wtorek, 18 grudnia 2018

21. Tak nisko mnie oceniasz?

Cały czas chodziłam poddenerwowana, owszem to nie była pierwsza sesja, ale jak dla mnie najważniejsza. Jeśli ją zdam, mam wakacje do października. No i pokażę, że jednak warto było wyjechać tak daleko. Musiałam przyznać, że mimo ostatnich sztormów, nie miałam jeszcze dość tego miejsca, a wręcz przeciwnie. Byłam coraz bardziej szczęśliwa, co też nie obeszło się bez komentarza Sary, zwłaszcza, że co chwilę przyłapywała mnie wpatrzoną w telefon i pytała z kim tak romansuję. Przewracałam oczami bo od kiedy spotkałam się na spacerze z Arkiem cały czas o nim nawijała, jakby to ona była z nim na randce i czekała na jakiś ruch z jego strony. Choć nie ukrywam, wpatrywałam się w telefon bo cały czas wymieniałam się wiadomościami z Zosią, Radkiem jak i również z Arkiem. Od nowa nawiązaliśmy kontakt, i musiałam przyznać, że miło było z nim pożartować. Zawsze zresztą wiedział jak poprawić mi humor. Wyszłam właśnie z egzaminu i wolnym krokiem ruszyłam do akademika, przede mną jeszcze dwa egzaminy, więc musiałam się do nich przygotować. Pogoda jednak sprawiała, że nie miałam ochoty na szybki powrót, właściwie to miałam ochotę posiedzieć trochę w samotności, na plaży, tyle tylko, że w drodze do Sopotu dostałam wiadomość od Piotrka. Miał dziś wolne i bardzo chciał się ze mną spotkać, dlatego też wysiadłam na dworcu i ruszyłam do jego domu. Jak tylko zapukałam do drzwi to zaraz widziałam jego uśmiech, który odwzajemniłam i przywitałam z nim buziakiem, o dziwo zaraz siedziałam w ogrodzie.

- Jak tam egzaminy?
- Jeszcze dwa przede mną. - zauważyłam - A u ciebie? Nie powinieneś zakuwać?
- Nieh, mam do zrobienia jeszcze jeden projekt, ale to zrobię później. - zaśmiał się - Właściwie to pomyślałem, pójdziesz ze mną na mecz w piątek?
- Mecz? - przyjrzałam mu się zdziwiona bo z tego co pamiętam nie chodzi na mecze, ba! nawet nie wiedziałam czy interesuję się jakimś sportem
- Tak, mam dwa bilety na mecz piłki ręcznej. Jesteś przecież fanką. - zauważył i widziałam jak mi się przygląda na co się szybko napiłam lemoniady - Choć nigdy nie mówiłaś o tym, i muszę przyznać, że byłem mocno zaskoczony kiedy mnie zbyłaś, i zobaczyłem cię na boisku w towarzystwie piłkarza. - mruknął
- To nie tak. - powiedziałam po chwili - Nie jestem fanką, i nie zbyłam cię. - skałamałam udając niewinną minę - Byłam faktycznie w pracy, ale ten piłkarz. To mój kumpel, znam go od pierwszej klasy liceum i napisał do mnie w sobotę, że mają mecz. Uznałam, że miło będzie spotkać się z kimś z domu.
- Więc dlaczego nic mi nie powiedziałaś? - mruknął
- Zapomniałam, mam na głowie teraz te egzaminy. A zresztą nic złego nie robiłam, jak mówiłam, poprosił więc przyszłam mu pokibicować. To wszystko. - uśmiechnęłam się - Chyba nie jesteś zazdrosny?
- Nie, teraz nie. Choć było to dziwne uczucie, nagle widziałem cię w objęciach jakiegoś sportowca. Janek się śmiał, że mnie rzucisz aby wskoczyć piłkarzykowi do łóżka. - spojrzałam na niego zdziwiona - On miał w końcu taką przygodę, jego laska wskoczyła.
- Tak nisko mnie oceniasz? - warknęłam na co bezczelny się zaśmiał - Mogłeś w tym momencie zaprzeczyć.
- No daj spokój. - złapał mnie za dłoń i zaraz siedziałam na jego kolanach - To był żarcik.

Nic nie powiedziałam, choć odwzajemniłam jego pocałunki. Kiedy poczułam jego dłoń na moim pośladku, od razu mruknęłam, że mam okres. Widziałam po jego minie, że nie jest zadowolony, ale puścił mnie. Udało mi się wyrwać i wróciłam zła do pokoju, gdzie tylko rzuciłam się na łóżko i zakryłam twarz poduszką. Zaraz po pokoju rozniósł się śmiech , tyle, tylko, że to był męski śmiech. Podniosłam się na łokciach i widziałam Sarę, na jej łóżku, pod kołdrą z jakimś nieznajomym mi chłopakiem, ale jak się bardziej przyjrzałam od razu go poznałam. W końcu to był ten upierdliwy sąsiad! Który nam dokuczał i Sara zawsze na niego marudziła. Dopiero kiedy zobaczyłam majtki leżące na mojej szafce nocnej zorientowałam się o co tu chodzi.

- Jej! Przepraszam. - rzuciłam zażenowana - Nie wiedziałam... zresztą z panem maruderą? - spojrzałam na Sarę - Na prawdę?
-  Maruderą? - zaśmiał się
- Wytłumaczę ci to później. Kochana możesz pójść do łazienki, albo na korytarz. A my się ubierzemy?
- Jasne. - mruknęłam wychodząc na korytarz i po chwili drzwi otworzyły się ponownie więc weszłam do swojego pokoju i znowu usiadłam zrezygnowana na swoim łóżku - Dlaczego ja nic nie wiem? I nie było skarpetki.
- Nie było czasu. - zaśmiała się - I to wszystko, to czysty przypadek, ale tak... chyba jesteśmy parą? - spojrzała na chłopaka, który tylko objął ją ramieniem
- Co jest sąsiadka? Wparowałaś do tego pokoju jakby co najwyżej walił ci się świat. - zaśmiał się
- Nie wali mi się świat. Po prostu mam kiepski dzień. - westchnęłam i zaraz usłyszałam swój telefon, więc zerknęłam na wiadomosć od Zosi, ta już zaliczyła wszystko i czekała na mnie z winem, więc się lekko uśmiechnęłam
- Piotrek chyba wie jak ci poprawić humor co? - zaśmiał się więc na niego spojrzałam ostro - Ojć... ale zostawiam was panie, maruda idzie pomarudzić do drugiego pokoju. - dał jeszcze całusa Sarze i zostawił nas sam na co usłyszałam westchnięcie
- Co jest wrocławianko? Serce szaleje?
- Mi? To raczej ty opowiadaj jak to się stało, że spiknęłaś się z maruderą! - usiadłam po turecku i widziałam jak sie zarumieniła - Szalejesz!
- Miałam dość siedzenia samej w pokoju. - wzruszyła ramionami - Zresztą już nie jest taką maruderą. Zejdźmy ze mnie. Jak tam egzamin?
- Zaliczony. - westchnęłam - Jeszcze dwa przede mną. A ty? Kiedy wracasz do domu?
- W weekend, mama już robi zapasy na rodzinną wieczerzę. - zaśmiała się siadając obok mnie - Jak wrócimy tu w październiku, dalej będziemy razem?
- Jasne. - zaśmiałam się obejmując ją ramieniem - Tylko musimy zrobić jakiś grafik. Nie chcę widzieć waszych gołych tyłków.


Zaraz dostałam poduszką, więc zamiast zachowywać się jak poważne osoby, zaczęłyśmy bitwe na poduszki. Wykończone siedziałyśmy na podłodze i musiałam przyznać, że dopiero ona poprawiła mi humor. Choć jak wspomniała o domu, zaraz przypomniała mi się wiadomość od Zosi. Planowała już nasze wakacje, więc nie pozostało mi nic innego jak po prostu kupić sobie nowe bikini. 

&&&
Ha, mamy dalej Piotrka i w sumie chyba zazwyczaj tak jest, że osoby, które się rozstają w pewnym momencie maja lepszy ze sobą kontakt niż jak są w związku :D ale następny w piątek, albo w czwartek jak przeżyję firmową wigilię :D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz