego
zmienia temat - Ej Sara co jest?
- Przepraszam,
że dopiero teraz... miałam ci wcześniej powiedzieć, ale miałaś swoje problemy...
- westchnęła siadając obok mnie - Wyprowadzam się. Od stycznia będziesz miała
tutaj kogoś innego. - powiedziała powoli na co zdziwiona na nią spojrzałam -
Kuba dostał ofertę od kumpla, duży pokój na dwie osoby, cena taka sama co
tutaj. Postanowiliśmy zaryzykować.
- Gratuluję.
- powiedziałam cicho - Choć z jednej strony smutno mi, że zostawiasz mnie, ale
cieszę się, że chociaż tobie się układa. Kuba jest świetny.
- Wiem,
też będziesz tak szczęśliwa. Musisz tylko porozmawiać z najważniejszą osobą.
Nic nie powiedziałam
tylko złapałam za jej bluzkę i pomogłam jej się pakować. Było mi smutno, nie
wiedziałam kogo teraz dostanę, choć wiedziałam, że mimo wszystko dalej będziemy
się przyjaźnić. I cieszyłam się jej szczęściem, na prawdę. Świetnie pasowali do
siebie z Kubą i było to po nich widać i to mnie najbardziej cieszyło.
Wiedziałam, że oddaję przyjaciółkę w dobre ręce.
Dni mijały i sama
pakowałam swoją walizkę, pojechałam taksówką z samego rana na lotnisko i po
godzinie byłam w ramionach taty. I nie miałam zamiaru nawet się odsuwać, od
razu zapytał co się dzieje, ale machnęłam tylko ręką. Nie miałam ochoty
zwierzać im się z moich problemów sercowych. Ale i tak nie dało się milczeć,
mama w domu od razu zapytała co u Piotrka więc odpowiedziałam zgodnie z prawdą,
że z nim zerwałam. Na szczęście nic nie powiedzieli, chyba uznali, że dlatego
mam mało świąteczny nastrój, ale gdyby wiedzieli, że to chodzi o innego
chłopaka... Arka nie widziałam ani razu, ani z nim nie rozmawiałam. Zresztą
pewnie już był w domu i bawił się z Moniką. Miałam ogromną ochotę napisać mu
wiadomość, aby się spotkać ale zawsze tchórzyłam. Wigilia zresztą minęła nam w
spokojnej i rodzinnej atmosferze, aż nadeszła północ i poszliśmy na pasterkę.
Choć moja rodzina nie była religijna, to na pasterkę zawsze chodziliśmy
pośpiewać kolędy, które tak bardzo z tatą uwielbialiśmy. W kościele rozglądałam
się jak dziecko w poszukiwaniu znajomych twarzy, ale nikogo nie mogłam
dostrzec. Po zakończonej mszy wyszliśmy przed kościół i czekaliśmy na mamę, która
spotkała koleżankę i poszła z nią porozmawiać i złożyć życzenia. Usłyszałam jak
tato o coś mnie pyta więc podniosłam głowę i od razu zobaczyłam Arka. Stał z
rodzicami i Moniką i poczułam znajome ciepło i nie patrząc na nic ruszyłam w
jego kierunku. W tym momencie nie myślałam, szybkim krokiem doszłam do niego i
widziałam jego zdziwiony wzrok, choć nie miałam ochoty rozmawiać. Jak tylko
znalazłam się tuż obok niego momentalnie go pocałowałam. Powoli jednak traciłam
nadzieję, zwłaszcza, że chłopak nie odwzajemnił pocałunku. Odsunęłam się na
minimalną odległość i chciałam się rozpłynąć. Popełniłam kolejny błąd...
podniosłam tylko powieki i z łzami w oczach spojrzałam na niego. Szepnęłam
przepraszam i chciałam uciec, schować się w ramionach taty, tyle tylko, że
poczułam inne ramiona, które mocno objęły mnie w pasie. Nim się zorientowałam
co się dzieje, Arek wpił się swoimi ustami w moje na co cicho jęknęłam, ale od
razu szczęśliwa odwzajemniłam pocałunki. W tym momencie wiedziałam, że będzie
wszystko dobrze, że zrobiłam pierwszy krok do przeprosin. Usłyszałam tylko
głośne - O! Więc oderwałam się od chłopaka i poczułam zażenowanie. Staliśmy
przed naszymi rodzicami, i nie wiedziałam jak się zachować.
- Myślę,
że powinniście do nas wpaść na kawkę. - zauważyła moja mama uśmiechając się do
mamy Arka
- Też
tak myślę, jeśli od nowa będziemy swatami. Bo chyba te wasze czułe powitanie o
tym świadczy? - spojrzała na nas na co nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Tak.
- uśmiechnął się Arek do mnie - Kaś ponownie odnalazła moje serce i jeśli tylko
zechce może trzymać je do końca życia.
- Czy
ty się właśnie oświadczyłeś mojej córce? - usłyszałam śmiech mojego taty i
wtedy usłyszałam poważne i szczere
- Tak.
W tym momencie nic
się dla mnie nie liczyło, stałam jak zahipnotyzowana i patrzyłam w jego radosne
oczy. Niczego więcej do szczęścia nie było mi trzeba. Pisnęłam tylko radośnie i
zaraz na niego wskoczyłam na co okręcił mnie ze śmiechem wokół własnej osi.
Krzyknęłam głośno tak i choć większość osób zwróciło na nas uwagę, mi to nie
przeszkadzało. Od razu pocałowałam chłopaka i szepnęłam tylko „kocham cię”.
Całe zmartwienia poszły w zapomnienie, w tym momencie rozpierała mnie radość i
mogłabym spędzić do końca życia czas w jego silnych ramionach. Arek postawił
mnie jednak na chodniku i szepnął mi do ucha - „Kocham cię Kaś i zawsze tylko
ty liczyłaś się bardziej niż piłka”. W moich oczach automatycznie stanęły
świeczki, jednak zaraz zostałam porwana przez kobiety, mocno mnie wszyscy
ściskali i gratulowali. W końcu byli świadkami zaręczyn, ba! Oni jako jedyni
byli świadkami naszej kiełkującej miłości.
&&&
I dobiegł koniec tej historii... mam nadzieję, że wam się podobała ;) coś nowego, bo nie o piłkarzach, siatkarzach tylko o zwykłych nastolatkach :) dziękuje wam bardzo za to, że czytaliście, również dziękuje JustineRico, bądź Alma Blanca, za komentarze, miło jest kiedy wiadomo, że choć jedna osoba czyta i ma coś do powiedzenia :)
Zostawiam was z domysłem jak potoczą się losy Kaś i Arka... a i jakby ktoś chciał dalej czytać historię o normalnych ludziach i ich perypetiach, zapraszam na staro/nowe opowiadanie
https://find-happiness-at-home.blogspot.com/
Gdzie pojawił się nowy, 7 rozdział.
Ps. SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU WAM ŻYCZĘ.