Miesiąc, tyle
spędziłam w rodzinnym domu. I nie mogłam zmazać z mojej twarzy tego głupiego
uśmieszku, teraz zresztą miałam jechać na Mazury z Piotrkiem, ten miał zresztą
bliżej niż ja. Dlatego uzbrojona w dobrą lekturę, prowiant i co najważniejsze
anielską cierpliwość ruszyłam w stronę Olsztyna. Po tym i tak miałam wrócić do
domu jeszcze na miesiąc. I powrót do bycia
przykładną studentką wzornictwa. Po długiej podróży w końcu znalazłam się na
dworcu, rozejrzałam się dokładnie w poszukiwaniu Piotrka, ale jak zawsze był
spóźniony. Westchnęłam siadając na wolnej ławce i po prostu czekałam. W końcu
widziałam go, jak spokojnym krokiem kroczył w moim kierunku. Jak tylko znalazł
się tuż przy mnie od razu przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował.
Właściwie jak tylko znaleźliśmy się w naszym pokoju, nie mogłam się nawet
rozejrzeć. Piotrek od razu przyciągnął mnie do siebie i wręcz się rzucił na
mnie. Leżałam nago pod kocem i patrzyłam na widok za oknem. Byłam właściwie ciekawa,
czy tak ma właśnie wyglądać nasz pobyt w tym miejscu. Złapałam za telefon i
wysłałam krótkiego sms'a do Zosi. Nie musiałam długo czekać, zaraz mi odpisała:
"Powiedź, że masz okres jak tak bardzo ci się nie podoba wasze
pożycie". Przewróciłam tylko oczami, miałam wrażenie, że ostatnio mnie nie
rozumiała. Choć faktycznie powiedziałam na drugi dzień, że mam okres i
widziałam, że chłopak nie był z tego powodu szczęśliwy. Co też starał się
udowodnić kiedy cały czas siedział w wodzie. Leżałam właśnie na brzuchu kiedy
usłyszałam swój telefon, szybko go wyciągnęłam z torby i szeroko uśmiechnęłam
jak tylko zobaczyłam, że to Radek.
- Witaj! Jak bardzo
kochasz swojego najlepszego i cudownego przyjaciela? - zaśmiał się na co
podniosłam jedną brew ku górze - No jak?
- Jeśli chcesz mi
powiedzieć, że będę ciocią i mam być chrzestną to...
- No wiesz co! -
oburzył się ze śmiechem - Ja tu raczej dzwonię z pytaniem czy możemy z Mileną
przyjechać na weekend do Gdańska.
- Ale kiedy? - od
razu usiadłam po turecku na kocu
- Pod koniec
września? Nie mamy co robić, a tak sobie pomyśleliśmy. Dobry prezent na naszą
rocznicę. Owszem z tobą jako dodatek.
- Nie interesują mnie
trójkąty. - zaśmiałam się
- Jak już to
czworokąt, chyba, że jednak postanowiłaś być znowu singielką.
- Chcecie zobaczyć
Piotrka?
- Widziałem go,
raczej chętnie bym go poznał. - zaśmiał się - Chyba, że nie chcesz go nam
przedstawić.
- Na razie jest na
mnie zły. - zauważyłam - Więc chyba nie tak sobie wyobrażaliśmy wspólne
wakacje.
- W takim razie
musisz się zadowolić trójkątem. - zauważył na co się uśmiechnęłam - Nie daj się
prosić. Proszę.
Nie miałam serca im
odmówić, zresztą chętnie pokażę im moje ulubione miejsca w mieście. Dotarło do
mnie jeszcze jedno. Już nie mogłam się doczekać na nasze spotkanie i gdybym
mogła, to bym przyspieszyła czas jak najszybciej. Zresztą porozmawiałam jeszcze
krótką chwilę z Radkiem, trochę ponarzekałam i jednak postanowiłam być dobrą
dziewczyną, więc się z nim pożegnałam i swoją uwagę skupiłam na swoim chłopaku,
który chyba przyjął to zdecydowanie lepiej niż informację, że jego dziewczyna
zepsuła mu plany jeśli chodzi o bzykanko na wakacjach. W
sumie zastanawiałam się czy Zosia faktycznie nie ma racji, może specjalnie
sobie wynajduję jakieś problemy. Powinnam być szczęśliwa, mam fajnego chłopaka,
przyjaciół. Miałam wszystko... ale dlaczego ja tego tak nie czułam?
Był właśnie ostatni
dzień naszych wspólnych wakacji, wybraliśmy się na spacer, choć cały czas
myślami i tak byłam daleko. Szłam tak krok w krok ze spuszczoną głową, aż w
końcu wpadłam na własnego chłopaka! Tak byłam zamyślona, podniósł mój podbródek
i jedynie ze śmiechem zapytał co się dzieje, chciałam mu powiedzieć prawdę,
jednak nie byłam w stanie, dlatego wymyśliłam na poczekaniu, że po prostu źlę się
czuję. Pokiwał jedynie głową i bez słowa wróciliśmy do pokoju, gdzie szybko
zabrałam się za pakowanie własnej torby. Nie chciałam niczego zostawić, zresztą
jutro miał podrzucić mnie z samego rana na dworzec i znowu miałam wrócić do
swojego rodzinnego domu. Aby nie być złą, po spakowaniu torby skupiłam całą
swoją uwagę na chłopaku i znowu nie byłam asertywna, po prostu udawałam jak
bardzo jest mi z nim dobrze, przymknęłam oczy wtulając się w zagłębienie jego
obojczyka i przyjmowałam ze spokojem jego każde pchnięcie. Takie zachowanie
wydało mi się najlepszym rozwiązaniem, zresztą wiedziałam, że jemu jest ze mną
dobrze, to chyba powinno się liczyć? W końcu oboję byliśmy szczęśliwi?
Pożegnałam się z nim
czule na dworcu i wsiadłam dość szybko w swoim przedziale. Wrzuciłam torbę na
górną półkę, i szybko włożyłam w uszy słuchawki. Chciałam zasnąć jak
najszybciej i pogrążyć się w swoim świecie. Tego teraz potrzebowałam. Zresztą
nikomu nie powiedziałam kiedy dokładnie wracam, wiedzieli jedynie moi rodzice,
którzy zresztą mieli odebrać mnie z dworca. Zresztą mama cyba wyczuła, że jest
ze mną coś nie tak i postanowiła zatrudnić mnie do pracy, cały czas byłam z nią
w rozjazdach i pomagałam podczas sesji zdjęciowych. A okres letni był
zdecydowanie zbyt krótki, bo zleceń miała dość sporo. Zresztą siedziałam
właśnie w samochodzie i przyglądałam się jak mama przedstawia swoją wizję parze
młodej. Byliśmy w górach, to było ich marzenie, zresztą to właśnie miłość do
gór ich połączyła. Musiałam przyznać, że pasowali do siebie idealnie, i od razu
było czuć od nich miłość, na co na moich ustach pojawił się uśmiech. Zresztą
oni mieli zostać tutaj dłużej, my z mamą niestety nie. Ona prowadziła, a ja
mogłam w tym momencie patrzeć na samochody mknące po autostradzie.
- Grosik za twoje
myśli? - w końcu nie wytrzymała więc jedynie westchnęłam - Właściwie to ojciec
chciał z tobą porozmawiać. Od razu zauważył, że jest coś nie tak.
- Po prostu sobie coś
wmawiam, to wszystko. - zauważyłam
- Wmawiasz?
- Owszem, Zosia nawet
tak uważa. Mam chłopaka, cudownego nawet, a na siłę chcę doszukać się czegoś
złego. Jestem złą dziewczyną.
- Może po prostu to
nie jest ten. Czasem można być w związku z kimś cudownym, ale nie zawsze nam to
odpowiada. - powiedziała po dłuższej chwili - Pamiętaj, czasem nie ma co się
męczyć. I trzeba czasem eksperymentować.
- Czyli twoja rada to
znaleźć innego chłopaka? - spojrzałam na nią, ale widziałam ten uśmieszek -
Dlaczego ja mam wrażenie, że wy wiecie coś, czego nikt mi nie chce powiedzieć?
Od kiedy przyjechałam do Trzebnicy, wraz z tatą macie te tajemnicze uśmieszki.
Nie wiem... będę miała rodzeństwo i nie wiecie jak mi to powiedzieć?
- Nie, nic z tych
rzeczy. - zaśmiała się - Nasz czas dawno przeminął. Zresztą nie chciałabym w
tym momencie ponownie kupywać pampersów, jedno dziecko mi w zupełności
wystarcza.
- Więc? Co to za
tajemnica?
- No dobrze, choć to
powinien ci powiedzieć ktoś inny. - od razu zauważyła - Spotkaliśmy Arka w
sklepie.
- Wiem, że go
spotykacie i dlaczego mi zawsze o tym mówicie? - przewróciłam oczami
- Będziesz miała
przyjaciela bliżej niż ci się wydaje. - rzuciła na co na nią zdziwiona
spojrzałam - Arek przenosi się do Gdańska. Dostał tam kontrakt w drużynie, pnie
się chłopak w górę. A po waszych zdjęciach, domyśliłam się, że między wami panuje
przyjaźń. Przynajmniej nie zabiłaś go w Boszkowie.
- Słucham?! - i
dobrze, że to nie ja prowadziłam... byłam wręcz pewna, że spowodowałabym
wypadek na tak sławnej A4 - Dlaczego ja nic o tym nie wiedziałam?! Przecież
to... dla niego ogromna szansa! I nikt mi nic nie powiedział, nawet on!
- Myślę, że się z tym
szykuje. Zresztą dla niego to coś nowego, owszem chciał wyjechać i trenować w
dobrych zespołach, ale zawsze widziałam w jego oczach, że nie do końca w to
wierzy. Jakby bał się, że coś straci, coś cennego.
- Monika będzie
pewnie zawiedziona, że jej braciszek wyjeżdza tak daleko. - od razu westchnęłam
ponownie swój wzrok skupiając na samochodach, ale doszło do mnie coś jeszcze...
byłam zawiedziona, że mi nic nie powiedział...
Mama zresztą sprytnie
zmieniła temat, za co byłam jej wdzięczna.
Choć jak tylko dojechaliśmy miałam ochotę zaraz polecieć do jego mieszkania i
go mocno wyściskać, a także nakopać do tyłka, że nic mi nie powiedział.
Cieszyłam się razem z nim bo to była dla niego kolejna życiowa szansa, choć nie
wiedziałam na jakiś poziomie jest jego nowa drużyna, ale i tak osiągnął więcej
w ciągu roku niż kiedy zaczął grać w gimnazjum!
&&&
Ha! Wiem, wiem... W sumie to trochę mi szkoda, że to opowiadanie się kończy... teraźniejsze rozdziały podobają mi najbardziej, ale jednak wszystko się kiedyś kończy. Cieszy mnie to, że widać przemianę Arka. I mam nadzieję, że to co jeszcze przed nami wam również się spodoba.
A teraz...
Bądźcie na tyle śmiali, by używać swojego głosu, na tyle odważni, by słuchać swojego serca, i na tyle silni, by żyć tak, jak zawsze pragnęliście.
Tego z okazji Świąt i nadchodzącego Nowego Roku Ci życzę.
Zdecydowanie Piotrek to nie jest TEN. Zachowuje się jak typowy samiec, któremu dziewczyna jest potrzebna tylko do jednego. A jak nie ma na to ochoty, albo jest niedysponowana, to strzela fochem. Kasia powinna dać sobie z nim spokój, bo najważniejsze jest to, co czuje. Gdyby wszystko było ok, to by nie miała mieszanych uczuć.
OdpowiedzUsuńArek zamieszka w Gdańsku ... może być ciekawie :)