poniedziałek, 24 grudnia 2018

23. Nie interesują mnie trójkąty.

Miesiąc, tyle spędziłam w rodzinnym domu. I nie mogłam zmazać z mojej twarzy tego głupiego uśmieszku, teraz zresztą miałam jechać na Mazury z Piotrkiem, ten miał zresztą bliżej niż ja. Dlatego uzbrojona w dobrą lekturę, prowiant i co najważniejsze anielską cierpliwość ruszyłam w stronę Olsztyna. Po tym i tak miałam wrócić do domu jeszcze na miesiąc. I powrót do bycia przykładną studentką wzornictwa. Po długiej podróży w końcu znalazłam się na dworcu, rozejrzałam się dokładnie w poszukiwaniu Piotrka, ale jak zawsze był spóźniony. Westchnęłam siadając na wolnej ławce i po prostu czekałam. W końcu widziałam go, jak spokojnym krokiem kroczył w moim kierunku. Jak tylko znalazł się tuż przy mnie od razu przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Właściwie jak tylko znaleźliśmy się w naszym pokoju, nie mogłam się nawet rozejrzeć. Piotrek od razu przyciągnął mnie do siebie i wręcz się rzucił na mnie. Leżałam nago pod kocem i patrzyłam na widok za oknem. Byłam właściwie ciekawa, czy tak ma właśnie wyglądać nasz pobyt w tym miejscu. Złapałam za telefon i wysłałam krótkiego sms'a do Zosi. Nie musiałam długo czekać, zaraz mi odpisała: "Powiedź, że masz okres jak tak bardzo ci się nie podoba wasze pożycie". Przewróciłam tylko oczami, miałam wrażenie, że ostatnio mnie nie rozumiała. Choć faktycznie powiedziałam na drugi dzień, że mam okres i widziałam, że chłopak nie był z tego powodu szczęśliwy. Co też starał się udowodnić kiedy cały czas siedział w wodzie. Leżałam właśnie na brzuchu kiedy usłyszałam swój telefon, szybko go wyciągnęłam z torby i szeroko uśmiechnęłam jak tylko zobaczyłam, że to Radek.

- Witaj! Jak bardzo kochasz swojego najlepszego i cudownego przyjaciela? - zaśmiał się na co podniosłam jedną brew ku górze - No jak?
- Jeśli chcesz mi powiedzieć, że będę ciocią i mam być chrzestną to...
- No wiesz co! - oburzył się ze śmiechem - Ja tu raczej dzwonię z pytaniem czy możemy z Mileną przyjechać na weekend do Gdańska.
- Ale kiedy? - od razu usiadłam po turecku na kocu
- Pod koniec września? Nie mamy co robić, a tak sobie pomyśleliśmy. Dobry prezent na naszą rocznicę. Owszem z tobą jako dodatek.
- Nie interesują mnie trójkąty. - zaśmiałam się
- Jak już to czworokąt, chyba, że jednak postanowiłaś być znowu singielką.
- Chcecie zobaczyć Piotrka?
- Widziałem go, raczej chętnie bym go poznał. - zaśmiał się - Chyba, że nie chcesz go nam przedstawić.
- Na razie jest na mnie zły. - zauważyłam - Więc chyba nie tak sobie wyobrażaliśmy wspólne wakacje.
- W takim razie musisz się zadowolić trójkątem. - zauważył na co się uśmiechnęłam - Nie daj się prosić. Proszę.

Nie miałam serca im odmówić, zresztą chętnie pokażę im moje ulubione miejsca w mieście. Dotarło do mnie jeszcze jedno. Już nie mogłam się doczekać na nasze spotkanie i gdybym mogła, to bym przyspieszyła czas jak najszybciej. Zresztą porozmawiałam jeszcze krótką chwilę z Radkiem, trochę ponarzekałam i jednak postanowiłam być dobrą dziewczyną, więc się z nim pożegnałam i swoją uwagę skupiłam na swoim chłopaku, który chyba przyjął to zdecydowanie lepiej niż informację, że jego dziewczyna zepsuła mu plany jeśli chodzi o bzykanko na wakacjach. W sumie zastanawiałam się czy Zosia faktycznie nie ma racji, może specjalnie sobie wynajduję jakieś problemy. Powinnam być szczęśliwa, mam fajnego chłopaka, przyjaciół. Miałam wszystko... ale dlaczego ja tego tak nie czułam?
Był właśnie ostatni dzień naszych wspólnych wakacji, wybraliśmy się na spacer, choć cały czas myślami i tak byłam daleko. Szłam tak krok w krok ze spuszczoną głową, aż w końcu wpadłam na własnego chłopaka! Tak byłam zamyślona, podniósł mój podbródek i jedynie ze śmiechem zapytał co się dzieje, chciałam mu powiedzieć prawdę, jednak nie byłam w stanie, dlatego wymyśliłam na poczekaniu, że po prostu źlę się czuję. Pokiwał jedynie głową i bez słowa wróciliśmy do pokoju, gdzie szybko zabrałam się za pakowanie własnej torby. Nie chciałam niczego zostawić, zresztą jutro miał podrzucić mnie z samego rana na dworzec i znowu miałam wrócić do swojego rodzinnego domu. Aby nie być złą, po spakowaniu torby skupiłam całą swoją uwagę na chłopaku i znowu nie byłam asertywna, po prostu udawałam jak bardzo jest mi z nim dobrze, przymknęłam oczy wtulając się w zagłębienie jego obojczyka i przyjmowałam ze spokojem jego każde pchnięcie. Takie zachowanie wydało mi się najlepszym rozwiązaniem, zresztą wiedziałam, że jemu jest ze mną dobrze, to chyba powinno się liczyć? W końcu oboję byliśmy szczęśliwi?
Pożegnałam się z nim czule na dworcu i wsiadłam dość szybko w swoim przedziale. Wrzuciłam torbę na górną półkę, i szybko włożyłam w uszy słuchawki. Chciałam zasnąć jak najszybciej i pogrążyć się w swoim świecie. Tego teraz potrzebowałam. Zresztą nikomu nie powiedziałam kiedy dokładnie wracam, wiedzieli jedynie moi rodzice, którzy zresztą mieli odebrać mnie z dworca. Zresztą mama cyba wyczuła, że jest ze mną coś nie tak i postanowiła zatrudnić mnie do pracy, cały czas byłam z nią w rozjazdach i pomagałam podczas sesji zdjęciowych. A okres letni był zdecydowanie zbyt krótki, bo zleceń miała dość sporo. Zresztą siedziałam właśnie w samochodzie i przyglądałam się jak mama przedstawia swoją wizję parze młodej. Byliśmy w górach, to było ich marzenie, zresztą to właśnie miłość do gór ich połączyła. Musiałam przyznać, że pasowali do siebie idealnie, i od razu było czuć od nich miłość, na co na moich ustach pojawił się uśmiech. Zresztą oni mieli zostać tutaj dłużej, my z mamą niestety nie. Ona prowadziła, a ja mogłam w tym momencie patrzeć na samochody mknące po autostradzie.

- Grosik za twoje myśli? - w końcu nie wytrzymała więc jedynie westchnęłam - Właściwie to ojciec chciał z tobą porozmawiać. Od razu zauważył, że jest coś nie tak.
- Po prostu sobie coś wmawiam, to wszystko. - zauważyłam
- Wmawiasz?
- Owszem, Zosia nawet tak uważa. Mam chłopaka, cudownego nawet, a na siłę chcę doszukać się czegoś złego. Jestem złą dziewczyną.
- Może po prostu to nie jest ten. Czasem można być w związku z kimś cudownym, ale nie zawsze nam to odpowiada. - powiedziała po dłuższej chwili - Pamiętaj, czasem nie ma co się męczyć. I trzeba czasem eksperymentować.
- Czyli twoja rada to znaleźć innego chłopaka? - spojrzałam na nią, ale widziałam ten uśmieszek - Dlaczego ja mam wrażenie, że wy wiecie coś, czego nikt mi nie chce powiedzieć? Od kiedy przyjechałam do Trzebnicy, wraz z tatą macie te tajemnicze uśmieszki. Nie wiem... będę miała rodzeństwo i nie wiecie jak mi to powiedzieć?
- Nie, nic z tych rzeczy. - zaśmiała się - Nasz czas dawno przeminął. Zresztą nie chciałabym w tym momencie ponownie kupywać pampersów, jedno dziecko mi w zupełności wystarcza.
- Więc? Co to za tajemnica?
- No dobrze, choć to powinien ci powiedzieć ktoś inny. - od razu zauważyła - Spotkaliśmy Arka w sklepie.
- Wiem, że go spotykacie i dlaczego mi zawsze o tym mówicie? - przewróciłam oczami
- Będziesz miała przyjaciela bliżej niż ci się wydaje. - rzuciła na co na nią zdziwiona spojrzałam - Arek przenosi się do Gdańska. Dostał tam kontrakt w drużynie, pnie się chłopak w górę. A po waszych zdjęciach, domyśliłam się, że między wami panuje przyjaźń. Przynajmniej nie zabiłaś go w Boszkowie.
- Słucham?! - i dobrze, że to nie ja prowadziłam... byłam wręcz pewna, że spowodowałabym wypadek na tak sławnej A4 - Dlaczego ja nic o tym nie wiedziałam?! Przecież to... dla niego ogromna szansa! I nikt mi nic nie powiedział, nawet on!
- Myślę, że się z tym szykuje. Zresztą dla niego to coś nowego, owszem chciał wyjechać i trenować w dobrych zespołach, ale zawsze widziałam w jego oczach, że nie do końca w to wierzy. Jakby bał się, że coś straci, coś cennego.
- Monika będzie pewnie zawiedziona, że jej braciszek wyjeżdza tak daleko. - od razu westchnęłam ponownie swój wzrok skupiając na samochodach, ale doszło do mnie coś jeszcze... byłam zawiedziona, że mi nic nie powiedział...


Mama zresztą sprytnie zmieniła temat, za co byłam jej wdzięczna. Choć jak tylko dojechaliśmy miałam ochotę zaraz polecieć do jego mieszkania i go mocno wyściskać, a także nakopać do tyłka, że nic mi nie powiedział. Cieszyłam się razem z nim bo to była dla niego kolejna życiowa szansa, choć nie wiedziałam na jakiś poziomie jest jego nowa drużyna, ale i tak osiągnął więcej w ciągu roku niż kiedy zaczął grać w gimnazjum! 

&&&

Ha! Wiem, wiem... W sumie to trochę mi szkoda, że to opowiadanie się kończy... teraźniejsze rozdziały podobają mi najbardziej, ale jednak wszystko się kiedyś kończy. Cieszy mnie to, że widać przemianę Arka. I mam nadzieję, że to co jeszcze przed nami wam również się spodoba. 

A teraz...

Bądźcie na tyle śmiali, by używać swojego głosu, na tyle odważni, by słuchać swojego serca, i na tyle silni, by żyć tak, jak zawsze pragnęliście. Tego z okazji Świąt i nadchodzącego Nowego Roku Ci życzę.


1 komentarz:

  1. Zdecydowanie Piotrek to nie jest TEN. Zachowuje się jak typowy samiec, któremu dziewczyna jest potrzebna tylko do jednego. A jak nie ma na to ochoty, albo jest niedysponowana, to strzela fochem. Kasia powinna dać sobie z nim spokój, bo najważniejsze jest to, co czuje. Gdyby wszystko było ok, to by nie miała mieszanych uczuć.

    Arek zamieszka w Gdańsku ... może być ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń