- Pomyślałem, że odprowadzę cię do szkoły.
- Nie masz czasem na drugą lekcje? – zapięłam dokładnie kurtkę a on przyznał mi rację – Ostatnio kiedy odprowadzałeś mnie do szkoły, było to na samym początku naszej znajomości.
- Wiem o tym, wiele rzeczy się zmieniło od tego czasu. – zauważył łapiąc mnie za dłoń – Jesteś na mnie zła co?
- Kim ona była? – szepnęłam cicho, ale i tak dosłyszał
- Ona? O co ci chodzi?
- Powiedź mi prawdę, okłamałeś mnie i zdradziłeś. Ale chciałeś być grzeczny i mówiłeś mi, ze to dla ciebie też pierwszy raz? Czy może…
- To też był mój pierwszy raz. – stanął przede mną i podniósł mój podbródek – Zaufaj mi, wziąłem kilka wskazówek z czegoś innego.
- Z tych filmów? – podkreśliłam słowo tych odpowiednim akcentem a ten speszony przyznał mi rację – Mogłeś mi od razu powiedzieć.
- Abyś zrobiła mi awanturę?
- Nie jestem aż tak zła.
- Kaś nie odzywasz się do mnie od soboty. Nic, zero kontaktu. Kochaliśmy się, a ty po tym poszłaś do łazienki, i mnie wygoniłaś. Czuje się z tym źle. I nie wiem co mam zrobić.
- Po prostu bałam się, że mnie okłamałeś. Że masz to już za sobą z jakąś inną i co za tym idzie, zdradziłeś mnie. – powiedziałam cicho a on rzucił, że to bzdura i mnie przytulił do siebie – Ale powinniśmy przyspieszyć, bo spóźnię się na angielski.
- No tak. Zapomniałem, że ty masz na ósmą.- zaśmiał się – Ale między nami wszystko gra? Nie jesteś już zła?
- Nieh, i przepraszam że się nie odzywałam. Ale w niedzielę byłam na zakupach, i kupiłam sukienkę na studniówkę. – uśmiechnęłam się szeroko – No i chciałam się pouczyć. Teraz nieźle koszą.
- A co robisz jutro? Mecz mam dopiero w sobotę, więc nie mamy jutro treningu. I może spędzimy razem popołudnie i wieczór?
- Możemy. Nie miałam żadnych planów. Ale musimy iść.
- Nie możesz odpuścić sobie pierwszej lekcji? I tak mamy pięć minut, nie zdążymy.
- A napiszesz mi zwolnienie? – a on grzecznie pokiwał głową, że tak – No dobrze. ale co będziemy robić, bo jest tu trochę chłodno. – na co od razu mnie przytulił – Możemy wrócić do mnie, ale nie będzie sensu. Bo zaraz będziemy musieli zapewne wyjść.
- W takim razie idziemy na krótki spacer i do szkoły.
Zaśmiałam się, ale złapałam go mocniej za dłoń i poszliśmy do Biedronki, aby kupić sobie śniadanie do szkoły. Oczywiście kiedy doszliśmy do szkoły, musieliśmy rozejść się do swoich klas. Dlatego dałam mu buziaka i poszłam w przeciwną stronę niż on. Od razu w oczy rzuciła mi się Zosia, która stała z założonymi rękami na biodrach.
- Wagary i to tak z rana?
- I tak miałaś niemiecki. – zaśmiałam się i poprawiłam torbę
- Aj ty. Ale co robisz dzisiaj po szkole?
- Nic? Ale po twojej minie widzę, że mam już plany.
- Zakupy. – zaśmiała się – Muszę kupić buty. A zapewne jutro jesteś zajęta. – a ja z uśmiechem pokiwałam głową, że tak – miłość jak widać kwitnie. – puściła mi oczko na co się tylko głośno zaśmiałam
Zajęcia przebiegły dosyć szybko, i ubrana w kurtkę czekałam na Zosię, która jeszcze poszła do toalety i zastanawiałam się dlaczego musi być tak zimno. Wróciłam do szkoły i usiadłam na ławce przed szatnią i widziałam jak Arek schodził ze schodów z kolegami. No tak, oni mieli ostatnią lekcję i to tu na dole.
- Widzisz panna na ciebie czeka. – zauważył Bartek ze śmiechem
- Aj ty zawsze mówisz o mnie panna. – rzuciłam i wstałam ze swojego miejsca – Zimno na dworze, więc czekam tutaj na Zosię.
- Jak zawsze nie jesteś przygotowana. – zaśmiał się Arek łapiąc mnie za zimne dłonie i grzejąc je w swoich
- No panowie, mogę porwać wam jedyną dziewczynę w towarzystwie? – i wtedy usłyszeliśmy dzwonek na co panowie jęknęli i poszli przed klasę – No już, dajcie sobie buzi i idziemy.
Tylko się cicho zaśmiałam i dałam całusa Arkowi, który życzył nam dobrej zabawy i dostałam od niego parę rękawiczek, więc uśmiechnęłam się szeroko i założyłam ją na swoje rękawiczki i mogłam szaleć. Na dworze naprawdę było zimno, a Zosia w sklepie bardzo uparta i niezadowolona z każdego fasonu, aż w końcu usiadłam na pufie i miałam ochotę ją kopnąć w tyłek. Ale za to sama przymierzyłam sobie dwie pary i jedna para kozaków była całkiem fajna i musiałam namówić na nią mamę. Zosia w końcu wybrała jedną parę i mogłam odpocząć. Wróciłam do domu gdzie czekał na mnie obiad i uśmiechnęłam się do mamy, która po mojej minie wywnioskowała, że chyba już jest lepiej. Oczywiście od razu poinformowałam rodziców, że jutrzejsze popołudnie i wieczór spędzę z moim chłopakiem, więc mają dom dla siebie. Właściwie to nie wiedziałam gdzie mieliśmy być z Arkiem, na dworze jest zimno więc raczej odpada spacer. Dlatego rano jak pakowałam swoją torbę do szkoły, wzięłam więcej pieniędzy aby mieć w razie czego na jakąś pizzę. Właściwie to nic ciekawego się nie działo, od rana każdy nauczyciel przypominał, że matura zbliża się wielkimi krokami na co mruczałam pod nosem, bo do maja było jeszcze sporo czasu. Lekcje przebiegły mi dosyć szybko, i musiałam czekać na swojego chłopaka, który miał ostatni w-f. stąd też poszłam na halę i usiadłam na ławce. Panowie jeszcze grali ostatnią piłkę i kiedy w końcu zdobyli gola, z uśmiechem zaczęli ściągać koszulki i szli do szatni. Musiałam trochę na niego poczekać. I zaczynało mi się nudzić. Aż w końcu pojawił się obok mnie z uśmiechem.
- No możemy iść. Spacer?
- Ale krótki chłodno jest. – zauważyłam schodząc – I wy tak zawsze paradujecie bez koszulek?
- Tak – uśmiechnął się szeroko
- Aj mogłam być w innej klasie, u nas nie ma takich widoków. – rzuciłam ze smutną miną i wyszliśmy na zimne powietrze – Aj jak zimno.
- Może pójdziemy na frytki, albo do mnie? Jest tylko babcia z Moniką.
- Do ciebie, zawsze cieplej. – złapałam go za dłoń na co się zaśmiał
Oczywiście jego babcia jak zawsze przywitała nas ciepłą herbatą i ciastkami, a Monika opowiadała co się działo w przedszkolu więc słuchaliśmy jej uważnie, a i sami opowiedzieliśmy co było u nas w szkole. W końcu jednak mogliśmy odejść, stąd też po zjedzonym obiedzie poszliśmy na górę, gdzie od razu rzuciłam swoją torbę przy drzwiach i rzuciłam się na łóżko.
- Nie za wygodnie?
- Nieh, samej zawsze jest niewygodnie. – zauważyłam i zaraz położył się obok mnie – Obejrzymy jakiś film?
- Jasne, komedia?
Nie musiał pytać, dobrze wiedział co lubię i w taki o to sposób oglądaliśmy film. Jednak leżenie w jednej pozycji nie było dla mnie, stąd też położyłam głowę na jego ramieniu i czułam jak delikatnie głaszczę mnie po biodrze. I taki piątek uwielbiam, kiedy mogę po prostu sobie leżeć z moim chłopakiem. Podniosłam głowę i się do niego uśmiechnęłam co odwzajemnił i zaraz poczułam jego usta na swoich. Zamruczałam cicho i zaraz Arek położył się na mnie.
- Synku, jedziemy z Moniką do sklepu i odwieźć babcię chcesz coś? – usłyszeliśmy jego mamę, na co szybko się ode mnie oderwał a ja poczułam się głupio i cicho przywitałam siadając prosto na co sama się ze mną przywitała
- Nie, nie potrzebuje niczego. Zresztą sami będziemy się zaraz zbierać na spacer.
- No dobrze. – uśmiechnęła się i nas zostawiła samych
- Idziemy się przejść? – a on pokiwał głową, że tak – No dobrze, ale mogę pożyczyć bluzę? Ubrałam się za cienko jak na spacer.
Westchnęłam na co się zaśmiał ale podał mi bluzę, która szybko założyłam i na to kurtkę. Reszty domowników już nie było, więc poszliśmy na spacer i dobrze, że miałam bluzę bo trochę wiało. Ale nie byliśmy jedyni, którzy spacerowali. Po drodze spotkaliśmy również jego kumpla z dziewczyną, więc jak to bywa przystanęliśmy.
- Obstawiałem, że poszliście na imprezę. Z tego co słyszałem to Kacper robi. – usłyszeliśmy Bartka na co zdziwiona spojrzałam na nich
- Dostaliśmy zaproszenie, ale odmówiliśmy. Wolimy spędzić sobie spokojny piątek. – objął mnie ramieniem na co się zaśmiałam – No, ale powinniśmy się zbierać. Do zobaczenia w szkole.
Pożegnaliśmy się z nimi, i ruszyliśmy tym razem w stronę mojego domu, gdzie pod drzwiami się z nim pożegnałam i z uśmiechem weszłam do domu, gdzie od razu wpadłam na mojego tatę.
- A ty co taka uśmiechnięta i rozpalona?
- Uśmiechnięta bo spędziłam miły dzień, a rozpalona wcale nie. raczej bym powiedziała zmarznięta. – ściągnęłam z siebie kurtkę i ruszyłam do kuchni
- Ładna bluza. – zaśmiała się mama wyciągając trzeci kubek – Myślałam, że w taki ziąb będziecie siedzieć w domu.
- Siedzieliśmy, ale postanowiliśmy się przejść. A i dzisiaj babka mówiła o zebraniu odnośnie studniówki i matury, będzie w przyszłym tygodniu w środę o siedemnastej.
- Jeśli chodzi o studniówkę to musisz iść ty kochanie, wiecie dobrze, że się nie znam na tym. W dodatku jeszcze wpadnę na jakiś głupi pomysł i będziesz musiała coś robić dodatkowego. A tego na pewno nie chcesz.
Tylko się głośno zaśmiałam, i z kubkiem herbaty poszłam do swojego pokoju, gdzie od razu odłożyłam na oparcie krzesła bluzę Arka i przebrałam się w swoje domowe rzeczy. Teraz mogłam odpoczywać pod kocem.
&&&
I mamy 5 rozdział... jak widać miłość kwitnie :) następny rozdział w poniedziałek i trzymać kciuki... zaczynam od poniedziałku nową pracę, koniec z obsługiwaniem klientów w drogerii i zadawaniu przez 8 godzin tych samych pytań... pora teraz na normalną pracę, tylko w tygodniu w normalnych godzinach... choć zaczynam tygodniem szkoleń to dam radę... najwyżej mózg mi wybuchnie od nadmiaru informacji :D
Miłość kwitnie, chociaż mieliśmy lekki zgrzyt związany z pierwszym razem. Tego nie da się zaplanować, ani wyobrazić jak ma wyglądać. Chociaż Arek się przygotował jak na faceta przystało ;) Widać, że mama Kasi to nowoczesna mama, bo inna na pewno nie czułaby się aż tak komfortowo, aby doradzać córce w takich sprawach :P Na razie wszystko jest kolorowe i urocze, ale podświadomie czuję, że do czasu ;)
OdpowiedzUsuń