poniedziałek, 31 grudnia 2018

27. Tak.

Można rzec, że od dwóch tygodni byłam szczęściarą. Posiadałam dwóch chłopaków, choć swój wolny czas spędzałam tylko z jednym. Znaczy się, nie było go aż tak dużo. Arek faktycznie miał nawał roboty. Treningi, mecze a do tego studia, na prawdę go podziwiałam... zwłaszcza, że za oknem sypał śnieg, który zaraz powodował jedno wielkie błoto na ulicy. Był właśnie taki dzień. Do świąt mieliśmy dokładnie dwa tygodnie i nie mogłam się doczekać. A za oknem szaro i ponuro. Już od rana dostawałam wiadomości od Piotrka, i po raz kolejny go zbyłam i nie czułam się z tego powodu dobrze, ale na prawdę nie wiedziałam jak z nim zerwać. Wybierałam za to mniejsze zło i wieczorem po zajęciach pojawiłam się w mieszkaniu Arka z szerokim uśmiechem. Od razu przywitał mnie namiętnym pocałunkiem i siedząc pod kocem oglądaliśmy komedię. Tak bym mogła spędzać każdy wieczór, choć chłopak przysnął. Na sam widok uśmiechnęłam się i aby go nie budzić delikatnie się wyswobodziłam, ale to i tak nic nie dało. Jak tylko wstałam z kanapy, Arek się przebudził i przecierając twarz zdziwiony na mnie spojrzał.

- Będę się chyba zbierać. A ty powinieneś iść spać. - uśmiechnęłam się do niego na co westchnął - Ciężki trening co?
- Tak, do tego wczoraj uczyłem się do późnych godzin do kartkówki. Już nie mogę doczekać się świąt, wtedy biorę urlop.
- Nie wiem czy szaleństwa na lodzie nazwiesz odpoczynkiem. Monika pewnie już ostrzy łyżwy.
- To akurat zawsze była przyjemność i mam nadzieję, że z nami pójdziesz. - uśmiechnął się do mnie skradając przy okazji namiętny pocałunek - I nie idź. Możesz w końcu nocować tutaj. Samemu jest czasem nudno.
- Wiem, że uwielbiasz mieć mnie w ramionach, ale przypominam, że dalej posiadasz jedną poduszkę. - zaśmiałam się idąc do łazienki, gdzie szybko załatwiłam to co miałam i wyszłam wycierając dłonie o spodnie, tylko, że nie spodziewałam się drastycznej zmiany nastroju chłopaka, który siedział sztywno na sofie - Daj buzi i uciekam. - nachyliłam się, ale szybko zrobił unik - Arek?
- Idziesz do niego, prawda? - powiedział chłodno na co się wyprostowałam - Kurwa Kaśka, w co ty grasz?
- To nie tak...
- Nie? To jak mi wytłumaczysz fakt, że masz dwóch chłopaków? Bo mnie chyba traktujesz jako swojego chłopaka, a nie kochanka?!
- Bo tak jest. Ale to skomplikowane...
- Skomplikowane?! - spojrzał na mnie jak na idiotkę - co tu może być skomplikowane? Mówiłaś, że mnie kochasz. Że chcesz być ze mną, i mimo tego dalej jesteś z Piotrkiem?
- Nie wiem jak z nim zerwać. - mruknęłam
- Słucham? Mnie wiedziałaś jak rzucić choć zarzekasz się, że coś do mnie wtedy czułaś. Więc jaki masz problem z kolesiem, którego nie kochasz? Zadam jeszcze raz pytanie, w co ty pogrywasz?! - spojrzał na mnie ostro na co spuściłam głowę bo kompletnie nie wiedziałam co mu odpowiedzieć - Rozumiem. Czyli po prostu chciałaś od nowa spróbować tak? Zobaczyć jak to jest po czasie ze mną spędzać czas, uprawiać seks. Jesteś pieprzoną hipokrytką! Mówisz, że on nic dla ciebie nie znaczy, że przy nim czujesz się samotna. A prawda jest zupełnie inna.
- To nie tak! Na prawdę cię kocham. Tylko ciebie.
- Szkoda, że fizycznie. - warknął
- Arek dobrze wiesz, że nie o to chodzi. Zerwę z nim. Jeszcze w tym tygodniu.
- Wiesz co? Teraz mi wszystko jedno. Rób co chcesz bo ja nie chcę brać udziału w żadnej twojej grze. - powiedział oschle - Wiesz gdzie są drzwi.

Jeszcze nigdy nie widziałam go tak wściekłego, dlatego spuściłam głowę i zabrałam swoje rzeczy. Jak tylko zeszłam na dół oparłam się o ścianę i rozpłakałam. Miał rację, wiedziałam o tym. Ale na prawdę nie wiedziałam jak zerwać z Piotrkiem tak, aby nie było nieprzyjemnej sytuacji. Nigdy nie łamałam komuś serca. Ruszyłam jednak przed siebie, gdzie wsiadłam do tramwaju i wyciągnęłam telefon, zobaczyłam co mi napisał Piotrek i jęknęłam w duchu. Na miejscu Arka też bym się wkurwiła, po jego reakcji byłam pewna, że odczytał najnowszą wiadomość z telefonu, który leżał na stoliku, oparłam głowę o szybę i przymknęłam oczy. Bałam się, że straciłam Arka już na zawsze, jeszcze nigdy nie widziałam w jego oczach takiej wściekłości i co najgorsze zawodu. Do akademika doszłam w zastraszającym tempie i głośno zaklęłam kiedy widziałam skarpetkę na klamce, ale w tym momencie miałam to gdzieś i po prostu głośno zapukałam. Po chwili w drzwiach stał wkurzony Kuba, ale widząc moją zapłakaną osobę, zaraz wpuścił mnie do środka na co rzuciłam się na swoje łóżko.

- To ja chyba was... - usłyszałam
- Spieprzyłam sobie życie. - wypłakałam na co spojrzeli zdziwieni na mnie - Arek ma mnie za szmatę bawiącą się uczuciami i po raz kolejny mam złamane serce. I dlaczego? Bo jestem tchórzliwą cipą, która nie wie jak zerwać z drugim chłopakiem.
- Wiedziałam. - westchnęła Sara siadając obok mnie
- To dlaczego milczałaś? Mogłaś mnie wyciągnąć siła na randkę z Piotrkiem i zmusić do zerwania.
- Ty musisz podejmować decyzję, nie ona. - zauważył Kuba na co zapłakałam głośniej - Słuchaj, jeśli w końcu staniesz twarzą w twarz z problemami będzie lepiej. Musisz powiedzieć prawdę Piotrkowi, zerwać z nim i przeprosić na kolanach Arka. Jeśli on będzie wiedział, że zostawiłaś przeszłość za sobą, wybaczy ci. - powiedział na co obydwie na niego spojrzałyśmy
- Kuba ma rację, dlaczego ciągnęłaś tą grę, choć cały czas i tak byłaś z Arkiem?
- Nie potrafię złamać komuś serca. - mruknęłam
- Już dawno to zrobiłaś, choć ty tego nie widzisz. - rzucił Kuba na co zaraz go uspokoiła Sara, w ogóle nie wiedziałam, dlaczego to on wbija mi do głowy rady a nie moja przyjaciółka - Zastanów się kogo kochasz i czego ty tak na prawdę chcesz. - rzucił jeszcze na wychodne na co siedziałam zanosząc się płaczem na łóżku
- Choć ostro, mówi dobrze. Musisz zmierzyć się z życiem.

Owszem wiedziałam, że mają rację. Nie byłam głupia, zresztą po tygodniu w końcu się odważyłam i napisałam do Piotrka. Umówiłam się z nim w Gdańsku, i im bliżej niego byłam tym bardziej traciłam grunt pod nogami. Piotrek od razu z uśmiechem mocno objął mnie w pasie i zaraz poczułam jego usta na swoich, choć mocno je zacisnęłam na co zdziwiony na mnie spojrzał.

- Kaśka co jest? - zaśmiał się
- Odchodzę. - szepnęłam na co uśmiech zszedł mu z twarzy - Lubię cię, ale... tylko lubię. I nie mogę z tobą być.
- Słucham?!
- Jesteś świetnym chłopakiem, kumplem. Ale ja potrzebuje kogoś, kto sprawi, że nie będę czuła się samotna przy tej osobie. Wiem, że mnie kochasz i przepraszam, że ci to zrobiłam. Pozwoliłam ci się do mnie zbliżyć i pokochać, ale ja nie odwzajemniam tych uczuć. Choć starałam się, nie potrafię.
- Chyba sobie żartujesz? - warknął - To po co ze mną byłaś?
- Sama nie wiem... ale nie chcę też robić ci nadziei. Uwierz mi, zasługujesz na kogoś lepszego.

Nie czekałam na jego odpowiedź. Dałam mu tylko ostatniego buziaka w policzek i wyswobodziłam się z jego ramion. Szybkim krokiem ruszyłam do akademika. Jedna sprawa załatwiona, teraz musiałam wyjaśnić wszystko Arkowi. A to na pewno będzie o wiele trudniejsze niż zerwanie z Piotrkiem. Weszłam do pokoju gdzie panował istny bałagan. Zdziwiona spojrzałam na sprawcę całego zamieszania - Sarę. Wyglądało na to, że dziewczyna się pakowała i tego nie rozumiałam.

- Wracasz już do domu na święta? - zaśmiałam się siadając na łóżku
- Jak rozmowa?
- Wyrzuciłam z siebie wszystko i jestem singlem. - westchnęłam i zastanawiałam się, dlaczego zmienia temat - Ej Sara co jest?
- Przepraszam, że dopiero teraz... miałam ci wcześniej powiedzieć, ale miałaś swoje problemy... - westchnęła siadając obok mnie - Wyprowadzam się. Od stycznia będziesz miała tutaj kogoś innego. - powiedziała powoli na co zdziwiona na nią spojrzałam - Kuba dostał ofertę od kumpla, duży pokój na dwie osoby, cena taka sama co tutaj. Postanowiliśmy zaryzykować.
- Gratuluję. - powiedziałam cicho - Choć z jednej strony smutno mi, że zostawiasz mnie, ale cieszę się, że chociaż tobie się układa. Kuba jest świetny.
- Wiem, też będziesz tak szczęśliwa. Musisz tylko porozmawiać z najważniejszą osobą.

Nic nie powiedziałam tylko złapałam za jej bluzkę i pomogłam jej się pakować. Było mi smutno, nie wiedziałam kogo teraz dostanę, choć wiedziałam, że mimo wszystko dalej będziemy się przyjaźnić. I cieszyłam się jej szczęściem, na prawdę. Świetnie pasowali do siebie z Kubą i było to po nich widać i to mnie najbardziej cieszyło. Wiedziałam, że oddaję przyjaciółkę w dobre ręce.

Dni mijały i sama pakowałam swoją walizkę, pojechałam taksówką z samego rana na lotnisko i po godzinie byłam w ramionach taty. I nie miałam zamiaru nawet się odsuwać, od razu zapytał co się dzieje, ale machnęłam tylko ręką. Nie miałam ochoty zwierzać im się z moich problemów sercowych. Ale i tak nie dało się milczeć, mama w domu od razu zapytała co u Piotrka więc odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że z nim zerwałam. Na szczęście nic nie powiedzieli, chyba uznali, że dlatego mam mało świąteczny nastrój, ale gdyby wiedzieli, że to chodzi o innego chłopaka... Arka nie widziałam ani razu, ani z nim nie rozmawiałam. Zresztą pewnie już był w domu i bawił się z Moniką. Miałam ogromną ochotę napisać mu wiadomość, aby się spotkać ale zawsze tchórzyłam. Wigilia zresztą minęła nam w spokojnej i rodzinnej atmosferze, aż nadeszła północ i poszliśmy na pasterkę. Choć moja rodzina nie była religijna, to na pasterkę zawsze chodziliśmy pośpiewać kolędy, które tak bardzo z tatą uwielbialiśmy. W kościele rozglądałam się jak dziecko w poszukiwaniu znajomych twarzy, ale nikogo nie mogłam dostrzec. Po zakończonej mszy wyszliśmy przed kościół i czekaliśmy na mamę, która spotkała koleżankę i poszła z nią porozmawiać i złożyć życzenia. Usłyszałam jak tato o coś mnie pyta więc podniosłam głowę i od razu zobaczyłam Arka. Stał z rodzicami i Moniką i poczułam znajome ciepło i nie patrząc na nic ruszyłam w jego kierunku. W tym momencie nie myślałam, szybkim krokiem doszłam do niego i widziałam jego zdziwiony wzrok, choć nie miałam ochoty rozmawiać. Jak tylko znalazłam się tuż obok niego momentalnie go pocałowałam. Powoli jednak traciłam nadzieję, zwłaszcza, że chłopak nie odwzajemnił pocałunku. Odsunęłam się na minimalną odległość i chciałam się rozpłynąć. Popełniłam kolejny błąd... podniosłam tylko powieki i z łzami w oczach spojrzałam na niego. Szepnęłam przepraszam i chciałam uciec, schować się w ramionach taty, tyle tylko, że poczułam inne ramiona, które mocno objęły mnie w pasie. Nim się zorientowałam co się dzieje, Arek wpił się swoimi ustami w moje na co cicho jęknęłam, ale od razu szczęśliwa odwzajemniłam pocałunki. W tym momencie wiedziałam, że będzie wszystko dobrze, że zrobiłam pierwszy krok do przeprosin. Usłyszałam tylko głośne - O! Więc oderwałam się od chłopaka i poczułam zażenowanie. Staliśmy przed naszymi rodzicami, i nie wiedziałam jak się zachować.

- Myślę, że powinniście do nas wpaść na kawkę. - zauważyła moja mama uśmiechając się do mamy Arka
- Też tak myślę, jeśli od nowa będziemy swatami. Bo chyba te wasze czułe powitanie o tym świadczy? - spojrzała na nas na co nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Tak. - uśmiechnął się Arek do mnie - Kaś ponownie odnalazła moje serce i jeśli tylko zechce może trzymać je do końca życia.
- Czy ty się właśnie oświadczyłeś mojej córce? - usłyszałam śmiech mojego taty i wtedy usłyszałam poważne i szczere
- Tak.

W tym momencie nic się dla mnie nie liczyło, stałam jak zahipnotyzowana i patrzyłam w jego radosne oczy. Niczego więcej do szczęścia nie było mi trzeba. Pisnęłam tylko radośnie i zaraz na niego wskoczyłam na co okręcił mnie ze śmiechem wokół własnej osi. Krzyknęłam głośno tak i choć większość osób zwróciło na nas uwagę, mi to nie przeszkadzało. Od razu pocałowałam chłopaka i szepnęłam tylko „kocham cię”. Całe zmartwienia poszły w zapomnienie, w tym momencie rozpierała mnie radość i mogłabym spędzić do końca życia czas w jego silnych ramionach. Arek postawił mnie jednak na chodniku i szepnął mi do ucha - „Kocham cię Kaś i zawsze tylko ty liczyłaś się bardziej niż piłka”. W moich oczach automatycznie stanęły świeczki, jednak zaraz zostałam porwana przez kobiety, mocno mnie wszyscy ściskali i gratulowali. W końcu byli świadkami zaręczyn, ba! Oni jako jedyni byli świadkami naszej kiełkującej miłości.

&&&

I dobiegł koniec tej historii... mam nadzieję, że wam się podobała ;) coś nowego, bo nie o piłkarzach, siatkarzach tylko o zwykłych nastolatkach :) dziękuje wam bardzo za to, że czytaliście, również dziękuje JustineRico, bądź Alma Blanca, za komentarze, miło jest kiedy wiadomo, że choć jedna osoba czyta i ma coś do powiedzenia :)

Zostawiam was z domysłem jak potoczą się losy Kaś i Arka... a i jakby ktoś chciał dalej czytać historię o normalnych ludziach i ich perypetiach, zapraszam na staro/nowe opowiadanie

https://find-happiness-at-home.blogspot.com/

Gdzie pojawił się nowy, 7 rozdział.

Ps. SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU WAM ŻYCZĘ.

sobota, 29 grudnia 2018

26. Ale tylko przy tobie nie czuję się samotna.

Z Arkiem nie widziałam się dwa tygodnie, nawet do mnie nie pisał ani nic. Kompletnie ten pocałunek namieszał mi w głowie, a do tego Piotrek jakby coś wyczuwał, był dość upierdliwy. Wczoraj zresztą do mnie przyszedł i go wygoniłam z akademika, leżałam właśnie na plecach i po prostu patrzyłam w sufit. Miałam wrażenie, że zaraz mózg mi eksploduję, na szczęście byłam sama. Sara poszła na zajęcia i dlatego nie musiałam tłumaczyć się jej z mojego podłego samopoczucia. Usłyszałam pukanie do drzwi, więc zdziwiona poszłam w tamtym kierunku i zdziwiona stałam przed Kubą.

- Sara kazała cię wyciągnąć z łóżka. - uśmiechnął się - Jej słowa nie moje: faceci to dupki, ale ty nie możesz zawalać przez nich nauki. Kobieta zawsze jest mądrzejsza. - powtórzył jej słowa na co się zaśmiałam - Ma w sumie rację. Powinnaś iść na zajęcia.
- Wiem. - westchnęłam - I dzięki, rozumiem, że jak wyjdę to dasz jej znać?
- Oczywiście.

Jedynie się do niego uśmiechnęłam i zamknęłam drzwi. Mieli rację, nie powinnam zawalać nauki, dlatego poszłam pod prysznic, wyszykowałam się i ruszyłam na zajęcia. Jeszcze zapukałam do drzwi chłopaków i kazałam mu napisać, że wrócę zaraz po ostatnim wykładzie. Jak przykładny student pierwszego roku siedziałam na każdych zajęciach i pilnie się uczyłam, choć moi znajomi woleli ominąć wykłady, na drugim roku doskonale wiedzieli co jest ważne. Wróciłam tak jak obiecałam, zaraz po zajęciach ale za to z butelką wina. Sara siedziała na łóżku i cały czas mi się przyglądała, ale nic nie mówiła. Kiedy w końcu otworzyłam wino i wzięłam pierwszy łyk podniosła brew do góry.

- Nie chcę o tym z nikim rozmawiać, bo wiem, że to zły pomysł. - zauważyłam
- Czy ja wiem. - zaśmiała się - Wal śmiało.
- Jestem głupia nie? Sama sobie wynajduję problemy. Przecież... - napiłam się drugiego łyka
- Dzięki za wino. - zauważyła na co zmroziłam ją wzrokiem - Czyli dobrze myślę? Przespałaś sie z Arkiem? - rzuciła na co mnie zatkało - Ok, więc do tego jeszcze nie doszło.
- Spałam z nim kiedy byliśmy razem. - mruknęłam podchodząc do jej łóżka z kubkiem, do którego nalałam jej wina - Pocałował mnie... ale tak, jak tylko on potrafi. - westchnęłam siadając obok - Po tym jak wcześniej spędziłam noc z własnym chłopakiem.
- Więc? Jaki jest problem?
- Jaki? - spojrzałam na nią jak na jakiegoś ducha - Zdradziłam go. Pocałowałam nie tego faceta co trzeba.
- Arek cię pocałował czy ty go, bo się pogubiłam.
- Najpierw on to zrobił... - napiłam się kolejnego łyka i wkopałam pod jej kołdrę - Co ja mam zrobić?
- Dlaczego zerwaliście? - więc zaraz opowiedziałam jej całą prawdę, nie pominęłam żadnego szczegółu - Ok, a teraz? Dlaczego tak bardzo przejmujesz się tym pocałunkiem?
- Kiedy mnie pocałował... - spuściłam głowę - Poczułam to ciepło... tak tylko Arek potrafi całować.
- Myślę, że nie o to chodzi. - odwróciła się w moją stronę więc podniosłam na nią wzrok jak zbłąkany pies - Szczerze? - widząc moje przyzwolenie zaczęła mówić dalej - Nie pasujesz do Piotrka, jest fajny, ale to właśnie Arek powinien być przy twoim boku. Nie bez powodu kręci się tak przy tobie, ten chłopak nadal cię kocha.
- Piotrek też mnie kocha. - szepnęłam
- Możliwe, ale kogo ty kochasz. - przyjrzała mi się dokładnie na co westchnęłam - Seks to nie wszystko.
- Nie zawsze jest mi dobrze z Piotrkiem. - mruknęłam - Prawda jest taka, że po alkoholu dopiero czuję coś więcej.
- Bo go nie kochasz. - westchnęła obejmując mnie ramieniem - Iskierki masz tylko na widok Arka, i jego wiadomości. Owszem czasem nie powinniśmy wchodzić dwa razy do tej samej rzeki, jednak czasem warto zaryzykować.
- Nie odzywałam się do Arka. - mruknęłam popijając kolejny łyk
- A wczoraj wygoniłaś własnego chłopaka. Napisz do niego, umówcie się na spacer.
- Z Piotrkiem? - spojrzałam na nią na co głośno się śmiała - Myślisz?

Tyle tylko, że nie dane było mi poznać odpowiedzi bo Sara po prostu wstała, wzięła mój telefon i napisała wiadomość do Arka. W moim imieniu umówiła się z chłopakiem na czwartek, mieliśmy spotkać się w kawiarni niedaleko jego mieszkania i zaczęłam panikować, czy to dobra decyzja, na co jedynie przewróciła oczami i zabrała mi wino z ręki. Rzuciła, że resztę mogę wypić jak źle pójdzie czwartkowe spotkanie. Tyle tylko, że w czwartek nie mogłam wyrwać się na spotkanie, dlatego musiałam je przełożyć na dzień kolejny na co Sara tylko przewracała oczami, ona doskonale wiedziała, dlaczego to zrobiłam. W piątek chciał się ze mną spotkać Piotrek, i dlatego kombinowałam. Zresztą jak przykładny student poszłam na zajęcia w piątek i wróciłam do akademika, umówiłam się z Arkiem dopiero na siódmą i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Jednak Sara przyniosła mi obiad i nalała do kubka wina na co zdziwiona na nią spojrzałam.

- Bo zanim dojdziesz do tej knajpki to zejdziesz na zawał. - zaśmiała się - Czego ty się obawiasz?
- Nie wiem. Boję się trochę tego spotkania, nie odzywaliśmy się do siebie i nagle jakby nigdy nic mamy zjeść obiad?
- Kolację. - poprawiła mnie - Uspokój się, pomyśl, że to tylko wieczór z przyjacielem.
- No wiem... - mruknęłam wypijając wino - A ty? Jakie masz plany?
- Kuba zabiera mnie do kina. - uśmiechnęła się szeroko - Więc też mam dzisiaj randkę i zastanawiam się w co ubrać.
- Załóż niebieską sukienkę. - odwzajemniłam gest - Tak ładnie w niej wyglądasz.
- Dobry pomysł.

Uśmiechnęłam się do niej szeroko i sama zaczęłam się ogarniać, choć dałam jej pierwszeństwo. Ona ma w końcu randkę, więc musiała wyglądać zniewalająco. Właściwie do tej pory nie mogłam tego ogarnąć, jak to się stało, że spiknęła się z maruderą. Sama jednak ubrałam się w cieplejsze rzeczy i ruszyłam dziarsko do knajpki, choć musiałam i tak wsiąść w tramwaj, pogoda nam nie dopisywała i zaczął padać listopadowy deszcz. W sumie jadąc tak doszło do mnie, że nie miałam jeszcze żadnego pomysłu na prezenty, a niebawem przecież miały być święta. Doszłam do kawiarni i widziałam chłopaka, siedział już na miejscu i bawił się serwetką. Wzięłam głębszy wdech i weszłam do środka od razu ściągając czapkę. Przeprosiłam za spóźnienie, ale machnął tylko ręką więc z uśmiechem usiadłam na przeciwko niego od razu łapiąc za menu. Kiedy kelner przyjął nasze zamówienie, zostaliśmy sami, rozejrzałam się po lokalu, aby zastanowić się jak zacząć.

- Dzisiaj bez ochroniarza? - zagadał na co na niego zdziwiona spojrzałam - Sary?
- Aaa! Ma dzisiaj randkę, Kuba zabrał ją do kina. - uśmiechnęłam się - W ten weekend masz mecz?
- Tak, jutro jedziemy do Lubinia. Więc spotkam się z chłopakami, specjalnie przyjadą na mecz.
- Pozdrów ich ode mnie. - i uśmiechnęłam się do kelnera, który przyniósł nam picie - Więc kontuzja wyleczona?
- Zobaczymy, nie wiem czy zagram. - westchnął - Kasia, przepraszam... - zaczął - Nie powinienem tego robić, więc zapomnijmy ok? Do niczego nie doszło, więc bądźmy dalej przyjaciółmi, na prawdę zależy mi na tym. - powiedział kładąc swoją dłoń na mojej na co spojrzałam w to miejsce - Przepraszam.
- Możemy poprosić o zapakowanie tych dań? - odezwałam się do kelnera, który spojrzał na mnie zdziwiony - Postanowiliśmy jednak wziąć jedzenie na wynos.
- Kasia? - tym razem zdziwiony był Arek, kiedy kelner od nas odszedł - Co się dzieje? Dlaczego chcesz już iść? Przeze mnie?
- Nie, idziemy do ciebie. - zauważyłam idąc do kasy, gdzie odebrałam nasze jedzenie i zapłaciłam za obiad

Spojrzałam jedynie na Arka i czekałam na to, aż wskaże drogę. Dopiero po dłuższej chwili pokiwał głową i założył mi na głowę czapkę na co się zaśmiałam. Kiedy dotarliśmy na miejsce nie powiem, ale trochę mu zazdrościłam, że miał mieszkanie dla siebie. Choć nie było w nim porządku na co sie zaśmiałam pod nosem, ale usiadłam na kanapie i podziękowałam za herbatę. Oprócz małego salonu połączonego z kuchnią, miał małą sypialnie i łazienkę. Idealne mieszkanie dla jednej osoby.

- Nie wiedziałem, że zamierzasz mnie odwiedzić więc przepraszam za bałagan.
- Gdybyś ty widział nasz pokój. - zaśmiałam się - Ostatnio Sara wbiegła do pokoju i w pośpiechu ściągała stanik, jak się okazało przez pomyłkę wzięła mój i cały dzień ją gniótł. - wróciłam do wspomnień na co sam się zaśmiał - Przynajmniej nie jest z nią nudno.
- A co ona studiuje, nie miałem nawet okazji zapytać.
- Psychologię. - zaśmiałam się - Stąd jest moim zdrowym rozsądkiem, ochroniarzem. Zawsze myślałam, że ktoś idzie na psychologię bo ma problemy, ale ona ma powołanie. Więc chcesz zapomnieć? Dlatego nie odzywałeś się do mnie przez dwa tygodnie?
- Szczerze? - westchnął spoglądając na mnie na co pokiwałam głową - Miałem plan w ogóle się z tobą nie spotykać. Nie chcę mieszać, zresztą muszę skupić się na nauce, treningach. Ale napisałaś...
- To Sara napisała do ciebie. - szepnęłam spuszczając głowę, na co rzucił dlaczego ona - Bo ja jestem tchórzem.
- Nie jesteś.
- Owszem jestem. - przetarłam twarz - Jestem z kimś kogo nie kocham, złamię mu serce. Dlatego unikam również jego. - zaśmiałam się pod nosem - To z nim miałam spędzić piątkowy wieczór, ale wiem jakby wyglądał.
- Mówiłem, że nie mogę być obiektywny jeśli chodzi o niego. - mruknął - Ale nie można też okłamywać drugiej osoby. Powinnaś iść. Spędzić z nim ten wieczór, nie ze mną. - westchnął podchodząc do okna - Byłaś w końcu szczęśliwa. - jedynie westchnęłam i podeszłam do niego
- Ale tylko przy tobie nie czuję się samotna. - szepnęłam delikatnie się do niego przytulając na co jęknął i zaraz przygarnął mnie do siebie, więc mogłam wtulić się w zagłębienie jego szyi

Nie potrzebowałam w tym momencie niczego więcej, staliśmy tak wtuleni w siebie przy oknie i wdychałam jego zapach, uwielbiałam te perfumy, kojarzyły mi się zawsze tylko z nim. Przymknęłam oczy, a kiedy usłyszałam ciche "Kaś" podniosłam głowę i ponownie poczułam jego usta na swoich, po ciele rozniósł się ciepły i przyjemny prąd. W tym momencie pragnęłam tylko jego, chciałam aby ta chwila trwała wiecznie. Poczułam jego dłonie na moich pośladkach i delikatnie je ściskając podniósł mnie do góry na co objęłam go w pasie. Ani na chwilę nie przestaliśmy się całować, aż w końcu wylądowaliśmy na łóżku. Na chwilę się ode mnie odsunął i głaskał po policzku patrząc mi głęboko w oczy, czułam, że nie posunie się dalej, dopóki nie wydam zgody. Dopiero kiedy odpinałam mu guziki przy spodniach ponownie mnie pocałował, by po chwili przenieść sie z pocałunkami na moją szyję. Nie spiesząc się rzucaliśmy gdzie popadnie kolejne części naszych ubrań, musiałam przyznać, że chłopak się wyrobił, już nie był tym chudym nastolatkiem, którego ruchy były niezdecydowane, wiedział jak sprawić kobiecie przyjemność. Szepnęłam mu tylko do ucha, że mam gumki w torebce, pokiwał głową i zaraz poszedł do drugiego pokoju, by po chwili do mnie wrócić, objęłam go mocniej udami, a kiedy we mnie wszedł jednym ruchem głośno jęknęłam. Z każdym pchnięciem wbijałam mu delikatnie palce w barki, czułam, że za chwilę dojdzie, więc go przystopowałam na co zdziwiony na mnie spojrzał. Przewróciłam się z nim tak, że tym razem to ja byłam górą i delikatnie skradałam mu pocałunki co odwzajemnił, ale nie na długo. Zaraz posadził mnie tak, że ponownie się we mnie wsunął i tym razem nadawał tempo trzymając mnie mocno za uda. Z głośnym jękiem doszłam, delikatnie przegryzając jego ucho czując, że dalej się we mnie porusza. W końcu sam się zatrzymał, czułam jak składa pocałunki na moim ramieniu, odsunęłam się jednak zakładając szybko na siebie koszulkę, która leżała na podłodze i sama położyłam się na łóżku starając się wyrównać oddech. Widziałam jego czujny wzrok na co spuściłam głowę.

- Nie musisz się zakrywać przede mną. - zauważył na co tylko jęknęłam - Przede mną nie masz się czego wstydzić.
- Wiem... - mruknęłam na co zaraz mnie objął ramieniem - Po prostu...
- Spokojnie. - szepnął głaszcząc mnie delikatnie po udzie - Koszulka i tak lepiej na tobie leży.
- Przecież jest ciemno. - zaśmiałam się, bo jedyne źródło światła to latarnia za oknem - Zrobiłeś to specjalnie. - Arek nic nie powiedział tylko skradł mi pocałunek na co zamruczałam i się odsunęłam na minimalną odległość - Masz tylko jedną poduszkę?
- Cóż... tak. Nie mam kiedy zrobić zakupów, nawet nie wypakowałem się do końca, w kącie stoją kartony. Kaś... - westchnął na co sama cicho westchnęłam - Żałujesz? - nie odpowiedziałam od razu, po prostu leżałam i patrzyłam mu na twarz na co sam wstał wkładając na siebie bokserki
- Arek to nie tak. - od razu rzuciłam na co usiadł spuszczając głowę, więc zaraz objęłam go w pasie - Nie żałuję, a wręcz przeciwnie. Po prostu... nie jestem taka. Ja już zresztą sama nie wiem. - jęknęłam - Pogubiłam się... - szepnęłam czując łzy w oczach - Ale wiem jedno, chciałam tu dziś być, cały czas zresztą chcę być z tobą. Sara ma rację... tylko przy tobie wiem, że mam wszystko.
- Ale jesteś z Piotrkiem. - zauważył patrząc na mnie na co się rozpłakałam - Kaś... - westchnął objemując mnie ramieniem na co ponownie siedziałam wtulona w niego - Masz przy sobie dwóch facetów, którzy cię kochają. Teraz ty musisz zdecydować, którego pokochasz.
- Nie muszę decydować. - wypłakałam - Bo ja cię dalej kocham i myślę, że nigdy nie przestałam. Owszem złamałeś mi serce, ale już nie jesteśmy w szkole, a ja dalej reaguję na twój dotyk jak wtedy. Arek... wystarczy, że mnie pocałujesz a ja już czuję się jakby wybuchł we mnie wulkan. Tylko ty potrafisz tak całować... do tego, z Piotrkiem aby przeżywać tak fizyczne zbliżenie muszę być wstawiona. - rzuciłam na co spuścił głowę - Przepraszam... ale chcę ci powiedzieć, że owszem jestem z nim, ale on nigdy nie rozkocha mnie w sobie na tyle jak ty. Zerwałabym z nim już wcześniej, ale każdy mi mówił, że sobie wmawiam... że przecież on jest idealny. I nie chcę być sama, boję się samotności bardziej niż odrzucenia... więc jeśli masz wątpliwości, zrozumiem... - szepnęłam i wstałam z łóżka, ale poczułam jedynie jak Arek łapie mnie za dłoń więc przystanęłam w miejscu
- Nigdy nie miałem co do ciebie wątpliwości. - zauważył - Zostań. Proszę cię...


Spojrzałam jedynie na niego i zaraz przyciągnął mnie do siebie, więc siedziałam mu na kolanach i delikatnie głaskałam po policzku. Zamruczał z delikatnym uśmiechem i w tym momencie czas dla mnie zatrzymał się ponownie. W tym samym momencie szepnęliśmy kocham cię i nasze usta złączyły się w pełnym tęsknoty i namiętności pocałunku. 

&&&
Więc także ten... zostawiam to bez komentarza :D 

czwartek, 27 grudnia 2018

25. Będąc ze mną czułeś się samotny?

Starałam się zrelaksować, przestać się zadręczać, dlatego skupiłam na nauce, pracy w kawiarni i co najważniejsze na swoim chłopaku. Spotykałam się z nim coraz częściej co od razu zauważyła Sara i zaczęła mi dokuczać. Był właśnie kolejny piątek i postanowiliśmy iść na imprezę, szalałam na parkiecie z Sarą, aż poczułam w pewnym momencie czyjeś dłonie w pasie. Zdziwiona się odwróciłam i zaraz zobaczyłam Piotrka, tym razem to z nim tańczyłam, choć po chwili szepnął mi do ucha, że może wyjdziemy po angielsku do jego domu. Uśmiechnęłam się pod nosem i pokiwałam głową, że to dobry pomysł. Jednak zamiast wyjść po angielsku, powiedziałam Sarze gdzie się zmywamy, w końcu nie chciałam, aby się o mnie martwiła. Jak się okazało u niego nikogo nie było, zresztą przez alkohol, który wypiłam na imprezie pozwoliłam sobie na trochę więcej szaleństwa. Jęczałam coraz głośniej, aż usłyszałam "kocham cię" tuż przy moich uchu, i zamarłam. Choć zaraz doszłam więc z krzykiem opadłam na  Piotrka i starałam się wyrównać oddech. Nie chciałam w tym momencie żadnej konfrontacji, więc udałam, że śpię. Choć przez pół nocy nie spałam, tylko jak ta idiotka plułam sobie w brodę, że nie powiedziałam mu tego samego, przecież to nic złego, taka jest kolej rzeczy, zwłaszcza w takim momencie. Zresztą zmyłam się tuż po śniadaniu i jęknęłam kiedy zobaczyłam skarpetkę na drzwiach. Nie uśmiechało mi się siedzieć na podłodze, na korytarzu. Ba! Byłam nawet głodna, wyciągnęłam tylko telefon i zerknęłam, która godzina. Właściwie pora na obiad, dlatego przejrzałam swoją książkę telefoniczną, i napisałam wiadomość do Arka, nie widziałam się z nim od ostatniego weekendu i byłam ciekawa co u niego słychać. Zresztą jak się okazało miał kontuzję i siedział w domu, przez to chętnie wybierze się na obiad. Pojechałam na umówione miejsce i byłam zdziwiona, że jest tu tak wcześnie.

- Mieszkam dwie ulice dalej. - zauważył na co zdziwiona usiadłam - Klub wynajmuje nam mieszkania, więc mam kawalerkę. Musimy mieć spokój.
- Zazdroszczę. - westchnęłam - W akademiku czasem nie jest tak jakbym chciała. Dzisiaj zresztą nie miałam co ze sobą zrobić, Sara ma randkę z Kubą.
- Więc nie masz gdzie się podziać? - pokiwałam głową ze śmiechem - Wszystko gra? Wyglądasz na zmęczoną.
- Mówi ci coś impreza? - jęknęłam zamawiając makaron
- Nie bardzo, nie imprezuję. To nie mój świat. - zauważył na co się lekko uśmiechnęłam - Zresztą nie mam dużo czasu, treningi, nauka. No i nie ma też z kim imprezować.
- Możesz do mnie zawsze napisać, skrzyknie się ekipę i mamy imprezę. - puściłam mu oczko na co pokiwał głową - Co to za kontuzja?
- Stłuczony bark, muszę odpocząć tydzień. - skrzywił się, więc od razu zauważyłam, że dzisiejszy dzień spędzi ze mną - Możesz? Nie chciałbym zmieniać twoich planów.
- Nie mam planów. Znaczy się mam, chcę dzisiejszy dzień spędzić z tobą.

O dziwo nic nie powiedział, tylko mi się dokładnie przyjrzał. Zresztą zjedliśmy obiad i ruszyliśmy przed siebie. Cały czas nawijaliśmy jak szaleni i miło było oderwać swoje myśli. Spacerowaliśmy już trzecią godzinę, korzystając z okazji, że byliśmy przy galerii handlowej, poszłam do toalety, a chłopak miał nam zamówić coś do picia. Widziałam go jak rozmawiał z kelnerką, która przyjmowała zamówienie i się mu po prostu przyglądałam. Jak tylko mnie zauważył, przywitał mnie uśmiech, który odwzajemniłam podchodząc do niego. Podziękowałam za kubek z czekoladą  i ruszyliśmy w dalszą drogę. Usłyszałam dzwonek swojego telefonu, więc wyciągnęłam go i westchnęłam kiedy zobaczyłam, że to Piotrek. Schowałam telefon do torby i napiłam się.

- Między wami wszystko gra? - usłyszałam na co spuściłam głowę - Kaś, przecież widzę.
- Kaś... - szepnęłam bo tylko on do tej pory tak na mnie mówił
- Przepraszam. - widziałam, że się speszył - Po prostu do ciebie to bardzo pasuję.
- Nic nie szkodzi. - przyjrzałam mu się - I sama nie wiem, raczej nie gra. Ale to nic ważnego. - machnęłam ręką
- Jeśli chcesz możemy o tym porozmawiać. Widzę, że cię coś męczy, udajesz, że chcesz być w dobrym nastroju, ale widziałem u ciebie lepszy talent aktorski. - jedynie spuściłam głowę i zastanawiałam się nad tym, aż po dłuższej chwili szepnęłam
- Jesteś szczęśliwy?
- Tak, chyba tak. Właściwie to jestem. Nie myślałem nigdy, że tak szybko dostanę się do najwyższej ligi. Zresztą wszystko mi się tu podoba, choć tęsknie. Podziwiam cię za to, że byłaś tu sama przez rok.
- Nie byłam sama, dość szybko zaczęłam spotykać się z Piotrkiem. Do tego mam Sarę. - powiedziałam na co pokiwał głową z uśmiechem - Co o nim myślisz?
- Wiesz, to nie jest chyba dobre pytanie. Mogę nie być obiektywny. - zaśmiał się
- Radek uważa, że nie pasuje do mnie. - zaczęłam - Zabawne, ale kiedy on pojawił się w moim życiu to ty tak mówiłeś. - zaśmiałam się czując łzy w oczach - A teraz kumplujecie się jakby nigdy nic.
- Jest twoim przyjacielem, zresztą ma Milenę. Dobrali się, są szczęśliwi. - zauważył na co pokiwałam głową - Stąd to pytanie? Nie jesteś szczęśliwa?
- Sama nie wiem. - szepnęłam na co wskazał mi ławkę, na której usiadłam - Mam wrażenie, że czegoś mi brakuje. Ale sama nie wiem, jesli się chce komuś zwierzyć, to zaraz słyszę, że to ja sobie coś wmawiam. Że przecież mam wszystko, przyjaciół, dobre oceny na studiach, do tego miła pracę. I co najważniejsze, przecież mam kochającego chłopaka. Więc czego mi może brakować?
- Jesteś samotna. Czasem mając wszystko, nie jesteśmy tak szczęśliwi jakbyśmy chcieli. - zauważył siadając obok mnie i patrząc przed siebie, więc na niego spojrzałam - Będąc z kimś też czujemy się samotni.
- Dlatego zacząłeś się z nią spotykać? Będąc ze mną czułeś się samotny? - szepnęłam, bo właściwie nigdy sobie tego nie wyjaśniliśmy
- Nie Kaś... - zaczął po dłuższej chwili - Nie byłem wtedy samotny, byłem wtedy głupi. - spojrzał na mnie - Podobało mi się to, że zainteresowała się mną inna dziewczyna, w dodatku ty miałaś adoratorów, byłem wtedy na to zły. Aż w końcu ze mną zerwałaś, kompletnie to do mnie nie docierało. Aż dotarło... za późno.
- Złamałeś mi serce. - powiedziałam i dopiero po chwili dotarło do mnie, że nie powinnam tego mówić - Przepraszam.
- Nie masz za co przepraszać. - westchnął - To moja wina. Gdybym wtedy poszedł z tobą na studniówkę.
- To nie o to chodziło. - zauważyłam - Owszem chciałam iść z tobą, i prawda, na złość poszłam z Radkiem. Jednak po złości zrozumiałam, że to dla ciebie ważne. Piłka zawsze była ważna. - uśmiechnęłam się patrząc w bok - Zabolało bardziej to, że poszedłeś z nią, że zacząłeś zauważać ją. I tak szybko zapomniałeś.
- Nigdy o tobie nie zapomniałem. Choć to prawda, nie byłem szczery... - spuścił głowę - Miałaś prawo do tego, aby ze mną zerwać. Zresztą i tak byśmy pewnie się rozeszli w przyjacielskich stosunkach, wyjechałaś na studia do Gdańska.
- Gdzie mam również ciebie. - uśmiechnęłam się pod nosem i jęknęłam w duchu, że zaczynam gadać głupoty. Tyle tylko, że niespodziewanie poczułam jego usta na swoich, na co się wyprostowałam i zaraz się ode mnie odsunął
- Przepraszam. Zagalopowałem się...


Jęknęłam tylko głośno i sama po chwili go pocałowałam, na co objął mnie mocno w pasie. Automatycznie poczułam uderzenie gorąca i chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie. Arek wykorzystał moment i złączył nasze języki, więc sama delikatnie dotknęłam jego policzka, który pogłaskałam kciukiem. Zamruczał na ten gest, i usłyszeliśmy szelest, więc się oderwaliśmy od siebie. Dopiero teraz dotarło do mnie co się przed chwilą wydarzyło. Starałam się złapać oddech i zmrużyłam oczy, kiedy poczułam jak delikatnie mnie głaszcze po policzku. W tym momencie nie wiedziałam co mam powiedzieć, co zrobić. Na szczęście to właśnie Arek zdecydował, rzucił, że pora wracać do domu. Pokiwałam jedynie głową i w ciszy ruszyliśmy w drogę powrotną. 

&&&

Ha w związku z tym, że Arek jest w Gdańsku nie mogło zabraknąć rozdziału, który trochę namiesza czyż nie? Mam nadzieję, że nie zostanę za ten rozdział powieszona xd zresztą następny już w niedzielę :D 

wtorek, 25 grudnia 2018

24. My się chyba nie znamy.

Powrót do rzeczywistości. Choć cieszyłam się z jednego, pogoda nam dopisywała jak na październik, więc korzystając z tej okazji i tak przesiadywaliśmy na dworze. Na szczęście udało nam się, i ponownie byłam w pokoju w akademiku z Sarą, i już planowałyśmy imprezę dla Radka i Mileny. Z tego co mi było wiadome, mieli nocować w akademiku w Gdyni, i mieli przyjechać już w piątek. Na szczęście miałam tylko dwa ćwiczenia, więc nie było jakiegoś problemu z czasem, a i udało mi się zrobić tak grafik w kawiarni, że dostałam wolne. Na szczęście przyjeli mnie ponownie do tej samej, co mnie bardzo cieszyło. Dodatkowa kasa zawsze się przyda. W dodatku miałam tutaj również Arka, sezon rozpoczął już w sierpniu, więc jak wróciłam z wakacji to go nie było, a do tego już od września grał w lidze. Było mi trochę przykro, że się nie podzielił tą informacją ze mną, zresztą nawet się z nim nie widziałam. Doszłam do wniosku, że nie będę się narzucać. Byliśmy tylko kumplami, to wszystko. Leżałam w łóżku i nie miałam ochoty dzisiaj wstawać, za oknem ponownie była ładna pogoda, ale miałam jakiś zły humor, co też automatycznie zauważyła Sara, ściągając ze mnie kołdrę.

- Telefon ci mruga od dziesięciu minut. - zaśmiała się wskazując na biurko - I wstań w końcu, masz wykład.
- Muszę mamusiu? - mruknęłam powoli siadając na łóżku na co mi się przyjrzała - Mam lenia.
- Widzę, ale musisz iść. Owszem możesz jedną nieobecność mieć, ale to nie jest ten dzień. - puściła mi oczko, a już chciałam rzucić, że przecież to wykład - Jak będziesz ładnie chodzić to ominie cię egzamin. Warte to poświęcenia.

Miała niestety rację, więc wzięłam głębszy wdech i wstałam z łóżka. Najpierw złapałam za ciuchy, które przygotowałam dzień wcześniej i poszłam wziąć prysznic. Trochę mi zeszło w łazience, ale byłam już trochę bardziej do życia, spakowałam same potrzebne rzeczy do torby zerkając przy okazji na telefon, na którym widniały wiadomości od Arka. Miał luźniejszy czas i zapraszał mnie na kawę. Odpisałam, że dlaczego nie, mam dzisiaj wolne po zajęciach, zaraz dostałam odpowiedź z adresem.

- Masz ochotę na kawę? - zwróciłam się do Sary, która prostowała włosy - Chciałaś poznać mojego kumpla Arka.
- A to czasem nie zapraszał ciebie? - zaśmiała się i jakoś mnie to nie zdziwiło, że ta dziewczyna czytała moje wiadomości - Sama mówiłaś, nie ogłosił ci, że tu przechodzi. Może chce to nadrobić?
- Dlatego nie chce iść tam sama. - mruknęłam na co mi się przyjrzała - Piotrek nie lubi kiedy chodzę na kawy z innymi facetami.
- Wiesz, że chętnie z tobą pójdę. Ale możesz też zaprosić Piotrka.

Jedno moje spojrzenie i się zamknęła, na szczęście. Złapałam zresztą za torbę i ruszyłam jak na ścięcie, czyli na wykład, kupując po drodze śniadanie. Choć zamiast skupić się na slajdach, po prostu planowałam wycieczkę dla Radka i Mileny. Dopiero kiedy ktoś mnie szturchnął, zauważyłam, że wykład się skończył i sama zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Do knajpki ruszyłam bardzo wolnym krokiem, i kiedy podeszłam do stolika, już siedziała tam Sara więc się z nią przywitałam i złapałam za menu. Po chwili jednak do kawiarni wszedł Arek z przerzuconą torbą na co usłyszałam gwizdnięcie, automatycznie zmroziłam wzrokiem moją przyjaciółkę.

- Hej. - uśmiechnął się i spojrzał zdziwiony na nią - My się chyba nie znamy.
- Sara, jestem ochroniarzem, mamusią i zdrowym rozsądkiem tej marudy. - zaśmiała się
- Nie słuchaj jej, to moja współlokatorka. Chciała cię poznać. - wzruszyłam ramionami na co ze śmiechem usiadł na przeciwko nas
- Miło mi poznać, jestem Arek. - uśmiechnął się do niej - Ale pewnie już to wiesz. Zamówiłyście już? - zgodnie pokiwałyśmy głową, że nie więc sam spojrzał na menu i po chwili podeszła do nas kelnerka u której złożyliśmy zamówienie
- Więc jesteś u nas gwiazdeczką? - zaśmiała się
- Nie jestem gwiazdą. Po prostu piłkarzem ręcznym, który stara się pogodzić to z nauką. - uśmiechnął się do niej co odwzajemniła
- Nauką? Myślałam, że wraz z przeprowadzką rzuciłeś studia.
- Studiuje tutaj, w Gdańsku. Udało mi się załatwić przeniesienie, choć nie jest to takie łatwe, dwa treningi dziennie do tego zajęcia. - westchnął łapiąc za kubek z kawą
- Dlatego nie odzywałeś się do Kaśki? - wypaliła prosto z mostu i miałam w tym momencie ochotę jej przywalić - Zresztą przyjeżdza tutaj na weekend Radek, pewnie go znasz?
- Tak. - spojrzał na mnie uważnie - Sam?
- Mają rocznicę z Mileną więc wpadają na weekend. Zaproponowali mi trójkąt, nie mogłam odmówić. - rzuciłam na co moje towarzystwo zaczęło się śmiać czym też zarazili mnie - Oczywiście, jeśli chcesz spacer z przewodnikiem możesz do nas dołączyć.
- Chętnie, możecie też przyjść na mecz. - zauważył - Też jesteś zaproszona. - zwrócił się do Sary, która się szeroko uśmiechnęła - Sama zauważyłaś, potrzebny jest jej ochroniarz.

Musiałam przyznać, że spędziłam miłe popołudnie, Arek niestety uciekał na drugi trening, więc się z nim pożegnałyśmy i same ruszyłyśmy do akademika spacerem. Złapała mnie pod ramię i się szeroko uśmiechała, zaraz jej przypomniałam, że jest zajęta więc po całej ulicy rozniósł się jej śmiech. Wróciłyśmy do naszego pokoju, ale i tak nie na długo, zaraz zjawił się Kuba i tyle jeśli chodzi o babski wieczór, bo w pokoju byłam sama. Napisałam zresztą do Radka wiadomość, aby był przygotowany na mecz Arka i na jego towarzystwo. Miałam tylko nadzieję, że nie będzie zły.
Choć po tym jak ich przywitałam w piątek raczej cieszyli się, że będzie nas więcej. Zwłaszcza, że mecz był dzisiaj, a po tym mieliśmy iść na imprezę. Zjawiliśmy się punktualnie, do tego dołączyła do nas Sara z Kubą. Siedzieliśmy w widocznym miejscu i kibicowaliśmy, choć nie wszyscy znali zasady, ale dla nas nie było to akurat ważne. Mecz zakończył się remisem, więc zaraz wytknęłam to chłopakowi, że co jestem na hali to remisują. Jednak czekaliśmy na Arka i zastanawialiśmy się, a raczej sprzeczaliśmy gdzie pójdziemy, do jakiego klubu. Choć w końcu zgodnie stwierdziliśmy, pojedziemy do Gdyni i posiedzimy na plaży z piwem. Zresztą tak było łatwiej, mogliśmy odprowadzić Radka z Mileną i wrócić do siebie. Usiadłam na swoim swetrze na piasku i złapałam za piwo.

- Więc co chcecie zobaczyć? - zapytała Sara na co spojrzeli na mnie!
- Chcemy po prostu się zrelaksować. - zauważyła Milena z uśmiechem - Ponoć to Kasia jest przewodnikiem.
- Już możecie zaliczyć plażę w Gdyni. - zaśmiałam się - Jutro pokażę wam Gdańsk i niedzielę spędzimy w Sopocie, i wracacie do domu. - westchnęłam
- Już nie udawaj, że bez nas czujesz się samotna. - zauważył Radek obejmując swoją dziewczynę - Masz tu doborowe towarzystwo.

Wypiłam zaledwie dwa piwa, wolałam nie szaleć, zresztą dość szybko zwinęła się Sara z Kubą, co mi się nie podobało. Myślałam raczej, że z nimi wrócę. Robiło się na dworze coraz chłodniej, dlatego postanowiliśmy się zbierać. Arek szedł z przodu z Mileną, o czymś tam plotkowali na co sama szłam z Radkiem za nimi.

- Więc co tam u Piotrka? Jego też poznamy?
- Co się tego tak czepiłeś? - westchnęłam na co spojrzał na mnie zdziwiony - Może w niedzielę, mieszka w końcu w Sopocie.
- Wszystko gra?
- Tak. - machnęłam ręką i przystanęliśmy pod akademikiem - W takim razie widzimy się jutro w Gdańsku o dziewiątej?
- Dziesiątej, daj człowiekowi pospać. - zaśmiała się Milena - Arek też do nas dołączy. Nie chciał, ale go namówiłam.
- Jemu też przyda się zwiedzanie. - zauważył Radek z uśmiechem - Odprowadź ją bezpiecznie i widzimy się na dworcu o dziesiątej.

Pożegnaliśmy się z nimi i zaraz Arek wskazał mi dłonią drogę, więc ruszyłam pierwsza. Na szczęście wystarczyło zejść z góry i już był dworzec, znalazłam wolne miejsce więc usiadłam przy oknie i się uśmiechnęłam, w końcu było mi ciepło. Patrzyłam tak na widok za oknem, aż w końcu poczułam dłoń Arka na kolanie więc na niego zerknęłam.

- Przepraszam. - zauważył czego nie rozumiałam - Jestem tu od jakiegoś czasu, a się nie widzieliśmy. I nie chciałem się wkręcić na wasze zwiedzanie, mogę się wycofać.
- Arek daj spokój. - westchnęłam - Będzie mi miło jak do nas dołączysz. Nie przepadam za trójkątami. - szepnęłam na co się zaśmiał - Masz zresztą dużo na głowie, to zrozumiałe, że widzimy się dopiero teraz.
- No tak. - pokiwał głową - Nasz przystanek.
- Arek... - stanęłam na dworcu na co na mnie spojrzał zdziwiony - Jeśli chcesz możesz spędzić z nami cały weekend.
- Zobaczymy co nam przygotowałaś na jutro. - zaśmiał się obejmując mnie ramieniem - Chodź, musimy się wyspać.

Wróciłam do swojego pokoju, gdzie o dziwo Sara już leżała pod kołdrą na co zdziwiona na nią spojrzałam, nie tego się spodziewałam jak tak szybko się zmyli. Sama jednak poszłam pod prysznic i wróciłam do pokoju kładąc się do łóżka, oczywiście rzuciłam, że jutro idziemy we czwórkę na co się z uśmiechem mi przyglądała. Zresztą w niedzielę byliśmy w piątkę, aż w końcu musieliśmy odprowadzić ich na dworzec. Szłam z Radkiem z tyłu ze spuszczoną głową na co tylko objął mnie ramieniem.

- Jak się czujesz?
- Dobrze, dlaczego o to pytasz? - spojrzałam na niego zdziwiona
- No cóż, spędzasz dzisiejszy dzień ze swoim chłopakiem, byłym chłopakiem i kumplem, który chciał być twoim chłopakiem. - zaśmiał się na co westchnęłam - Przecież widzę, że nie masz humoru.
- Chyba przez pogodę. - zauważyłam wkładając dłonie do kieszeni spodni
- Możliwe. - przyjrzał mi się - Wiesz, mogę się wtrącić?
- Arek jest tylko kumplem. - westchnęłam patrząc właśnie na piłkarza - Czemu to dla was teraz takie ważne? Widziałam wasze spojrzenia na wakacjach, Zosia wiecznie mi pisze, że sobie wmawiam, że mam świetnego chłopaka ale wynajduję problemy na własne życzenie. Ok, Piotrek jest świetnym chłopakiem, ale...
- Nie o to chodzi. - westchnął - Po prostu widzieliśmy wasze zachowanie. Obstawialiśmy, że będzie między wami jakiś dystans, a wy po prostu się zachowujecie... do tego nikt nie zna twojego chłopaka, nawiasem nie jest taki spoko.
- Radek. - jęknęłam - Już ja sobie wmawiam, że coś jest nie tak i teraz ty? - i niestety doszliśmy na dworzec, więc zaraz do mnie doskoczył Piotrek, który wręcz się we mnie wessał, aby się pożegnać, choć widziałam wzrok Radka, niestety dopiero jak ich żegnaliśmy na dworcu mogłam dokończyć rozmowę
- Nie chciałem się mieszać w twoje życie. - szepnął mi do ucha - Ale czasem inna osoba może ci otworzyć oczy. Zastanów się po prostu z kim lubisz spędzać swój wolny czas.


Pomachalismy im na pożegnanie i wolałam jednak wrócić sama do siebie, o dziwo Arek przyjął to z uśmiechem i sam się ze mną pożegnał. Wróciłam do naszego akademika i po prostu udawałam, że się uczę na kartkówkę w tym tygodniu, choć cały czas myślami byłam gdzie indziej. 

&&&

Święta, święta i po świętach :D mam nadzieję, że byliście grzeczni i dostaliście pod choinką te prezenty, które tylko chcieliście. W dodatku mam dla was prezent... chciałabym dalej coś publikować, ale... nie wiem co :D czy mam dokończyć opowiadanie o Audrey i Royu - tutaj link --> https://find-happiness-at-home.blogspot.com/

Czy może zacząć dodawać opowiadanie o Kalinie i Krystianie, które nadal tworzę? 

Dajcie znać i zapraszam w piątek na kolejny <3 

poniedziałek, 24 grudnia 2018

23. Nie interesują mnie trójkąty.

Miesiąc, tyle spędziłam w rodzinnym domu. I nie mogłam zmazać z mojej twarzy tego głupiego uśmieszku, teraz zresztą miałam jechać na Mazury z Piotrkiem, ten miał zresztą bliżej niż ja. Dlatego uzbrojona w dobrą lekturę, prowiant i co najważniejsze anielską cierpliwość ruszyłam w stronę Olsztyna. Po tym i tak miałam wrócić do domu jeszcze na miesiąc. I powrót do bycia przykładną studentką wzornictwa. Po długiej podróży w końcu znalazłam się na dworcu, rozejrzałam się dokładnie w poszukiwaniu Piotrka, ale jak zawsze był spóźniony. Westchnęłam siadając na wolnej ławce i po prostu czekałam. W końcu widziałam go, jak spokojnym krokiem kroczył w moim kierunku. Jak tylko znalazł się tuż przy mnie od razu przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Właściwie jak tylko znaleźliśmy się w naszym pokoju, nie mogłam się nawet rozejrzeć. Piotrek od razu przyciągnął mnie do siebie i wręcz się rzucił na mnie. Leżałam nago pod kocem i patrzyłam na widok za oknem. Byłam właściwie ciekawa, czy tak ma właśnie wyglądać nasz pobyt w tym miejscu. Złapałam za telefon i wysłałam krótkiego sms'a do Zosi. Nie musiałam długo czekać, zaraz mi odpisała: "Powiedź, że masz okres jak tak bardzo ci się nie podoba wasze pożycie". Przewróciłam tylko oczami, miałam wrażenie, że ostatnio mnie nie rozumiała. Choć faktycznie powiedziałam na drugi dzień, że mam okres i widziałam, że chłopak nie był z tego powodu szczęśliwy. Co też starał się udowodnić kiedy cały czas siedział w wodzie. Leżałam właśnie na brzuchu kiedy usłyszałam swój telefon, szybko go wyciągnęłam z torby i szeroko uśmiechnęłam jak tylko zobaczyłam, że to Radek.

- Witaj! Jak bardzo kochasz swojego najlepszego i cudownego przyjaciela? - zaśmiał się na co podniosłam jedną brew ku górze - No jak?
- Jeśli chcesz mi powiedzieć, że będę ciocią i mam być chrzestną to...
- No wiesz co! - oburzył się ze śmiechem - Ja tu raczej dzwonię z pytaniem czy możemy z Mileną przyjechać na weekend do Gdańska.
- Ale kiedy? - od razu usiadłam po turecku na kocu
- Pod koniec września? Nie mamy co robić, a tak sobie pomyśleliśmy. Dobry prezent na naszą rocznicę. Owszem z tobą jako dodatek.
- Nie interesują mnie trójkąty. - zaśmiałam się
- Jak już to czworokąt, chyba, że jednak postanowiłaś być znowu singielką.
- Chcecie zobaczyć Piotrka?
- Widziałem go, raczej chętnie bym go poznał. - zaśmiał się - Chyba, że nie chcesz go nam przedstawić.
- Na razie jest na mnie zły. - zauważyłam - Więc chyba nie tak sobie wyobrażaliśmy wspólne wakacje.
- W takim razie musisz się zadowolić trójkątem. - zauważył na co się uśmiechnęłam - Nie daj się prosić. Proszę.

Nie miałam serca im odmówić, zresztą chętnie pokażę im moje ulubione miejsca w mieście. Dotarło do mnie jeszcze jedno. Już nie mogłam się doczekać na nasze spotkanie i gdybym mogła, to bym przyspieszyła czas jak najszybciej. Zresztą porozmawiałam jeszcze krótką chwilę z Radkiem, trochę ponarzekałam i jednak postanowiłam być dobrą dziewczyną, więc się z nim pożegnałam i swoją uwagę skupiłam na swoim chłopaku, który chyba przyjął to zdecydowanie lepiej niż informację, że jego dziewczyna zepsuła mu plany jeśli chodzi o bzykanko na wakacjach. W sumie zastanawiałam się czy Zosia faktycznie nie ma racji, może specjalnie sobie wynajduję jakieś problemy. Powinnam być szczęśliwa, mam fajnego chłopaka, przyjaciół. Miałam wszystko... ale dlaczego ja tego tak nie czułam?
Był właśnie ostatni dzień naszych wspólnych wakacji, wybraliśmy się na spacer, choć cały czas myślami i tak byłam daleko. Szłam tak krok w krok ze spuszczoną głową, aż w końcu wpadłam na własnego chłopaka! Tak byłam zamyślona, podniósł mój podbródek i jedynie ze śmiechem zapytał co się dzieje, chciałam mu powiedzieć prawdę, jednak nie byłam w stanie, dlatego wymyśliłam na poczekaniu, że po prostu źlę się czuję. Pokiwał jedynie głową i bez słowa wróciliśmy do pokoju, gdzie szybko zabrałam się za pakowanie własnej torby. Nie chciałam niczego zostawić, zresztą jutro miał podrzucić mnie z samego rana na dworzec i znowu miałam wrócić do swojego rodzinnego domu. Aby nie być złą, po spakowaniu torby skupiłam całą swoją uwagę na chłopaku i znowu nie byłam asertywna, po prostu udawałam jak bardzo jest mi z nim dobrze, przymknęłam oczy wtulając się w zagłębienie jego obojczyka i przyjmowałam ze spokojem jego każde pchnięcie. Takie zachowanie wydało mi się najlepszym rozwiązaniem, zresztą wiedziałam, że jemu jest ze mną dobrze, to chyba powinno się liczyć? W końcu oboję byliśmy szczęśliwi?
Pożegnałam się z nim czule na dworcu i wsiadłam dość szybko w swoim przedziale. Wrzuciłam torbę na górną półkę, i szybko włożyłam w uszy słuchawki. Chciałam zasnąć jak najszybciej i pogrążyć się w swoim świecie. Tego teraz potrzebowałam. Zresztą nikomu nie powiedziałam kiedy dokładnie wracam, wiedzieli jedynie moi rodzice, którzy zresztą mieli odebrać mnie z dworca. Zresztą mama cyba wyczuła, że jest ze mną coś nie tak i postanowiła zatrudnić mnie do pracy, cały czas byłam z nią w rozjazdach i pomagałam podczas sesji zdjęciowych. A okres letni był zdecydowanie zbyt krótki, bo zleceń miała dość sporo. Zresztą siedziałam właśnie w samochodzie i przyglądałam się jak mama przedstawia swoją wizję parze młodej. Byliśmy w górach, to było ich marzenie, zresztą to właśnie miłość do gór ich połączyła. Musiałam przyznać, że pasowali do siebie idealnie, i od razu było czuć od nich miłość, na co na moich ustach pojawił się uśmiech. Zresztą oni mieli zostać tutaj dłużej, my z mamą niestety nie. Ona prowadziła, a ja mogłam w tym momencie patrzeć na samochody mknące po autostradzie.

- Grosik za twoje myśli? - w końcu nie wytrzymała więc jedynie westchnęłam - Właściwie to ojciec chciał z tobą porozmawiać. Od razu zauważył, że jest coś nie tak.
- Po prostu sobie coś wmawiam, to wszystko. - zauważyłam
- Wmawiasz?
- Owszem, Zosia nawet tak uważa. Mam chłopaka, cudownego nawet, a na siłę chcę doszukać się czegoś złego. Jestem złą dziewczyną.
- Może po prostu to nie jest ten. Czasem można być w związku z kimś cudownym, ale nie zawsze nam to odpowiada. - powiedziała po dłuższej chwili - Pamiętaj, czasem nie ma co się męczyć. I trzeba czasem eksperymentować.
- Czyli twoja rada to znaleźć innego chłopaka? - spojrzałam na nią, ale widziałam ten uśmieszek - Dlaczego ja mam wrażenie, że wy wiecie coś, czego nikt mi nie chce powiedzieć? Od kiedy przyjechałam do Trzebnicy, wraz z tatą macie te tajemnicze uśmieszki. Nie wiem... będę miała rodzeństwo i nie wiecie jak mi to powiedzieć?
- Nie, nic z tych rzeczy. - zaśmiała się - Nasz czas dawno przeminął. Zresztą nie chciałabym w tym momencie ponownie kupywać pampersów, jedno dziecko mi w zupełności wystarcza.
- Więc? Co to za tajemnica?
- No dobrze, choć to powinien ci powiedzieć ktoś inny. - od razu zauważyła - Spotkaliśmy Arka w sklepie.
- Wiem, że go spotykacie i dlaczego mi zawsze o tym mówicie? - przewróciłam oczami
- Będziesz miała przyjaciela bliżej niż ci się wydaje. - rzuciła na co na nią zdziwiona spojrzałam - Arek przenosi się do Gdańska. Dostał tam kontrakt w drużynie, pnie się chłopak w górę. A po waszych zdjęciach, domyśliłam się, że między wami panuje przyjaźń. Przynajmniej nie zabiłaś go w Boszkowie.
- Słucham?! - i dobrze, że to nie ja prowadziłam... byłam wręcz pewna, że spowodowałabym wypadek na tak sławnej A4 - Dlaczego ja nic o tym nie wiedziałam?! Przecież to... dla niego ogromna szansa! I nikt mi nic nie powiedział, nawet on!
- Myślę, że się z tym szykuje. Zresztą dla niego to coś nowego, owszem chciał wyjechać i trenować w dobrych zespołach, ale zawsze widziałam w jego oczach, że nie do końca w to wierzy. Jakby bał się, że coś straci, coś cennego.
- Monika będzie pewnie zawiedziona, że jej braciszek wyjeżdza tak daleko. - od razu westchnęłam ponownie swój wzrok skupiając na samochodach, ale doszło do mnie coś jeszcze... byłam zawiedziona, że mi nic nie powiedział...


Mama zresztą sprytnie zmieniła temat, za co byłam jej wdzięczna. Choć jak tylko dojechaliśmy miałam ochotę zaraz polecieć do jego mieszkania i go mocno wyściskać, a także nakopać do tyłka, że nic mi nie powiedział. Cieszyłam się razem z nim bo to była dla niego kolejna życiowa szansa, choć nie wiedziałam na jakiś poziomie jest jego nowa drużyna, ale i tak osiągnął więcej w ciągu roku niż kiedy zaczął grać w gimnazjum! 

&&&

Ha! Wiem, wiem... W sumie to trochę mi szkoda, że to opowiadanie się kończy... teraźniejsze rozdziały podobają mi najbardziej, ale jednak wszystko się kiedyś kończy. Cieszy mnie to, że widać przemianę Arka. I mam nadzieję, że to co jeszcze przed nami wam również się spodoba. 

A teraz...

Bądźcie na tyle śmiali, by używać swojego głosu, na tyle odważni, by słuchać swojego serca, i na tyle silni, by żyć tak, jak zawsze pragnęliście. Tego z okazji Świąt i nadchodzącego Nowego Roku Ci życzę.