środa, 12 grudnia 2018

19. Wiesz co, jestem warta tylko jedno słowo?

Jak to bywa, wszyscy chcieli się ze mną spotkać podczas świąt. Oczywiście Wigilia była zarezerwowana dla rodziny, i dopiero jak ich wszystkich zobaczyłam poczułam jak bardzo za nimi tęsknie. Cały czas zresztą chodziłam z uśmiechem i opowiadałam im o moich życiu w Gdańsku, co widziałam, jak się uczę, o znajomych no i oczywiście o chłopaku. Nie mogłam tego pominąć, mama od razu wiedziała, że w moim życiu ktoś jest. Dlatego też siedziałyśmy w moim pokoju pod kocem i z kubkiem czekolady opowiadałyśmy sobie o wszystkim.

- Chcesz mi powiedzieć, że nasz przyszły zięć  może być po Politechnice? - zaśmiała się
- Nie powiedziałabym, że to kandydat na męża. - westchnęłam na co zdziwiona na mnie spojrzała - Nie szukam nikogo poważnego. Owszem ty z tatą poznaliście się na studiach, jednak ja nie wiem czy tak chce. Zresztą nie do końca się z nim dogaduję w pewnych kwestiach.
- Czyli?
- Uważa, że jestem nudna w łóżku. - mruknęłam na co się zaśmiała w głos - Mamo!
- Przepraszam. Po prostu zapominam jakie to problemy mają młodzi w tych czasach.
- To akurat nie jest śmieszne. - westchnęłam - Jeszcze mówi, że mój nauczyciel nie był dobrym przykładem.
- Kochanie czasem tak to już jest. - zaśmiała się głaszcząc mnie po ramieniu - Tylko bądź ostrożna.
- Wiem, łykam grzecznie tabletki i mam gumki tak jak mówiłaś. - zaśmiałam sie na co pokiwała głową
- Wracając do twojego nauczyciela. - spoważniała więc na nią spojrzałam - Spotkaliśmy go z tatą. Jest przystojniejszy niż kiedy go zostawiłaś.
- Arek zawsze był przystojny. Ale co u niego?
- Nie miałaś z nim żadnego kontaktu? - od razu zaprzeczyłam - Gra w klubowej drużynie, studiuje na AWF i w sumie robi to co kocha i co chciał zawsze robić. Do tego dalej jest poważny i nie wiem skąd akurat u niego to się wzięło.
- Po prostu jest sportowcem, zawsze nim chciał być i do tego dążył. - uśmiechnęłam się lekko - Zawsze mi się to w nim podobało, wiedział kim chce być.
- Nam również. Choć był poważny jak na swój wiek to zawsze go lubiliśmy z tatą. - jedynie się do niej uśmiechnęłam - No, ale co ja ci będę mówić, ty masz w końcu Piotrka.

Uśmiechnęłam się do niej szeroko i zostałam ponownie sama. Tym razem poszłam szybko spać, no i na drugi dzień już latałam jak szalona. Nie rozumiałam dlaczego wszyscy chcą się ze mną spotkać jeśli i tak mieliśmy sie widzieć na sylwetrze. Kiedy w końcu nadszedł ten dzień wystrojona w sukienkę zjawiłam się w mieszkaniu Bartka i jak tylko go zobaczyłam od razu z nim serdecznie przywitałam. Nawet z chłopakami z mat-fizu i zastanawiałam się jak to jest, że po szkole nagle stali się kumplami. Nagle jednak poczułam jak unoszę się w powietrze i ze śmiechem przywitałam z Radkiem.

- Wariacie postaw mnie.
- Słyszałem, że spotykałaś się z innymi ale o mnie zapomniałaś? - zaśmiał się stawiając mnie na podłodze - Sama? Bez Piotrka?
- On imprezuję ze swoimi znajomymi. - zauważyłam i widziałam przy nim dziewczynę - Pewnie jesteś Milena co?
- Tak. - zdziwiona spojrzała na mnie i na Radka
- Wiem o tobie chyba wszystko. Cały czas mi pisał jak to Milena jest mądra, ładna, miła itp itd. Oszaleć można było.
- A o tobie wspomniał tylko jedno słowo. - zaśmiała się na co zmroziłam Radka wzrokiem
- Wiesz co, jestem warta tylko jedno słowo? - westchnęłam teatralnie machając ręką

Na szczęście mnie przeprosił, ale i tak wiedział, że się nabijam. Zresztą przywitałam się z innymi i z uśmiechem imprezowałam, choć mama miała rację Arek był przystojniejszy i widać było, że jest bardziej wysportowany. Z nim również się przywitałam i nie było tragedii. O północy wszyscy wyszli przed dom patrzeć na sztuczne ognie, jednak mnie tam nie ciągnęło, po prostu ubrana w płaszcz stałam na balkonie i się przyglądałam. Usłyszałam szmer więc się obejrzałam i widziałam Arka.

- Tak myślałem, że ty jak zawsze obejrzysz pokaz z daleka.
- Strach nigdy nie zostanie przełamany. - zaśmiałam się i podskoczyłam lekko kiedy ktoś wystrzelił za szybko
- Spokojnie, nie dosięgnie cię. Zresztą miło, że jesteś. - uśmiechnął się co odwzajemniłam
- Niestety wracam już drugiego. Samolotem więc nie będzie źle. Ale gratuluję, słyszałam od mamy, że grasz w klubie.
- Tak, może nie gramy na wysokich pozycjach, ale na razie cieszę się gdzie jestem. Zdobywam cenne doświadczenie. A ty? Jak tam nad morzem? Nie masz już tego dość?
- Na razie nie. Nie jest łatwo, jestem tam w końcu sama. Wy wszyscy jesteście tutaj, jednak dalej czuję, że to była dobra decyzja.
- Zawsze podejmowałaś dobre decyzję. - uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam - Odprowadzić cię? - pokiwałam jedynie głową i ruszyliśmy w stronę mojego domu - Chociaż muszę przyznać, ze to jest trochę dziwne. Byłaś jedyną osobą, która nie wiedziała co chce robić w życiu, a tu jako jedyna wyjechałaś podbijać świat. Twoi rodzice zawsze się śmiali, że to ja cię wyciagnę w świat.
- A u ciebie co tam? Sam przyszedłeś? - przyjrzałam mu się na co pokiwał głową - Sportowiec?
- Owszem, zerwaliśmy zaraz po powrocie z Rzymu. Nie wyszła nam wycieczka dookoła Europy. - westchnął lepiąc kulkę - Od tamtej pory nie szukam związków. Skupiam się na sporcie, to mi najlepiej wychodzi. Ale gratuluję, widziałem wasze zdjęcie. 
- No tak, Piotrek. - schowałam dłonie do kieszeni - Choć i tak nie jest łatwo. Praca, studia. Dorosłe życie jest nudne. - zaśmiałam się tak samo jak on - Ale jesteśmy na miejscu. Dzięki za odprowadzenie i życzę powodzenia. Pamiętaj, bilet na mecz reprezentacyjny ma przyjść do mnie pocztą.
- Oczywiście, obiecałem w końcu. - stanął przede mną - Miło było cię spotkać i porozmawiać. - zauważył
- Masz rację, teraz będzie mi ciężko wrócić do Gdańska. Stęskniłam się za wami wszystkimi. - jęknęłam - Ale wracaj do siebie, robi się coraz chłodniej.


Jedynie go przytuliłam na pożegnanie na co sam mocno objął mnie ramionami i poczułam dobrze znajome mi perfumy. Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam do swojego domu, jeszcze mu pomachałam i weszłam do środka. Zresztą mówiłam prawdę, ciężko było wrócić do Gdańska, ale teraz musiałam skupić się na nauce, to był dla mnie priorytet.  

&&&

ahh powiem wam, że jestem wykonczona dzisiejszym dniem... ale pocieszam się, że jeszcze tylko 7 dni i wolne <3 to dopiero będzie szaleństwo z wordem :D następny już w piątek, a tymczasem wracam do pisania dramatu :D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz